ᴄʜᴀᴘᴛᴇʀ 15

112 8 16
                                    

Musiał w końcu coś zrobić. Nie mógł ciągle użalać się nad sobą. Nie chciał zawieść swojej przyjaciółki, miała urodziny i musiał odwalić się na nie jak szczur na otwarcie kanałów. Postanowił odsunąć przemyślenia na bok i przestać myśleć o Wooyoungu. Mogło być to cięższe, niż się wydaje, ale musiał chociaż spróbować. Próbował już co prawda wielokrotnie, ale w końcu musiało się udać, prawda?

Gotowy do wyjścia jeszcze raz sprawdził, czy wszystko ze sobą zabrał, nie zapominając przede wszystkim o prezencie dla Minso. Hongjoong i Seonghwa mieli po niego przyjść, jako iż chcieli wypić jakieś małe wino wraz z mężem jubilatki, która sama pić ze względu na dziecko nie mogła. Przywitali się krótko i tym razem to San zaczął rozmowę, próbując pozbyć się negatywnych i natrętnych myśli już na samym początku. Nie mógł przecież wejść do mieszkania przyjaciółki z głową w chmurach.

Kobieta z mężem mieszkali blisko Sana, więc droga była krótka. Nie rozmawiali na konkretne tematy, ocenili swoje prezenty, bo każdy przygotował co innego. Postanowili tego po południa nie rozmawiać o pracy. Nie chcieli bardziej dołować Sana, chcieli się po prostu świetnie bawić w swoim towarzystwie bez zbędnych zmartwień.

- Kim Hongjoong - odparł uśmiechnięty, podając dłoń starszemu i wyższemu mężczyźnie, przechodząc przez próg w głąb domu.

- Yang Juno, a my się już znamy, prawda? - również się uśmiechnął i uścisnął dłoń Seonghwy i Sana, którzy również się przedstawili.

- A i owszem, widzieliśmy się na parkingu jak przyjechałeś po Minso któregoś razu, tak? - zaśmiał się Kim, a ten się z nim zgodził.

Jubilatkę znaleźli dopiero w kuchni, ta widocznie nie zdążyła pokroić ciasta. Odciągnęli ją chwilowo od tego zajęcia, wyściskali porządnie i zaczęli składać życzenia.

- Obyś kwiatuszku osiągała sukcesy jako przedszkolanka, robiła to, czego naprawdę pragniesz i abyś była zdrowa. A nasza mała kruszynka niech się rodzi zdrowiutka i oby nie było żadnych komplikacji - zakończył Choi, przytulając Yoo ostatni raz i wręczył jej swój prezent.

Zostawili ją i zasiedli przy stoliku kawowym wraz z Juno, którego po raz pierwszy mieli okazję poznać i zobaczyć na żywo. Mężczyzna był znacznie bardziej atrakcyjny niż na zdjęciach, które dumna Minso im pokazywała. Żyli prosto, mieszkanko w bloku ogromne nie było, choć planowali przeprowadzkę. Szukali i szukali, robiąc te same okrążenia, bo cenowo właściwie nic im się nie opłacało, a aktualnie miejsce też mieli świetne.

- Czym się zajmujesz z zawodu? - zapytał zaciekawiony Seonghwa, biorąc potajemnie łyka szampana, gdy zaschło mu w gardle.

- Ah, jestem logistykiem.

- Poważna sprawa. Mnie przerosło, a jestem po czterech latach studiów logistycznych...

- Szczerze mówiąc, ta praca nie jest aż taka trudna, jak wymyślali to sobie wykładowcy. Większość z tych, którzy uczyli mnie nie mieli nawet pojęcia o tym, z czym się to je. Tak to bywa, jak się wybiera zostanie profesorem, a nawet nie spróbuje się niczego z własnej profesji. A ty co robisz?

- Przenoszę towary części samochodowych. Z jednego magazynu do drugiego.

- Hongjoong i San jak się nie mylę są wykładowcami, tak?

- Wicedyrektor naszego największego uniwersytetu w Seulu - uśmiechnął się dumnie Kim.

- Ja jestem bezrobotny.

- Bezrobotny? Ano, faktycznie, Minso mi mówiła - westchnął głośno i spojrzał na niego ponownie. - Nie znalazłeś jeszcze nic nowego?

- Niestety, w międzyczasie straciłem drugą pracę i znalezienie nowej jest dużo trudniejsze, niż sądziłem...

Guardian | WooSanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz