7.

212 13 3
                                        

Piątek 7:45

Własnie szłam do szkoły. Dzisiaj padało więc nie wziełam swojej najukochańszej deskorolki. Miałam czarny parasol. Na dojście do szkoły zostało mi nie całe 5 minut.

SKIP 5minut

Właśnie wchodziłam do szkoły. Podeszłam do swojej szafki. Schowałam w niej swoją czarną kurtkę i kierowałam się do mojej klasy. Gdy do niej weszłam zauważyłam belle która siedziała z tomem. Aha!? Co za pinda mnie wystawiła. W każdym razie widziałam że bill siedzi sam więc usiadłam obok niego.

-no siemka-przywitałam się z czarno-włosym-

-Hej-powiedział tak jakoś smutno. Nie wiedziałam czym jest tego powód. Dlatego postanowiłam się o to spytać.

-coś nie tak? Mam się przesiąść? -

-nie. Nic się nie dzieje-nie byłam pewna czy nic a nic ale nie chciałam go męczyć ciągłymi pytaniami. Nauczycielka weszła do sali i przywitała się z nami. Zaczęła prowadzić nudna lekcje matmy. Po lekcji podeszłam do chłopaków i belli gdyż ja od razu po lekcjach poszłam do toalety załatwić swoje potrzeby.

-o czym tak gadacie-spytałam

-o imprezie Toma i Billa. Z racji tego że rodzice Toma i Billa wyjechali do USA na wczasy to mają Wolna chatę. Tom wymyślił że zrobią imprezę dla rozrywki. - odpowiedziała na moje pytanie bella

-właśnie chcielismy cię zaprosić - powiedział Tom - dziś o 21 się zacznie. Możesz przyjść wcześniej nam troszkę pomoc jeśli chcesz. Bella przyjdzie. -

-okej jasne nie ma problemu - odpowiedziałam chłopakowi. Bill dalej wyglądał na smutnego. Bardzo ciekawił mnie powód tego dlaczego jest mu przykro. Gdy tak se już pogadaliśmy zadzwonił dzwonek.

SKIP po lekcjach.

Gdy wychodziłam ze szkoły widziałam już belle i Toma którzy zawzięcie o czyms rozmawiali. Dziwiło mnie czemu nie ma przy nich Billa który cały czas się z nimi trzymal. Postanowiłam więc się spytać gdzie on się podziewa.

-siemanko gdzie podziewa się bill? - zapytałam sie przyjaciół. W odpowiedzi otrzymałam tylko krótkie "nie wiemy". Dlatego też postanowiłam go poszukać by trochę go rozchmurzyć. Przed szkołą go nigdzie nie było. Na boiskach szkolnych również. Dlatego postanowiłam przejść na tyły szkoły. Tam zauważyłam czterech chłopców starszych może o rok i Billa podpartego przy ścianie przez jednego z tych czterech chłopaków. Postanowiłam się trochę przysłuchać ich rozmowie.

-gdzie nasze pieniążki laleczko co!? - krzyknął do Billa przytrzymujący go chłopak.

-nie mam żadnych pieniędzy! - dopiero teraz zauważyłam że bill płakał. Na jego policzku zjechała łza połączona z tuszem do rzęs. Postanowiłam wkroczyć do akcji. Złapałam za gaz pieprzowy który dostałam od brata w razie jakiś sytuacji. Zawsze miałam go w kieszeniach spodni lub w torbie. Podeszlam do przytrzymującego Billa chłopaka i psiklam mu w oczy.

-ktoś też chcę!? - krzyknęłam do chłopaków. Jeden z chłopaków chciał mnie szarpnąć za moje włosy ale się nie dalam. Również mu psiklam gazem w oczy.

-idźcie stąd już! Jeszcze raz zobaczę że ktoś go z was dręczy a znów dostaniecie tym gazem w oczy! - krzyknęłam a chłopcy już poszli. Popatrzyłam na billa który dalej stał wpatrując się w ziemię. Jedyne co usłyszałam po tej akcji z jego ust to ciche "dziękuję".

-Bill wszystko dobrze? - spytałam chłopaka

-już tak dziękuję - odpowiedział. Ja go tylko przytuliłam a on odwzajemnił uścisk. Gdy się oderwaliśmy od siebie ruszyliśmy w stronę naszych przyjaciół. W drodze do nich spytałam sie chłopaka czy długo już mu dokuczają. On powiedział że od jakiegoś roku. Było mi żal chłopaka.

PRZYJACIELE? - (BILL KAULITZ)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz