Dziewczynka kończyła właśnie myć szklankę, gdy usłyszała głos innego barmana.
- Elafi! Goście lubią tego twojego nowego drinka, z czego go robisz? – zapytał Vikret, starszy barman, który zobowiązał się do opieki nad dziesięcioletnią współpracowniczką.
- To tajemnica! – uśmiechnęła się dziewczynka – Skoczę dzisiaj po więcej składników.
Odwróciła się słysząc kroki kolejnego klienta, a uśmiech zszedł jej z twarzy. Od razu rozpoznała mężczyznę stojącego przed nią. Był wyższy od niej o ponad dwie głowy i znany ze swojej agresji i temperamentu.
- Dzień dobry, co podać? – zaczęła Elafi.
- Tego nowego... z różowym kwiatkiem... - zastanowił się przez chwilę mężczyzna próbując przypomnieć sobie nazwę.
- Błękitna Rozkosz? Przykro mi, skończyły się składniki, będzie dostępny dopiero jutro. Mogę panu zaproponować... - dziewczynka spojrzała na rozpiskę na dużej tablicy za ladą.
Zanim zdążyła dokończyć zdanie, mężczyzna przerwał jej uderzając pięścią w stół. Elafi podskoczyła i spojrzała z powrotem na niego. Trudno było jej ukryć strach.
- Jak to nie macie składników?! – krzyknął zwracając na siebie uwagę innych klientów i pracowników.
- Skończyły się! – odpowiedziała Elafi.
- Przyszedłem tu po drinka, więc daj mi cholernego drinka, gówniaro!
Elafi grała odważną, ale bała się tego mężczyzny. Był od niej dużo silniejszy i z łatwością mógłby zrobić jej krzywdę. Odsunęła się słysząc jego podniesiony ton głosu.
W końcu zjawił się Vikret i złapał agresora za nadgarstki, aby go unieruchomić. Po chwilowej szarpaninie wyprowadził mężczyznę z baru. Podbiegł do dziewczynki i uklęknął przy niej.
- Wszystko w porządku, skarbie? – zapytał z troską w głosie.
- Nic mi nie jest. – zapewniła Elafi.
Vikret mimo wszystko wyglądał na zmartwionego. Nie podobało mu się to, że w barze pracuje dziesięciolatka. Dlatego obiecał jej rodzicom i samemu sobie, że będzie ją chronić, nieważne co. Już kilka razy bronił ją przed pijanymi klientami.
Dziewczynka wyszła z baru po zakończonej pracy. Szybkim krokiem ruszyła w stronę domu – niewielkiego, drewnianego budynku. Otworzyła drzwi i weszła do środka.
Dom składał się z kuchni, łazienki i jednego pokoju, który Elafi dzieliła ze swoimi rodzicami. Jej rodzina nigdy nie miała zbyt dużo pieniędzy, właśnie dlatego dziewczynka zdecydowała się na pracę.
Weszła do kuchni, w której siedziała jej mama. Przywitała się z nią całując w policzek.
- Jak było w pracy, kochanie? – spytała kobieta.
- W porządku. – odparła dziewczynka.
- Nikt cię nie zaczepiał? Jesteś taka dzielna... - matka dziewczynki uśmiechnęła się, ale w jej oczach widać było troskę.
- Vikret mi pomaga.
Poszła do pokoju i wspięła się po drabince na piętrowe łóżko, na którym leżał niewielki wiklinowy koszyk. Pożegnała się z rodzicami i ponownie wyszła z domu, kierując się w stronę Lasu Wyższej Rangi.
***
Avery wyglądało jakby wahało się, czy zacząć mówić. Lekko przygryzło dolną wargę.
- Wiedzą o tym tylko rycerze i rodzina królewska. Nie rozpowiadaj tego, co?
CZYTASZ
Delusional
FantasyErix Bizeveron, pracujący jako kartograf i jednocześnie władający mieczem młody elf po 10 latach ponownie zostaje trafiony strzałą amora. (to nie jest romans, przysięgam) Okładka: https://pin.it/6XPHcmt