ᴄʜᴀᴘᴛᴇʀ 12

105 7 44
                                    

Już następnego dnia Wooyoung mógł wyjść ze szpitala i to był właśnie dzień, kiedy San pomówił z Yeosangiem i zrezygnował z pracy. Normalnie wyjście Junga nie byłoby możliwe tak szybko, ale lekarze skontaktowali się z jego rehabilitantką i teraz będzie ćwiczyć również rękę, którą miał złamaną. San aktualnie siedział w domu i bawił się z kotką, nie miał nic innego do roboty, w końcu nie mógł dzisiaj przyjść do pracy i miała zapaść ostateczna decyzja, czy zostaje w pracy czy nie. Otrzymał już telefon od Hongjoonga, który razem z Seonghwą obiecał przyjść oraz od Minso, która miała jako pierwsza znać decyzję dyrektora i mu ją przekazać. Wykorzystał ten czas do zabawy z Byeol, która ostatnimi czasy przesiadywała w domu sama i jedyna radość, jaką San jej ostatnio dawał to jedzenie. Potrzebowała jednak rozrywki, więc teraz miał okazję się wykazać. Postanowił nic nie robić, nie przebrał się nawet w normalne ubrania, został w piżamie i jedyne co dotąd zrobił to śniadanie dla siebie i kotki, zjadł je i od razu po tym zaczął się z nią bawić. Nie obchodziło go, że było już po czternastej i powinien się ubrać, zjeść obiad, ogarnąć się na przyjście przyjaciół. Niemal już zapomniał o Wooyoungu, gdyby nie ten durny Yeosang, który chyba uzależnił się od dzwonienia do Sana. Tylko w jakiej sprawie tym razem? Już zrezygnował i nie zamierzał wrócić.

- Tak?

- Wiem, że zrezygnowałeś, ale mógłbyś przyjść?

- W jakim celu?

- Wooyoung gadał cały czas jakieś głupoty i płakał, być może to od znieczulenia na szczękę, które dostał tak mu odbija, ale mówił, że cię kocha i nie możesz go zostawić. I powiedziałem mu dzisiaj, przez kogo wylądował w szpitalu. Ale hitem tego dnia i całego następnego roku jest to, że chciał się sam z tobą skontaktować i próbował wziąć mój telefon z szafki, ale nie dosięgał i spadł z wózka idiota.

- Jak to mówił, że mnie kocha? - zdziwiło go to, nie ukrywał. Nie znali się przecież jakoś świetnie, nie wiedział czy Yeosang mówi to na poważnie. Naprawdę zakochał się w tak krótkim czasie? Przecież to niemożliwe.

- No tak. Dobra, ja nie mówię, że masz mu powiedzieć, że też go kochasz czy pocieszać, po prostu przyjdź i zrób cokolwiek. Powiedz mu, że wyjeżdżasz czy coś takiego, odkocha się i po sprawie.

San tylko mruknął coś do słuchawki i po rozłączeniu się, zatrzymał się w osłupieniu. Jeśli dobrze zrozumiał, Kang nie chciał szczęścia Wooyounga. Nie chciał wcale, żeby Choi odwzajemnił jego uczucia, wręcz przeciwnie, żeby go jeszcze okłamał. Chciał złamać mu serce kłamstwem, a San nie mógł tego poprzeć. Nawet jeśli nie czuł nic do Wooyounga, nie mógł go okłamać. Nie cieszył się na to spotkanie w ogóle, ale i tak robił wszystko w jak największym pośpiechu. Dlaczego? Tego już sam nie wiedział. Nie zrezygnował po to, żeby teraz biec do niego jak głodny kot do kuchni.

Musiał się specjalnie ubrać, nie zdąży nawet zjeść obiadu i szczerze miał nadzieję, że nie zejdzie mu się długo, bo przecież ma spotkania. Nie będą specjalnie na niego czekać. Podejrzewał, że ma jakiś nagły napływ adrenaliny we krwi, bo biegł ile sił w nogach, byle by znaleźć się tam jak najszybciej. Sam nie miał pojęcia o co mu chodzi.

Dlatego też dotarł w piętnaście minut i bez zbędnych skrupułów zapukał do drzwi. Dopiero wtedy zaczął się stresować. Co, jeśli nie podoła i faktycznie wciśnie Wooyoungowi jakiś kit? Albo co gorsza ze stresu i żalu powie mu, że też go lubi? Czy to było w ogóle możliwe? Miał nadzieję, że nie, bo wtedy będzie w kompletnym dołku.

- Myślałem, że nie posłuchasz - prychnął Yeosang po otworzeniu drzwi i wpuścił go do środka. Przywitał się z Jongho i stał tak na środku salonu, nie wiedząc co zrobić. - Po części był to podstęp, bo mamy randkę i ktoś musi zająć się Woo, żeby nikt mu już więcej krzywdy nie zrobił, ale z tym, że mówił, że cię kocha, to niestety prawda. A teraz ryczy w poduszkę w swoim pokoju. A dlaczego to już się sam dowiedz.

Guardian | WooSanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz