Kiedy smutnym, wolnym krokiem Gabriel dotarł z powrotem do rezydencji zastał Nathalie w kuchni, jak bandażowała sobie dłoń.
-Wiem, że to zabrzmi jak głupie wytłumaczenie wymyślone na szybko po drodze, ale coś się zacięło i nie mogłem go zatrzymać, potem zobaczyłem, że już prawie się udało i postanowiłem zaczekać, a później spanikowałem...
-Faktycznie brzmi jak dobra wymówka. - odezwała się nagle, czego Gabriel w ogóle się nie spodziewał, bo był pewien, że Nathalie ukarze go milczeniem. A jednak coś powiedziała - to już był jakiś postęp. Choć wypowiedziane słowa były raczej oschłe niż przepełnione zrozumieniem to projektant i tak się cieszył, że nie został całkowicie zignorowany.
-Rozumiem, że rodzina jest dla Ciebie ważna, ale pomyśl też czasem o innych. - rzekła tonem, w którym słychać było wyrzuty i wyszła z kuchni. Gabriel stał tam jeszcze chwilę, aż potem rzekł sam do siebie, choć słowa te były skierowane oczywiście do Nathalie.
-Ale... Ty jesteś częścią mojej rodziny...Minęło trochę czasu i projektant postanowił zajrzeć do asystentki. Kobieta siedziała przy swoim stanowisku i odpisywała na wiadomość.
-Gniewasz się na mnie? - wypalił nagle. Odpowiedź była równie nieprzewidywalna co samo pytanie.
-Nie mam prawa się na Ciebie gniewać, w końcu jesteś moim szefem. Niby jakby to miało wyglądać? Asystentka obrażona na szefa. - odparła z cierpkim uśmiechem na twarzy, wciąż nie odrywając wzroku od ekranu komputera.
-Czyli jednak się gniewasz.
-Może.
-Masz prawo się na mnie gniewać. - rzekł smutno projektant. Jego głos oraz wyraz twarzy przypominały teraz proszącego szczeniaka.
-A więc się gniewam. - kobieta założyła dłonie na piersi i spojrzała na szefa spod rozbitych okularów. Lecz w tym momencie mężczyzna podszedł od tyłu i objął ją w talii rękoma. Ona natomiast dotknęła jego ramienia, żeby upewnić się, że to się dzieje na prawdę.
-A teraz? Czy nadal się gniewasz? - szepnął jej na ucho.
-Trochę... mniej. - zastanowiła się przez moment. Gabriel dalej brnął w swoją gierkę. Złożył gorący pocałunek na jej szyi.
-A teraz?
-Teraz... jestem już tylko zła.
Mężczyzna uśmiechnął się przenikliwie i podszedł z boku asystentki, odwracając jej głowę do siebie i całując ją namiętnie w usta.
-A teraz? - Teraz Nathalie odjęło mowę.
-Ja... ja...
I na tym się skończyło. Nagle gwałtownie odsunęła się od biurka, tak, że nogi krzesła zaszurały z wielkim piskiem i wybiegła z rezydencji. Udała się na zewnątrz. Potrzebowała odrobiny świeżego powietrza. Gabriel zastał ją siedzącą przed pomnikiem Emilie.
-Mogę się dosiąść? - spytał, na co kobieta zezwoliła skinieniem głowy.
-Poniosło mnie dzisiaj ze wszystkim i winny Ci jestem przeprosiny... - zaczął. - Więc przepraszam. Nie wiem co jeszcze mogę od siebie dodać, poza tym, że mi przykro. Ja...
-Nie musisz nic więcej mówić. - przerwała mu nagle trzymając na dłoni małego białego motylka i podając go projektantowi. - To co: zgodza? - spytała. A mężczyzna się uśmiechnął. Wziął w swoje dłonie jej i razem podnieśli jej ku górze. Motylek oderwał się od ich rąk i poszybował ku niebu. Trzepoczący swoimi białymi skrzydełkami wyglądał niesamowicie, szczególnie kiedy oświetlały go słoneczne promienie. Oni zapatrzyli się nieco na małego owada, zapominając choć na chwilę o całym świecie. A Gabriel nieświadomie trzymał swoją dłoń na jej.Kilka dni później Gabriel znów przystąpił do walki z Biedronką i Czarnym Kotem samodzielnie, ale tym razem był bardziej ostrożny i Nathalie nic się nie stało. Chociaż ona sama była dość niepocieszona, że nie mogła mu pomóc jako Mayura. Gabriel naprawdę starał się ją teraz oszczędzać. Niestety i ta walka się nie powiodła. Wpadł do gabinetu wściekły jak nigdy dotąd. Zanim Nathalie zdążyła cokolwiek powiedzieć on pod wpływem emocji zaczął rzucać wszystkim, co miał pod ręką. Długopisy, dokumenty, manekiny, a nawet miraculum motyla znalazły się na podłodze. Nathalie była tak przestraszona stanem szefa, że nawet wolała się nie odzywać. Widziała go już parę razy wściekłego, ale jeszcze nigdy w takiej furii. Kiedy Gabriel chwycił za tableta, by cisnąć nim o ziemię, kobieta powstrzymała go tylko ruchem ręki, przytrzymując sprzęt.
-Arghh! - wrzasnął Gabriel, a ona natychmiast zabrała dłoń z tableta. Mężczyzna porozwalał jeszcze trochę czasu gabinet i kiedy nagle gwałtownie się odwrócił i machnął ręką, asystentka aż podskoczyła i nieco się skuliła, bobała się, że pod wpływem tych emocji Gabriel jeszcze na nią podniesie rękę. A przygód oraz ran w zupełności jej nie brakowało. Kiedy Gabriel zobaczył jej reakcję, od razu zmiękł, gdyż dotarło do niego, że skoro nawet Nathalie się go boi, to musiał się nieźle zagalopować. Zrobił krok w jej kierunku na co ona zrobiła unik. Gabriel zmarszczył smutno brwi.
-Przepraszam... nie chciałem Cię przestraszyć, jestem zły, ale nie na Ciebie... - rzekł zażenowany.
Kobieta nic nie odpowiedziała. Z resztą niby co mu miała powiedzieć.
-Nie chcę Cię skrzywdzić, naprawdę. - to mówiąc przysunął się do niej.
-Może powinieneś dziś odpocząć? - zasugerowała delikatnie.
-Taaa... Może masz rację. Ale Ty też zrób sobie przerwę.
Asystentka nic nie mówiąc ewakuowała się do siebie. Gabriel ciężko westchnął.
-Ehhh... jak będziesz się tak zachowywać to zamiast się do niej zbliżyć, jeszcze ją odstraszysz, gamoniu...

CZYTASZ
"Miłość, Choroba i Śmierć" (Miraculous Gabenath)
Teen FictionNathalie dowiaduje się, że zapadła na nieuleczalną chorobę, spowodowaną używaniem uszkodzonego miraculum pawia i zostało jej zaledwie kilka tygodni życia. Postanawia ukryć to przed Agrestami. Wraz z mijającymi dniami jej stan się pogarsza, lecz zmie...