Rozdział 4

56 7 3
                                    

#ewbfjanek – miłego czytania!

rozdział po poprawkach -

⋆ ˚。⋆୨♡୧⋆ ˚。⋆

Chciałam, aby ten dzień nadszedł. Już myślałam o tym, jak się całuję z Carterem.To był ten dzień. Dzisiaj miałam próbę generalną, a jutro występ teatralny. Powiedziałam mu, żebyśmy się wtedy pocałowali ze względu na świeżość.

Ubrałam się w typowe ubrania Julii Kapulet z przedstawienia "Romeo i Julia". Założyłam długą, zieloną sukienkę z wysokim stanem i z bufiastymi rękawami oraz naszyjnik z perłami. Miałam rozpuszczone włosy. Dodałam też czarne szpilki i zieloną bandamkę. Zeszłam po stelażowych schodach i poszłam pokazać się tacie. Trochę się oburzył moim strojem, ale darował mi, bo wczoraj wieczorem, gdy już spałam, mama wróciła ze szpitala. Rodzice powiedzieli, że pojawią się na przedstawieniu. Byłam szczęśliwa i zadowolona, ponieważ rzadko przychodzą na moje występy. A teraz przyszli. Cieszyłam się jak głupia.

Tata zawiózł mnie do szkoły. Ubrany był wtedy na galowo, co mnie bardzo zszokowało i postanowiłam, że zapytam ojca o powód założenia takiego stroju:

– Tato – spytałam, zakładając w międzyczasie szpilki.

– Tak kochanie? – odpowiedział pytaniem na pytanie, co w sumie po zastanowieniu nie było pytaniem, ale tak czułam.

– A dlaczego jesteś dzisiaj tak ubrany? Tak elegancko? – zapytałam uśmiechnięta.

– Bo dzisiaj po pracy, idę na randkę z mamą – powiedział, poprawiając szyjkę w swoich butach.

– Uuuu, no proszę. To ty powinieneś być Romeo. Chyba pójdę do Cartera, aby ci oddał rolę – powiedziałam prześmiewczo, będąc zadowolona z rodziców. Od urodzin mamy, czyli "wspaniałej" wieści o raku, nie byli na ani jednej randce. Dawniej chodzili na nie dosyć często.

Weszłam do szkoły i niemal od razu poszłam na salę gimnastyczną, bo tam odbywała się próba generalna. Scena była pięknie ozdobiona. Widać, że Anne robiła dekoracje. Miała do tego talent. Wszyscy na mój widok w ślicznej, długiej zielonej sukience z bufiastymi rękawami byli w szoku. Ich buzie były szeroko otwarte. I to dosłownie. Kilka osób nawet do mnie podeszło i chwaliło mój strój.

Cieszyłam się nie tylko z powodu ich komplementów, ale też z tego względu, że moje błękitne oczy ujrzały jego. Tego jedynego. Jego piwne tęczówki doprowadziły mnie do szaleństwa. I to właśnie tego przystojnego, umięśnionego i wysokiego bruneta z prostymi włosami zobaczyłam.

Ubranego w czarną koszulę, niedopiętą pod szyją, czarne, zarówno eleganckie, jak i wygodne spodnie oraz czarny pasek. Na stopach miał czarne, wiązane buty, a w ręku trzymał różę. Wyglądał jeszcze przystojniej niż zazwyczaj. Nie mogłam się doczekać sceny z pocałunkiem.

Odegraliśmy dużo scen ze scenariusza. Pani Bubblegun była z nas niesamowicie dumna. A w szczególności z głównych bohaterów. Na spokojnie z odpowiednimi emocjami odgrywaliśmy rolę.

Gdy nagle nadszedł ten moment. Pocałunek. Zrobił krok do przodu. Czekałam kilka minut. A może sekund? Nie mam pojęcia. Objął mnie w talii. Patrzyłam mu w jego piwne tęczówki. Kiedy nieoczekiwanie nasze wargi połączyły się w pocałunek. Nasze usta dotykały się swoimi miękkimi wargami. Był on taki czuły i delikatny. Miałam ochotę na jeszcze więcej. Zmysłowo zagryzłam wargę. Pocałował jeszcze raz tym razem delikatnie, z języczkiem.

Potem akcja spektaklu przebiegała tak, jak powinna. Aż w końcu doszliśmy do sceny finałowej.

Och, śmierć, co zaślepia moje oczy i serce – wykrzyknął Carter, wcielając się w Romea z pełnym zaangażowaniem. Jego głos drżał, jakby od autentycznego bólu. Widziałam, jak zaciska dłonie na swoim sztylecie, gotowy odegrać ostatnią scenę.

Everything will be fine | Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz