ᴄʜᴀᴘᴛᴇʀ 9

90 7 21
                                    

Nawet nie spodziewał się po sobie, że tak bardzo będzie się martwić. Nie mógł dobrze skupić się na pracy, na każdej przerwie między wykładami kupował kawę z automatu i nie mijało nawet pięć minut, kiedy już ją wypijał. Nie mógł znieść niewiedzy, tak bardzo martwił się o Wooyounga. W życiu by siebie o to nie podejrzewał. Jego zachowanie, zdenerwowanie i stres udzielał się uczniom i innym nauczycielom, którzy mieli kontakt z Sanem.

- Dobra, tłumacz się. Przyłapaliśmy cię - odwrócił się, widząc Hongjoonga i Minso. Kobieta skrzyżowała ręce i czekała na wyjaśnienia ze strony Choi'a.

- Że co mam się niby tłumaczyć?

- Co się z tobą dzieje, San? Aż tak bardzo stresujesz się tym, że mogą cię wyrzucić? - Kim również był zmartwiony. Podszedł bliżej i położył rękę na jego ramieniu, próbując coś z niego wydobyć.

- Wooyoung jest w szpitalu - westchnął głośno i kontynuował. - Ktoś włamał się do jego mieszkania i go dosłownie zmasakrował. Jeszcze wczoraj nie było wiadomo, czy się wybudzi, a co jest mu dokładnie to nawet nie wiem... Nie byłem z nim jakoś blisko, ale w cholerę się martwię, a Yeosang na dodatek jest na mnie wkurwiony bez konkretnego powodu.

- Yeosang? To takie piękne, że nadal się przyjaźnią. Wooyoung często zapraszał Yeosanga do swoich odcinków i tym podobne, pamiętam go jeszcze - rozmarzyła się Yoo. - Co za psychol chciał go skrzywdzić? Może jakaś fanka?

- Wątpię, Wooyoung od wypadku nosi jakąś maskę. Idiotyzm. Twierdzi, że nie może mi się pokazać, bo nie lubi swojej twarzy i ma jakąś ranę. W chuju mam jak wygląda.

- Ty tak w tym chuju wszystkiego nie miej, bo w ciążę zajdziesz - prychnął Hongjoong i rozciągnął się. Żaden z nich nie zauważył chytrego uśmiechu najstarszej z nich. - Słaba sprawa, ale najbardziej mnie dziwi, że tak bardzo się martwisz. Jesteś dzisiaj nie do życia, studenci się na ciebie skarżyli.

- Zdaję sobie z tego sprawę, ale poprawi mi się, jak tylko dowiem się co dokładniej z tym twoim słoneczkiem.

- Wow, w końcu przyznałeś, że jest słoneczkiem.

- Nie jest słoneczkiem! Powiedziałem twoim słoneczkiem.

- Czy moim czy twoim, co za różnica?

- No dobra, ale ja mam coś co cię pocieszy, Sannie - uśmiechnęła się szeroko najstarsza. - Zacznijmy od tego, że w przyszłym miesiącu albo dwóch najbliższych zmieniam pracę-

- Zostawiasz nas!? - krzyknął zaaferowany Kim. Byli sami w pokoju nauczycielskim, więc nie musieli się niczym przejmować. - Ty podła szujo ty!

- Daj mi skończyć. Przenoszę się do przedszkola połączonego z żłobkiem. Ale mam do tego powody-

- Będzie możliwość wracać razem i wybrać się na piwko do naszego ulubionego baru albo do domu Sana na wino i ploteczki? - zapytał z nadzieją, a starsza się zaśmiała.

- Tak, to przedszkole kawałek dalej od naszej ulubionej kawiarni i baru. Całkiem niedaleko od Sana, a ja przecież mam już prawko.

- Dobra, a teraz na poważnie. Czemu odchodzisz? - zapytał Choi, tym razem to on skrzyżował ręce i wpatrywał się w Minso.

- Nie odchodzę tak dosłownie, będę miała możliwość powrotu. To na jakiś czas, bo... Sami zobaczcie - kobieta chwilę szukała czegoś w torebce, a po chwili wyciągnęła podłużny przedmiot i podała im, a oni zbliżyli się do siebie by go obejrzeć.

- Co to? - zapytał głupio Hongjoong, a ona nie mogła powstrzymać śmiechu.

- Jeszcze się głupio pytasz, idioto!? - skarcił go najmłodszy.

Guardian | WooSanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz