Rozdział 2. Cień

71 8 11
                                    

   Erix opowiedział Misty o całym spotkaniu z Loganem ze szczegółami. Siostra słuchała go przejęta, była pod wrażeniem jego podejścia do całej sprawy. Erix nie widział problemu w tym, że Logan wolał pozostać na etapie przyjaźni. Nie wyglądał, jakby za bardzo to przeżywał.

Rodzeństwo usłyszało pukanie do drzwi. Erix wstał, by je otworzyć. Nie zapraszał nikogo poza siostrą, nie wiedział, kogo się spodziewać.

W progu stała starsza, lekko zgarbiona kobieta. Miała bladozielone włosy, skalone gdzieniegdzie siwizną, błękitne oczy, a z jej pleców wyrastała para biedronich skrzydeł. Erix dobrze ją znał, to była Margaret Gidoi, mieszkała w tej samej wiosce. Prowadziła niewielkie stoisko z własnoręcznymi wypiekami i owocami ze swojego sadu. Cieszyła się dobrą reputacją wśród innych mieszkańców, którzy często dzielili się z nią nawet prywatnymi informacjami ze swojego życia. Margaret zawsze starała się ich pocieszyć lub doradzić. Tym razem ona sama zdawała się czymś przejęta.

- Pani Margaret? Coś się stało? – zapytał Erix.

- Erix, dziecko... - zaczęła drżącym głosem.

- Niech pani wejdzie, porozmawiamy w domu – zachęcił ją.

Kobieta weszła do środka i idąc za poleceniem Erixa zajęła miejsce na kanapie. Przywitała się z Misty wymuszając na chwilę uśmiech, chociaż widać było, że kobieta była czymś mocno zestresowana. Erix usiadł obok niej.

- Kochanie, głupia sprawa... coś mi pole atakuje, ja nie wiem co to, ale... - kontynuowała.

- Jakieś zwierzę? – dopytał.

- No właśnie chyba nie... przyszłam do ciebie, bo głupio fatygować rycerzy...

Ojciec Erixa był emerytowanym rycerzem. Od najmłodszych lat uczył syna walki mieczem, a mały Erix bardzo to lubił. Do teraz trenował, choć nigdy nie miał zamiaru zostawać rycerzem, robił to tylko rekreacyjnie. Korzystał z miecza, który przed emeryturą dzierżył jego ojciec, Bastian Bizeveron. Pani Margaret zdawała się uważać jego umiejętności za wystarczające, by jej pomóc. Nigdy z niczym nie walczył, dlatego martwił się o zlecenie, które dostał. Miał nawet ochotę odmówić i polecić kobiecie, by poprosiła o pomoc kogoś innego. Z drugiej jednak strony, sprawa wydawała się pilna.

- Jak to wygląda? – dopytał.

- Jak cień... nic nie robi, tylko lata, chyba mnie nie widział. Zmienia kształty...

Cień? Zmienia kształty? Erix nie wiedział, o czym kobieta właściwie mówiła. Przez lata interesowały go stworzenia żyjące w Caddellanie, ale żadne ze zwierząt o których czytał, czy które obserwował nie miały cienistej formy. To tym bardziej sprawiło, że jego niepokój wzrósł. Oparł twarz o dłoń i po chwili ciszy odparł:

- Zobaczę, co da się zrobić.

- Dziękuję, kochanie!

Mężczyzna westchnął i wstał, by sięgnąć po miecz. Starał się ukryć swój stres i lęk. Miał już opuścić dom razem z panią Margaret, kiedy stanęła przed nimi Misty.

- Ja też chcę iść! – zadeklarowała.

- Ty? To niebezpieczne, nie ma takiej opcji – rzucił Erix – Zostań w domu.

Wyszli z budynku kierując się w stronę domu staruszki. Misty patrzyła w ich stronę z grymasem na twarzy. Brat w jej mniemaniu za bardzo się martwił. Co mogłoby się jej stać? Gdyby była ostrożna, mogłaby tylko patrzeć z daleka. Wizja cienistego, nieznanego dotąd stwora i Erixa walczącego z nim brzmiała zachęcająco.

Dziewczynka zaczekała, aż oddalą się wystarczająco, po czym ruszyła w stronę domu pani Margaret. Miała nadzieję, że nie zostanie zauważona. Na pewno odesłaliby ją wtedy do domu, a Erix powiedziałby rodzicom, że go nie posłuchała. Dotarła do niewielkiego budynku, wokół którego posadzone było wiele różnych gatunków kolorowych kwiatów. Za domkiem znajdowało się pole. Misty po cichu otworzyła furtkę. Skrzywiła się, gdy ta zaskrzypiała.

DelusionalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz