Rozdział 12

23 3 0
                                    

Święto Dziękczynienia minęły mi tak dobrze, że aż z wrażenia zachorowałam na tydzień. Musiałam przeboleć w domu, z którego nie mogłam wyjść przez tydzień, ponieważ doznałam zatrucia pokarmowego przez akurat zjedzonego przeze mnie łososia, który był przeterminowany. Podziękowałam wtedy Asherowi za zagwarantowanie mi wymiotów i biegunki na tydzień. Na szczęście tamtego poranka już mogłam iść do szkoły, gdyż już wyzdrowiałam. Czując ogromną lekkość z powodu wyzdrowienia, zeszłam na dół i chciałam sobie przygotowywać zimową herbatę z imbirem, laską cynamonu, łyżką miodu i plasterkiem pomarańczy. Ale musiałam najpierw zjeść posiłek, który stał już na stole. Była to jajecznica z kiełbaskami oraz z kromką chleba. Nie byłam głodna, więc zjadłam tylko dwa kęsy jajecznicy, którą następnie podzióbałam. Jajecznica skończyła niestety w koszu, bo nie wiedziałam co mam z nią zrobić. Po tym, jak zrobiłam swoje picie, wyszłam z nim i z plecakiem z domu i powędrowałam do szkoły. Spoglądałam w między czasie na piękny, przejrzyście biały śnieg. W końcu był już grudzień. Podobało mi się Raleigh w zimie, ale jeszcze bardziej w czasie jesieni. W każdym bądź razie - po kilku minutach radosnego i szybkiego chodu, doszłam do swojej nudnie wyglądającej szkoły. 

Ostatnio tak o niej pomyślałam w czasie choroby, ponieważ niby jest taka inna od reszty, ale moim zdaniem jest ona najzwyczajniej w świecie płytka. Przykładowym rodzajem innej szkoły jest Power School Academy. Sportowa szkoła z dobrym asortymentem sportowym, która nie jest dla mnie. Jednakże jest tą inną szkołą. Po pierwsze odbywają się w niej wydarzenia, jakie nie odbywają się w typowej szkole, takiej jak moja. Na przykład, u nich w szkole są często imprezy bez okazji. Urodziny poważnie są obchodzone, a uczniowie i ich prawa są traktowane poważnie.

Wchodząc do mojej szkoły, podeszłam do mojej niebieskiej szafki szkolnej o wysokich wymiarach. Zmieściłoby mi się tak dużo rzeczy, jeszcze zostaję miejsca. Włożyłam tam swoje czarne, zimowe buty oraz czarną kurtkę. Nagle usłyszałam nadchodzące kroki w moją stronę.
- No hejka Stephanie - usłyszałam głos mojego byłego. Tego chuja. - Ale ślicznie wyglądasz, rozebrałbym cię. Dawno nie rozmawialiśmy, myszeczko. - rzekł, dotykając mnie po moich gołych ramionach, na co ja spojrzałam na swój strój. Tamtego dnia ubrałam czarną sukienkę na długi rękaw, w którym niektóre fragmenty rękawa były przezroczyste oraz czarne szpilki. Dodatkiem był naszyjnik z perłami.
- Spadaj Ryan - odrzekłam, obracając się do niego, na co on od razu zabrał swoje ręce z ramion. - Wiesz, co się wydarzyło w osiemnastym wieku? - spytałam.
- A czemu pytasz? - zadał mi pytanie, mając rozmyślającą minę. Po co on myśli, skoro nawet nie ma mózgu. Pewnie udaje, że myśli.
- Bo mogę. Wiedziałam, że nie wiesz, więc ci powiem. W osiemnastym wieku legalne było pozbawienie człowieka oka. Radziłabym ci uważać z tymi rączkami, bo inaczej cię jego pozbawię. Skoro twój wzrok może doprowadzić do tragedii, lepiej abyś nie patrzył. Tylko, że ja się wykręcę. Powiem, że to ty sam zrobiłeś, z myślą popełnienia samobójstwa - odparłam szczerze do bólu, bezczelnie się uśmiechając. Spojrzałam na niego, czując satysfakcję i premedytacje do tego, aby faktycznie to zrobić. Ten człowiek dosłownie doprowadzał mnie do nerwów. Nienawidziłam go. Po chwili Ryan zaczął się do mnie przystawiać, także zaczął mnie dotykać po ramionach.
- Pozbaw mnie wzroku. Może przestanę widzieć twoje kuszące piękno - szepnął mi do ucha.
- Kochany Ryanku - odparłam, na co on spojrzał na mnie.
- Nie mów na mnie Ryanku.
- Mam pomysł - rzekłam, pokazując wskazujący palec do góry. - Może zrobisz test na dwubiegunowość. Bo najpierw mnie zaczepiasz pod względem seksualnym, a potem wyzywasz mnie. - odrzekłam. Moja ręka zmieniła się w pięść i zaczęłam nią pukać w głowę Ryana - Halo, czy tam jest mózg? - zapytałam, udając zszokowaną. Ryan patrzył się na mnie jak na idiotkę. Powinien tak na siebie popatrzeć. - Słychać echo. Czyli brak mózgu. Ojej, jak mi przykro, Ryanku. Z bezmózgimi nie rozmawiam. Więc już sobie idź, tam są drzwi kierujące do wyjścia - wycedziłam przez zęby, wskazując ręką drzwi. Wtedy Ryan poszedł sobie obrażony. No i super.

Everything will be fine | Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz