Rozdział 15

22 3 0
                                    

- Wstawaj kochanie! - powiedział głośno mój tata, który mnie budził. Czułam jego dotyk i to, jak mną lekko potrząsał.
- Zaraz - powiedziałam zaspanym głosem, ale tata mnie nie posłuchał.
- Nie zaraz, tylko już. Dzisiaj idziesz już do szkoły - odparł, dając mi buziaka w czółko. Wyszedł z mojego pokoju, a ja usiadłam na moim łóżku czekając, aż się rozbudzę. Po kilku długich chwil wstałam i zaczęłam się przebierać. Ubrałam czarny top na długi rękaw, czarno-białą kurtkę bejsbolową, skórzane, czarne spodnie. Na nie założyłam jeszcze czarny pasek z góralskimi kamyczkami. Gdy już się ubrałam, zeszłam na dół. Ujrzałam siedzącego na kanapie w salonie tatę, który aktualnie przeglądał telefon.
- No to chodź - rzekł, wstając z kanapy. Poszliśmy do przedsionka naszego domu i zaczęłam zakładać swoje czarne mokasyny. W głowie miałam tylko ostatnią chemioterapię, która była dla mnie koszmarna. W końcu zemdlałam na niej. Wsiadłam do samochodu z moim tatą i ruszyliśmy. Planowałam napisać wpis do pamiętnika sprzed kilku dni. Więc wyjęłam z mojego szkolnego, czarno-białego plecaka marki Vans, fioletowo-czarny pamiętnik oraz czarny długopis.

"8 stycznia 2024r.

Drogi pamiętniczku!
Ostatnio przeszłam wiele wydarzeń. Jak dobrze wiesz, zakochałam się w Carterze. W Sylwestra, kiedy spotkaliśmy się paczką, wyznał mi miłość, o której nie wiedziałam. Tylko czy zakochanie się w nim nie było może... Błędem? No zrozum, jest wiele ładniejszych dziewczyn. Czasami, gdy patrzę na swoje odbicie lustrzane to widzę w nim grubą, brzydką dziewczynę, która nie zasługuję na nikogo. Owszem, kocham Cartera, ale nadal wątpię w to, czy on kocha mnie.

Kolejnym newsem jest moja chemioterapia. Ogólnie zapomnieliśmy o niej z moim tatą oraz o spotkaniu z psychologiem, które miało potwierdzić moją możliwość obecności na niej. Była na nim masakra. W dodatku w czasie odbywanej chemioterapii zemdlałam. Miałam straszne mroczki przed oczami, po czym straciłam przytomność. Najlepsze jest w tym to, że onkolog zrobił mi nadzieję na to, że nie będę musiała więcej przebywać na tamtej chemioterapii, mówiąc te słowa: "W związku z niniejszą sytuacją, będziemy kontynuować podawanie chemii". Kurwa mać. No jak tak mógł w ogóle. Wkurzyłam się wtedy jak nigdy dotąd. Zemdlałam, a gościu dalej mi kazał się męczyć. Debil.

W każdym bądź razie tyle się wydarzyło. Dziękuję Ci za to, że mnie wysłuchałeś.

Twoja Stephanie!"

Dojechałam już do mojej szkoły. Wysiadłam z auta, żegnając się z moim tatą. Wyciągnęłam z niego plecak i ruszyłam w stronę szkoły. 

Przyszłam do szatni i zaczęłam się przebierać, po czym nagle dostrzegłam idącego w moją stronę Cartera. Wszyscy w szkole wiedzieli o naszym związku i nikt nie robił z tego beki, czego się obawiałam. Cieszę się, że przyjęli to z pokorą i ze zrozumieniem.
– Cześć – odparł Carter, dając mi buziaka w policzek na przywitanie. W prawdzie poczułam, jak na to twarz mi się rumieni. Lecz szkoda, że mi nie powiedział o tym, że dajemy sobie buziaki w policzek. Carter mnie wkurzył. Nowość. Mimo to, postanowiłam ten fakt zignorować i odwzajemniłam pocałunek.
– Cześć Carter. Jak tam? – przywitałam się radośnie.
– Dobrze. Umiesz na chemię? Ta menda zapowiedziała nam kartkówkę. – Rzekł. Kurwa mać. Na śmierć zapomniałam. Super.
– Zapomniałam – odrzekłam wkurzona na siebie.
– Usiądź ze mną, ja wszystko umiem. Musimy sobie pomagać żabko – powiedział. Żabko. Jezu jak ja kochałam, gdy tak się do mnie zwracał.
– Serio?
– Pewnie – powiedział, uśmiechając się do mnie. Szczęśliwa dałam mu buziaka w policzek. Chuj. Jednak dajemy sobie buziaki. Moja dwubiegunowość jest niezawodna. Wiem o tym. Potem rzuciłam mu się na szyję i go przytuliłam.
– Dziękuję – wyszeptałam mu do ucha. Na co on również mnie przytulił. Następnie pokierowaliśmy się pod salę lekcyjną, trzymając się za ręce. 

Everything will be fine | Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz