ᴄʜᴀᴘᴛᴇʀ 7

97 7 14
                                    

San przez zmęczenie zdążył już zapomnieć, że przecież przeprosił Wooyounga, ale ten już spał. Jego organizm był tak bardzo przemęczony, że już nie wiedział, czy go przeprosił czy nie. To po przyjściu do domu chłopaka szybko się wyjaśniło. Tego dnia przyszedł szybciej, w końcu była sobota i nie był na uniwersytecie. Przyniósł jednak coś ze sobą, mając chytry plan przekupienia młodszego. Początkowo myślał, że tym razem nie zjechał na dół go przywitać, w sumie nie zdziwiłby się, po tym co sam odwalił. Ten jednak czekał na niego w salonie.

- Czemu ściągnąłeś mi maskę!? - krzyknął, pozostając na miejscu. San wiedział, że to nieodpowiedni moment, ale Jung wyglądał naprawdę uroczo i zabawnie złoszcząc się w ten sposób.

- Nie denerwuj się, nic nie widziałem.

- Dlaczego miałbym ci wierzyć, ty zboczony gnoju!?

- Gdybyś nie wierzył, to ściągnąłbyś ją, skoro i tak cię widziałem. A nie widziałem i gnojem może jestem, ale nie zboczonym. Nie chciałem, żebyś zrobił sobie krzywdę.

- Ale to, że chciałem spędzić z tobą czas już cię nie interesuje, tak? - chłopak prychnął i podjechał obok niego, a San po prostu stał i go obserwował. Zaczął walić pięściami w jego brzuch, co co prawda żadnego bólu mu nie sprawiło, ale pozwolił mu się wyżyć.

- Przepraszam, okej? Nie chciałem, żeby tak wyszło. Byłem bardzo zdenerwowany i jakoś nie pomyślałem o tym, że może cię to urazić. Naprawdę przepraszam - nie chciał się uspokoić, cały czas na swój sposób ,,okładał" go pięściami, aż w końcu się zdenerwował. Oczywiście, nie zamierzał na niego krzyczeć, więc chwycił go kawałek ponad biodrami i z łatwością, bo był wręcz wygłodzony, podniósł go i pomógł sobie drugą ręką, przez co Wooyoung był teraz w jego rękach w stylu na pannę młodą.

- Co ty robisz!? Postaw mnie! San, odstaw mnie na wózek! Natychmiast! - krzyczał mu do ucha, jednak Choi to zignorował i postanowił przejść się z nim na górę. Jungowi zapierało to dech w piersiach, z jednej strony chciał się wyrwać, bojąc się czego od niego oczekiwał, bo nie raz już był w takiej sytuacji i nie skończyła się dobrze. Z drugiej strony chciał ulec i dać się nieść przez mężczyznę, wtulając się przy tym w jego pierś. Nie mógł mu zaufać aż tak bardzo, więc jedynie przestał krzyczeć, ale był gotów wyrazić mu swoje zirytowanie.

San otworzył drzwi jego sypialni i delikatnie, jakby miał się zniszczyć położył go na łóżku. Niefortunnie potknął się o kraniec i jakimś sposobem zawisnął nad nim. Próbował znaleźć jego oczy, ale przez maskę nawet one nie były widoczne. A Wooyoung naprawdę bał się, że ją ściągnie i zrobi z nim co mu się żywnie podobało. Nie dałby rady znów tego przeżywać, więc szczerze modlił się, by faktycznie był to tylko wypadek i nie miał wobec niego złych zamiaru.

- Przepraszam - mruknął starszy i usiadł obok. - Nie zrobiłem tego specjalnie.

- Chcesz mi powiedzieć, że przypadkiem też mnie tu przyniosłeś?

- Co to, to nie - zaśmiał się, spoglądając na białą i niezwykle wygodną pościel. - Czy to odkupi moje winy i choć trochę mnie oszczędzi? - Choi wziął jego ręce i włożył w nie czekoladę, która jeszcze przed chwilą znajdowała się w jego kieszeni. Uśmiechnął się lekko, kiedy ucichł i nie wiedział co powiedzieć.

- No ok - mruknął i udając obrażonego spojrzał na czekoladę. Otworzył opakowanie i wziął kawałek, chwilę bijąc się z myślami. Następnie wyciągnął rękę do starszego, proponując mu, by zjadł z nim.

- Dziękuję, ale jest twoja. W ramach przeprosin.

- Przyjemniej się je z kimś - wyciągnął rękę jeszcze bardziej, ale San tylko pokręcił głową.

Guardian | WooSanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz