Rozdział 4. Bal.

44 5 10
                                    

   Nadejście poranka głośno ogłosiły piejące koguty i wschodzące powoli słońce. O tej porze po dziedzińcu kręciło się najwięcej osób – ktoś wybierał się po poranne zakupy, ktoś właśnie wychodził do pracy, ktoś wybiegał podekscytowany z domu na myśl o spotkaniu ze swoimi przyjaciółmi i wspólnej zabawie. Na ulicach słychać było głównie:

„Dzień dobry!"

„Dzień dobry!"

„Co panu podać?"

„Znów zaspałam!"

„Czy chłopaki mogą wyjść się pobawić?"

„Szybko, zaraz treningi!"

Znajomy szum, który właściwie nie był już nawet denerwujący – niektórym dawał nawet poczucie bezpieczeństwa. Były tam w końcu same znajome głosy, twarze, bezpieczna, niezmienna rutyna.

Erix wyszedł właśnie z domu. Jego przyjaźń z Loganem rozwinęła się. Spędzali ze sobą coraz więcej czasu. Erix często pomagał Loganowi, co sprawiało mu przyjemność. Oprócz tego spotykali się razem w domu któregoś z nich, czasem wychodzili na wspólne wyjścia. Bizeveron był zadowolony ze swojego aktualnego życia. Logan okazał się tak samo sympatyczny w życiu prywatnym jak i w pracy. Nikogo nie udawał, by przypodobać się innym.

Elf szedł w stronę skromnego, drewnianego domu, w którym mieszkał Logan i jego rodzina – rodzice i młodszy brat. Logan wspominał, że jest w trakcie zbierania pieniędzy na swój własny dom. Nie chciał mieszkać w domu rodzinnym zbyt długo, zwłaszcza, że był już dorosły.

Rodzina Logana mieszkała na skraju wioski, a niedaleko znajdował się ich sklep. Dom był nieduży i pozbawiony piętra. Gdy Erix zapukał do drzwi, otworzył mu Logan. Jego rodzice przygotowywali sklep do otwarcia a młodszy brat poszedł na treningi prowadzone przez Avery, zatem był w domu sam. Gdy zaprosił swojego gościa do środka, woda w czajniku już się gotowała, a dwie filiżanki stały przygotowane na niewielkim stoliku. Na środku znajdowała się cukierniczka, sam stolik ozdobiony był białym, haftowanym obrusem.

Logan nalał wody do filiżanek i usiadł na kanapie obok Erixa, muskając ogonem jego nogę. Ciągle się pogodnie uśmiechał, zaczynając nowe tematy rozmów. Białowłosy po jakimś czasie zauważył na półce książkę zatytuowaną „Réi".

-To o pierwszym królu?- zapytał wskazując na księgę wzrokiem.

-Tak... ale to nie jest zwykła książka.- młodszy mężczyzna wstał i zdjął tytuł z półki.

Położył książkę na stole i otworzył. Strony wypełnione były ręcznymi zapiskami, szkicami i notatkami. Logan najwyraźniej prowadził je już od jakiegoś czasu.

-Kiedy usłyszałem o nim po raz pierwszy, spodobała mi się jego historia. Dlatego zacząłem spisywać jego dzieje i obmyśliłem nawet kilka teorii...- zaczął mówić.

-Jakich teorii?- dopytał Erix. Mógłby słuchać Logana godzinami.

-Na przykład odnośnie tego, w jaki sposób zginął, albo jakich zaklęć użył, by zmanipulować pierwszych poddanych. Ponoć teraz są zakazane, ale receptury muszą gdzieś być.

Erix patrzył Loganowi prosto w oczy gdy ten opowiadał o tym, co wymyślił lub czego się dowiedział. Jego głos brzmiał w głowie Erixa jak melodia, której nie chciał przestać słuchać.

Gdy skończył, Erix jakby wybudził się z transu. Wtedy rodzice Logana wrócili do domu.

-Logan! Zabierz proszę rzeczy ze schowka, musimy dołożyć towar.- poprosiła jego matka. -Dzień dobry, Erix!

DelusionalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz