ᴄʜᴀᴘᴛᴇʀ 19

46 6 4
                                    

Wpatrzony był w młodszego jak w obrazek. Nie potrafił przestać adorować jego urody. Nie ważne, czy potoczyłoby się inaczej - San nie dałby rady już ukrywać, że Wooyoung naprawdę mu się podoba.

Cały czas ze sobą rozmawiali i nadal San czuł się, jakby nic nie wyjaśnili. Nie wiedział dlaczego wypowiedzenie paru słów, które by mu przyszły na język, było dla niego tak ciężkie.

Zrzucał wszystko na jedno. Jego życie bardzo się zmieniło odkąd rozpoczął drugą pracę, jego rutyna została zaburzona, jego cierpliwość wyznaczyła swoje granice, główna praca, która była jego wymarzoną poszła w niepamięć razem z kłamstwem, z plotką wydaną przez studenta. Choi głęboko wierzył, że wszystkie życiowe przewroty miały na to największy wpływ.

Jego serce się zatrzymywało, kiedy patrzył na Wooyounga. Nie mógł oderwać wzroku, jeśli patrzył się zbyt długo. Zapomniał już o ich początkach, o tym jak ciężko było im się dogadać. O tym, że Wooyoung był bardzo zamknięty w sobie do tego stopnia, że nie chciał pokazać mu swojej twarzy.

San zdawał sobie sprawę z tego, że nie tylko w jego życiu nadeszły zmiany. Wiedział, że zdrowie psychiczne Junga również przeszło pewnego rodzaju rewolucje. Starał się być wyrozumiałym dla niego, bo nie tylko jemu było ciężko. Nie chciał, żeby młodszy czuł się przytłoczony swoimi uczuciami.

Chciał poznać go, jako tego wesołego nastolatka, którego znali jego fani. Jako kogoś, kto cieszył się pełnią życia i nie słuchał nawet o żadnych możliwych wypadkach przy pracy. Tak jakby nie wierzył w choroby, dolegliwości. A nie jest to przecież czymś, co można tak po prostu od siebie odepchnąć.

Westchnął głośno, nim podniósł się z siedzenia, słysząc jak strzelają mu kości w każdym możliwym miejscu. Spanie na kanapie w salonie nie było ich najmądrzejszym pomysłem, tym bardziej, że Wooyoung miał meble bardziej dla wyglądu, niż dla użytku. To potęgowało ból, który rozniósł się po całym jego ciele.

Spojrzał na mężczyznę, który wszedł do salonu i zmarszczył brwi. Co to za szopka?

- Przepraszam? Pan się wprasza? - zauważył przerażenie w jego oczach, kiedy zaczął się wycofywać.

- Najmocniej przepraszam. Zmartwiłem się, bo nikt nie otwierał.

- Jeong? - Wooyoung się zdziwił, przecierając zmęczone oczy, nim przeniósł się na wózek. - Ty tu?

- Byłem tu wczoraj, ale jak dzwoniłem, to nikt nie otworzył - wytłumaczył, patrząc to na Wooyounga, to na Sana. - Yeosang dzwonił, by mnie powiadomić, że chciałeś wrócić do sesji.

- A, tak, prawda. Ale to ty zrezygnowałeś? Zresztą, nie ważne, nie mam dzisiaj czasu na sesję, mógłbyś przyjść kiedy indziej?

- Nie, nie, może zostać. Zrobię kawę - San się uśmiechnął. - Choi San.

- Jeong Yunho - uścisnął jego dłoń. - Jestem psychologiem Wooyounga.

San automatycznie przestał się uśmiechać. Wyszedł do kuchni, przypominając sobie, co Wooyoung mówił mu o jego psychologu. Czy to naprawdę był ten facet, który próbował się do niego dobierać? Czy tak wyglądał mężczyzna, który na pozór pomagał Wooyoungowi?

- Teraz jest mi znacznie lepiej. Przepraszam cię za wszystko, co zrobiłem. Trochę się pogubiłem w swoim własnym świecie i nie potrafiłem nad sobą zapanować. Nigdy nie miałem co do ciebie innych intencji, niż jedynie danie ci dobrego leczenia psychicznego - odrzekł wysoki mężczyzna do Wooyounga, siadając w fotelu, w którym zazwyczaj siadał, kiedy mieli sesje.

- Nie mam ci tego za złe. Ja właściwie nie przejmowałem się tym zbyt bardzo, szczerze mówiąc, miałem to w poważaniu.

- Dlaczego kłamiesz? - zapytał San, podając im obu kawy i siadając na kanapie ze swoją.

Guardian | WooSanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz