I wtedy zrozumiałam, że ona wyrządziła mi niewybaczalną krzywdę.
Odkryłam jaka z niej była menda.
Czułam się wtedy, jak nic nie warte gówno.
Nienawidzę ludzi.
A w szczególności ludzi, będących jak ona.Zagadka niestety rozwiązana. Szkoda, że w taki sposób.
Łzy kłębiły mi się na powiekach, a potem ciurkiem rozpłynęły mi się po twarzy. Zaczęła wypływać z moich oczu lawina problemów w postaci wielkiego morza łez. Płakałam po cichu. Zresztą praktykowałam to bardzo często. Za każdym razem, kiedy przeżywałam moją wagę. Po prostu chciałam i dalej chcę być ładna. Ale teraz to nie było ważne. Zrozumiałam, że nie potrzeba wielu powodów, aby stracić przyjaciółkę. Wystarczył jeden. Nie było już nas. Nie było już Stephanie i Karen. Nie było cichej i niewinnej dziewczyny oraz głośnej jak nie wiadomo co dziewczyny. Była Stephanie. I Karen.
Wszyscy się zastanawiali, ciągle się mnie pytali, dlaczego ja jestem szczęśliwa i radosna, skoro mam raka? Zawsze mnie to irytowało i dalej będzie. Wypłakiwanie łez w poduszkę to nie jest must-have zważywszy na raka, ponieważ miałam o wiele gorszy problem na głowie niż, moja śmiertelna choroba nazywana "rakiem". Chociażby śmierć mojej mamy i kwestię jej zamordowania. A największym problemem było odnalezienie sprawcy morderstwa. Owszem, było to trudne, a ja lubiłam trudne rzeczy. Jednakże bardziej bolało mnie, kto nim był. Adrien Patterson i Karen Fisher. Mój ojciec i moja przyjaciółka. Nie miałam już ani tego, ani tego.
Również dlatego byłam bardzo nostalgiczna. Wolałam żyć przeszłością, niż teraźniejszością. Bo wtedy wszystko było piękne i kolorowe. Świat miał barwy, a odeszły one wraz z informacją o raku mamy. Zaczęło się domino, które rozpadało się z każdym dniem coraz bardziej. Coraz bardziej bolesne domino sprawiające, że chce się odejść z tego beznadziejnego i zniszczonego świata.
Wracając do szarej rzeczywistości, powstrzymując dalsze zlatywanie łez, po cichu stawiałam małe kroczki i niezauważalnie poszłam do pokoju. Na szczęście nie miałam skrzypiącej podłogi, więc uratowałam siebie od porażki. Oraz od śmierci. Ponieważ jestem pewna, że gdyby się dowiedział o tym, iż go podsłuchiwałam, zabiłby mnie. Nie żartowałam. Byłam śmiertelnie poważna. Skoro brutalnie zabił moją matkę, mógłby zabić także mnie.
Położyłam się na łóżku i zdjęłam z siebie ciężar, który na mnie spadł w przeciągu pięciu minut. Zaczęłam znowu płakać. Opłakiwałam przez oprawcę śmierci mojej mamy, a także samą jej śmierć.
[...]
Przez całą noc, która była dla mnie jedynie spustoszeniem, nie mogłam zasnąć. Z uwagi na to, co usłyszałam. Wstałam w piżamie z łóżka ze zmęczonymi oczami. Zeszłam na dół, aby przyrządzić sobie płatki z mlekiem.
Na szczęście ojca nie było w domu. Super.
Planowałam na niego niemały zamach, który byłby koszmarny także i dla mnie. Planowałam po jego powrocie z pracy zadzwonić na policję, anonimowo oczywiście i zgłosić, że zamordował moją matkę. Pierdolony sadysta. Już dawno powinien siedzieć w więzieniu, pomyślałam.
– Kurwa – przeklęłam, przestając rozmyślać oraz widząc rozlane mleko na podłodze. Szybko odstawiłam karton z zawartością mleka na blat kuchenny, sięgnęłam po szmatkę, która leżała na krześle i wycierałam podłogę. Brzmi to jak najgorsza syzyfowa praca, wycieranie mleka z podłogi. I właśnie tak było.Kilka minut zajęło mi to zajęcie. Gdy już posprzątałam oraz zrobiłam sobie pyszne śniadanie, poszłam do pokoju. Potem, zachowując oczywistą ostrożność, pomału położyłam się na łóżku. Włączyłam telewizor w moim pokoju i odpaliłam serial "Plotkara".
CZYTASZ
Everything will be fine | Tom 1
Mystery / Thriller"𝑁𝑎 𝑏ł𝑒̨𝑑𝑎𝑐ℎ 𝑢𝑐𝑧𝑦𝑚𝑦 𝑠𝑖𝑒̨ 𝑡𝑦𝑙𝑘𝑜 𝑤𝑡𝑒𝑑𝑦, 𝑘𝑖𝑒𝑑𝑦 𝑛𝑎𝑠 𝑏𝑜𝑙ą." 𝐏𝐢𝐞𝐫𝐰𝐬𝐳𝐲 𝐭𝐨𝐦 𝐰𝐚𝐭𝐭𝐩𝐚𝐝𝐨𝐰𝐞𝐣 𝐭𝐫𝐲𝐥𝐨𝐠𝐢𝐢 "𝐅𝐢𝐧𝐞". Spokojnie żyjąca, Stephanie Patterson kończąca szkołę podstawową, dowiaduję się o...