Rozdział 3. Gwiazdka

70 6 14
                                    

   Dziewczynka kończyła właśnie myć szklankę, gdy usłyszała głos innego barmana.

- Elafi! Goście lubią tego twojego nowego drinka, z czego go robisz? – zapytał Vikret, starszy barman, który zobowiązał się do opieki nad dziesięcioletnią współpracowniczką.

- To tajemnica! – uśmiechnęła się dziewczynka – Skoczę dzisiaj po więcej składników.

Odwróciła się słysząc kroki kolejnego klienta, a uśmiech zszedł jej z twarzy. Od razu rozpoznała mężczyznę stojącego przed nią. Był wyższy od niej o ponad dwie głowy i znany ze swojej agresji i temperamentu.

- Dzień dobry, co podać? – zaczęła Elafi.

- Tego nowego... z różowym kwiatkiem... - zastanowił się przez chwilę mężczyzna próbując przypomnieć sobie nazwę.

- Błękitna Rozkosz? Przykro mi, skończyły się składniki, będzie dostępny dopiero jutro. Mogę panu zaproponować... - dziewczynka spojrzała na rozpiskę na dużej tablicy za ladą.

Zanim zdążyła dokończyć zdanie, mężczyzna przerwał jej uderzając pięścią w stół. Elafi podskoczyła i spojrzała z powrotem na niego. Trudno było jej ukryć strach.

- Jak to nie macie składników?! – krzyknął zwracając na siebie uwagę innych klientów i pracowników.

- Skończyły się! – odpowiedziała Elafi.

- Przyszedłem tu po drinka, więc daj mi cholernego drinka, gówniaro!

Elafi grała odważną, ale bała się tego mężczyzny. Był od niej dużo silniejszy i z łatwością mógłby zrobić jej krzywdę. Odsunęła się słysząc jego podniesiony ton głosu.

W końcu zjawił się Vikret i złapał agresora za nadgarstki, aby go unieruchomić. Po chwilowej szarpaninie wyprowadził mężczyznę z baru. Podbiegł do dziewczynki i uklęknął przy niej.

- Wszystko w porządku, skarbie? – zapytał z troską w głosie.

- Nic mi nie jest. – zapewniła Elafi.

Vikret mimo wszystko wyglądał na zmartwionego. Nie podobało mu się to, że w barze pracuje dziesięciolatka. Dlatego obiecał jej rodzicom i samemu sobie, że będzie ją chronić, nieważne co. Już kilka razy bronił ją przed pijanymi klientami.

Dziewczynka wyszła z baru po zakończonej pracy. Szybkim krokiem ruszyła w stronę domu – niewielkiego, drewnianego budynku. Otworzyła drzwi i weszła do środka.

Dom składał się z kuchni, łazienki i jednego pokoju, który Elafi dzieliła ze swoimi rodzicami. Jej rodzina nigdy nie miała zbyt dużo pieniędzy, właśnie dlatego dziewczynka zdecydowała się na pracę.

Weszła do kuchni, w której siedziała jej mama. Przywitała się z nią całując w policzek.

- Jak było w pracy, kochanie? – spytała kobieta.

- W porządku. – odparła dziewczynka.

- Nikt cię nie zaczepiał? Jesteś taka dzielna... - matka dziewczynki uśmiechnęła się, ale w jej oczach widać było troskę.

- Vikret mi pomaga.

Poszła do pokoju i wspięła się po drabince na piętrowe łóżko, na którym leżał niewielki wiklinowy koszyk. Pożegnała się z rodzicami i ponownie wyszła z domu, kierując się w stronę Lasu Wyższej Rangi.

***

Avery wyglądało jakby wahało się, czy zacząć mówić. Lekko przygryzło dolną wargę.

- Wiedzą o tym tylko rycerze i rodzina królewska. Nie rozpowiadaj tego, co?

DelusionalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz