-Co on dzisiaj jest dla mnie taki miły? Znaczy nie tylko dzisiaj, bo już od pewnego czasu, no ale jednak... to takie urocze... Zaraz! Nie! To jest mój szef! Przestań o nim myśleć, jak o rycerzu w fioletowej zbroi i to jeszcze wśród białych motyli. On Cię nie kocha i Ty jego też nie. Koniec tematu. - Kiedy Nathalie biła się z własnymi myślami, Gabriel postanowił rozluźnić nieco atmosferę w samochodzie i zaczął zadawać pytania - kolejna niepodobna do niego rzecz. Ale cóż, człowiek robi różne, czasem szalone rzeczy, dla osoby, którą szczerze kocha. Nathalie coś już o tym wiedziała.
Kiedy dotarli do lekarza Gabriel postanowił zaczekać w poczekalni a kobieta udała się na badania. Najpierw miała badanie głowy, a potem badanie płuc.
Po sprawdzeniu wyników badań lekarz zawołał ją do siebie. Mężczyzna wziął głęboki oddech, po czym zaczął:
-Panno Sancoeur, mam dla Pani niezbyt przyjemne wieści. Jakby to delikatnie powiedzieć: zostały Pani tak z trzy tygodnie życia... może niecały miesiąc...
-Słucham?! - Nathalie poderwała się na krześle. - Ale j-jak...? Jak to w ogóle możliwe?
-Nie do końca wiadomo co jest tego przyczyną, ale wiadomo nam tylko, że ma Pani taką samą chorobę, którą miała Emilie Agreste. Pani płuca wyniszczać się będą od środka, tak samo jak reszta organizmu. Powszechne objawy to zawroty i bóle głowy, gorączka, kaszel, problemy z oddychaniem, bóle mięśni, problemy z koncentracją, plamy przed oczami, omdlenia itp.
-Co Pan powie... - pomyślała ironicznie Nathalie, dla której te wiadomości nie były niczym nowym.
-Ta choroba jest nieuleczalna. Najpierw te objawy mogą pojawiać się co pewien moment, lecz z czasem będą się tylko nasilać, aż w końcu zamknie Pani na zawsze oczy.
Nathalie siedziała w martwej ciszy i patrzyła w jeden punkt. Była przygotowana na śmierć, kiedy zdecydowała się użyć uszkodzonego miraculum, lecz nigdy nie sądziła, że przyjdzie to tak z nienacka i tak szybko...
-Nie ma na to żadnego lekarstwa? - lekarz pokręcił przecząco głową.
-Nic już Pani nie pomoże. Teraz trzeba tylko czekać na śmierć i modlić się by nadeszła jak najpóźniej.
Nathalie nadal gapiła się przed siebie. Trochę zajęło jej zanim doszła do siebie na tyle, żeby mogła z kimś normalnie porozmawiać. Musiała sobie poukładać w głowie pewne rzeczy - teraz nie będzie miał się kto opiekować Adrienem ani Gabrielem.
-Muszę pomóc Gabrielowi jak najszybciej odzyskać Emilie. Wtedy znów będą szczęśliwi. - zadecydowała.
-Może Pani zawołać jeszcze Pana Agreste'a. Jemu też muszę to przekazać.
-Nie. - odpowiedziała stanowczym i zdecydowanym głosem. - Proszę mu o niczym nie mówić. Nikt nie może się dowiedzieć.
I na tym skończyła się rozmowa z lekarzem. Nathalie nie chciała niepokoić Gabriela. Wiedziała, że miał już mnóstwo zmartwień, nie chciała mu dokładać kolejnych. Z resztą co by niby zrobił? Załamałby się jeszcze bardziej, płakał, że to jego wina, próbowałby desperacko zdobyć miracula. Lepiej było udawać, że wszystko jest w porządku. Problem był tylko taki, że Nathalie przywiązała się już do tej rodziny, nie chciała ich zostawić, nie chciała ich stracić. Ale wyrok już zapadł i nie dało się nic z tym zrobić.Po raz pierwszy popłakała się dopiero w szpitalnej łazience patrząc w swoje odbicie. Choć nie była jeszcze gotowa na śmierć, pogodziła się z tym. Tak jak poniekąd Emilie, tyle, że Emilie miała wrócić, dla niej było już za późno.
Wychodząc z pomieszczenia poczuła jak wiruje jej w głowie i jednym ruchem znalazła się na ścianie. Zdążyła się jej złapać w ostatniej chwili, tak żeby nie upaść. Kiedy wreszcie dowlokła się do Gabriela rzekła mimo częściowego braku tchu:
-Możemy już wracać.
Na jej widok Agreste poderwał się z miejsca.
-Nathalie! Wszystko okej? Co Ci się stało?
-To nic... zawroty głowy... jak zwykle...
-Dobrze, że z Tobą pojechałem, bo jak Ty byś sama wróciła do domu?
Pytanie raczej powinno brzmieć, dlaczego to zrobił? Nathalie tego nie wiedziała, on sam też nie był tego pewien. Czy to był gest przyjaźni, miłości, bo mu naprawdę zależało, albo się bał, albo się zakochał, albo miał wyrzuty sumienia, było mu źle z tą myślą lub zrobił to z czystej litości. Scenariuszy było wiele.
Gabriel doprowadził ją do auta i pomógł usiąść na miejscu pasażera. Chociaż doprowadził to za mało powiedziane. W połowie drogi miała ciemne plamy przed oczami i pod koniec Gabriel bardziej ją przywlókł niż przyprowadził. W jednej chwili rozważał nawet powrót do lekarza, jednak asystentka uparła się, że chce wracać do domu.
-Chcesz coś do picia? - spytał troskliwie. Kobieta pokręciła głową.
-Do czego potrzebujesz? Mów.
-Nic... nie trzeba... możemy już wracać...?
-Oczywiście.
Wreszcie ruszyli. Gabriel przez moment sam bił się z myślami czy ma cokolwiek się odezwać.
-To przez wczorajsze używanie miraculum... - westchnął. - Przepraszam... nie powinienem...
-Nie obwiniaj się, proszę... - odparła poważnie, opierając się o siedzenie z zamkniętymi oczami.
-A jak tam badania? - spytał próbując zmienić temat, choć tak naprawdę wciąż znajdowali się w tym samym kręgu błędnych działań i decyzji.
-Wszystko okej.
-Nie zarejestrowali jakiś zmian spowodowanych zepsuciem miraculum?
-Nie. - skłamała. Rozmowa ucichła, potem nie minęła chwila a Nathalie spała na szybie samochodu. Projektant mimowolnie się uśmiechnął - to był uroczy widok, który był w stanie stopić jego lodowate serce. Choć dla Nathalie zawsze płonęło ono ogniem miłości i to nawet ze wzajemnością. Lecz oni, jak się można było domyślić, świadomi tego raczej nie byli.

CZYTASZ
"Miłość, Choroba i Śmierć" (Miraculous Gabenath)
Teen FictionNathalie dowiaduje się, że zapadła na nieuleczalną chorobę, spowodowaną używaniem uszkodzonego miraculum pawia i zostało jej zaledwie kilka tygodni życia. Postanawia ukryć to przed Agrestami. Wraz z mijającymi dniami jej stan się pogarsza, lecz zmie...