14.

186 11 7
                                        

Czwartek 8:05

Przez to że wczoraj nie mogłam późno zasnąć spóźniłam się do szkoły. Ale to co mi tam. Dziś znów padało więc szłam zamiast jechać na desce. W uszach miałam słuchawki i słuchałam swojej playlisty. Szłam powolnym krokiem ale nie dlatego aby sie specjalnie jeszcze bardziej spóźnić. Po prostu uwielbiałam iść w deszczu. Jak już doszlam do swojej szkoły wziełam otworzyłam swoja szafkę i wsadziłam kurtkę i parasol. Weszlam do klasy gdzie przywitały mnie spojrzenia.

-dzień dobry przepraszam bardzo za spóźnienie. - powiedziałam szybko

-dobrze usiądź- powiedziała nauczycielka. Usiadłam obok Billa który odrazu się ze mną przywitał.

-Hej. Co się stało że się spóźniłaś? -

-Siemka. No tak się złożyło że późno zasnęłam. Nie mogłam w nocy spać i zaspałam. -

- Ashley, Bill! Proszę o ciszę - i potem już nudy

SKIP time po lekcjach

-Ashley chciałabyś pójść ze mną na spacer? - powiedział bill

-tak abym znów wróciła późno do domu? Skąd mam mieć pewność że mnie nie porwiesz? - zachichotałam.

- no cóż. Jeśli się nie zgadzasz to nie musisz wcale iść ze mną. Pojdę z tomem i billem.- powiedział i poszedł w ich stronę. Szybko do niego podbiegłam.

-no co ty. Żartowałam. Oczywiście że z tobą pójdę.-

-jak chcesz mogłabyś zostać potem u mnie. Na noc. Wzięłabyś jakieś rzeczy z domu. A na spacer poszlibyśmy o 17. Co ty na to? -

-świetny pomysł - uśmiechnęłam się w jego stronę

Skierowalismy się w stronę naszych domów. Odprowadziliśmy bellę i Toma do domu belli i sami poszliśmy w kierunku mojego domu. Przed moim domem pożegnaliśmy się i weszlam do domu. Zdjęłam buty zjadłam na szybko obiad i poszłam do pokoju. Spakowałam potrzebne rzeczy do torby i położyłam się na łóżko. Na telefonie wskazywała godzina 16. Postanowiłam że nie mam co robić więc poczekam na Billa w parku. Wyszłam z domu z deskorolką i torbą. Na dworzu się rozchmurzyło od kąd rano padał deszcz. Położyłam deskę odepchnelam się od ziemi i pojechałam w stronę parku. Gdy już dotarłam do jednej z ławek zerknęłam na telefon i była 16:15. Usiadłam i zaczęłam przeglądać Instagrama aż do 16:30. Znudziło mi się to przeglądanie Instagrama więc zaczęłam spoglądać na swoje buty. Poczułam ręce na swoich barkach.

-AAA! Ty Debilu! Prawie zawału dostałam! - odwróciłam się i zobaczyłam rozesmianego przyjaciela. Chłopak usiadł koło mnie.

-co tam ciekawego robiłaś? - zapytał Bill

-nic nie robiłam. Jedynie przeglądałam Instagrama ale znudziło mi się to. Idziemy? -

-jasne - powiedział

Szliśmy parkiem lecz potem postanowiliśmy że pójdziemy na lody. Chuj że jest 17 mieliśmy na nie ochotę. Doszliśmy do lodziarni i wzięliśmy po lodzie śmietankowym. Bill się uparł ze to on zapłaci więc wyszło jak wyszło. Wyszliśmy i poszliśmy dalej. Postanowiliśmy się też przejść do zabki. Po drodze wrzuciliśmy do kosza serwetki z lodów. Weszliśmy do zabki i wzięliśmy doritosy i sok pomarańczowy. Jak zwykle bill napierał żeby zapłacić więc zapłacił.
Postanowilismy że pójdziemy już do domu.

-wziąść ci te torbę? - zapytał bill

-nie nie trzeba. Dam sobie radę. Mam nadzieję że nie myślisz że jestem jakimś słabiakiem bo jak tak to cie ukatrupie.-zaśmialiśmy się

PRZYJACIELE? - (BILL KAULITZ)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz