Przez to, że stan zdrowia Nathalie cały czas się pogarszał Gabriel dał jej urlop do odwołania. Kobieta nie musiała pracować a o byciu Mayurą nawet nie było tematu. Tułała się, więc po domu w piżamie całymi dniami i zazwyczaj leżała i odpoczywała albo u siebie w łóżku, albo na kanapie w gabinecie Gabriela. Taki stan bardzo ją dołował, wiedziała, że śmierć jest blisko.
Raz projektant podczas swojej pracy usłyszał dźwięk rozbijanych talerzy. I to nie jednego a całej masy talerzy. Czym prędzej pobiegł do kuchni i zobaczył jak odwrócona plecami do niego Nathalie płacze, a w zasadzie to próbuje tłumić płacz i cicho szlocha. Złapał ją za ramiona i odsunął od szkła.
-Nic Ci się nie stało? Nie skaleczyłaś się?
-Nieee...
-Co się tutaj wydarzyło? - spytał łapiąc za jej niesforne kosmyki na czole.
-Chciałam się do czegoś przydać i chociaż pozmywać naczynia... ale jestem za słaba, nawet, żeby utrzymać głupie talerze... - zapłakała.
-Ale miałaś odpoczywać, tak? To, że nie masz żadnych obowiązków ma polepszyć Twoje zdrowie, a nie Cię dołować. Przestań mówić, że jesteś nieprzydatna. Bez Ciebie nic bym nie osiągnął... - rzekł do niej spokojnym głosem i zamknął w swoich męskich ramionach w ogromnym uścisku.
-Gabriel...
-Tak?
-Ja nie chcę umierać. - powiedziała a spod jej powiek wytrysnęły kolejne łzy. Projektanta nieco zdziwiły jej słowa, ale postarał się ją pocieszyć, głaszcząc po głowie ruchami pełnymi współczucia.
-Spokojnie, będzie dobrze. Dasz sobie radę, jesteś silna.
Nathalie nic już nie odpowiedziała, tylko zagryzła wargę i zamknęła oczy.Nathalie leżała z zamkniętymi oczami na kanapie w gabinecie Gabriela, a on zajmował się pracą.
-Jak jesteś obok to o wiele lepiej mi się pracuje. - wyznał.
-Może powinieneś zrobić sobie przerwę? Pracujesz bez przerwy od trzech godzin.
-Może i masz rację. - rzekł projektant odstawiając rysik. Asystentka zmieniła pozycję na siedzącą, żeby mężczyzna mógł obok niej usiąść. Jednak on usadowił się niespodziewanie za nią i zaczął masować jej szyję. Po jej ciele przeszedł dreszcz.
-Odpręż się i przestań się tak wszystkim przejmować.
-Nie potrafię.
-Potrafisz. Ty wszystko potrafisz.
Wtedy kobieta zakaszlała. Gabriel przeczekał ten atak kaszlu a potem zadecydował się ją zanieść do łóżka, żeby się odrobinę przespała.Gabriel był tak zdesperowany, że postanowił zainwestować część swoich pieniędzy w służbę, którą kobieta miała na wyciągnięcie ręki. Miała się nią opiekować stale - 24 godziny na dobę. Miała swojego prywatnego lekarza, pielęgniarkę, masażystę, kucharza, fryzjerkę, kosmetyczkę, opiekunkę oraz ochroniarza.
-Gabriel! - kobieta wpadła wściekła do gabinetu mierząc szefa od góry do dołu. Było z nią już tak źle, że musiała trzymać się dłońmi za futrynę, żeby nie upaść.
-Co się dzieje, kochana? - spytał podchodząc do niej i kładąc sobie na szyi jej ramię, tak by oparła na nim cały ciężar swojego ciała. Potem wolnym delikatnym krokiem doprowadził ją do kanapy. Kobieta strasznie sapała, a przy każdym wdechu Gabriel czuł wzrastające poczucie winy. Kiedy wreszcie usiedli, asystentka spytała:
-Co to są za ludzie?
-Twoja służba.
-Słucham? - kobieta uniosła brew. - Ja nie potrzebuję służby.
-Chciałem, żebyś poczuła się jak księżniczka.
-A-Ale dlaczego? Przecież Emilie tego nie miała.
-Ale Ty nie jesteś Emilie, nie porównuj się do niej... - odparł już nieco poważniej mężczyzna i Nathalie czuła się zmieszana. Zrobiło się niezręcznie. Ona nie wiedziała jak to oderbać. W końcu jego słowa brzmiały dość dwuznacznie.
-Nathalie, Ty jesteś wyjątkowa na swój sposób i doszedłem do wniosku, że zasługujesz na to, by mieć swoich prywatnych ludzi. - rzekł patrząc jej głęboko w oczy, a ona poczuła jak cała się rumieni. Czy to znaczyło, że Emilie nie zasługiwała?
Kobieta siedziała i bawiła się swoimi palcami.
-Nie chce tej służby, wolę Twoją obecność. - wyznała cicho, a on ją przytulił.
-Jeśli życzysz sobie to mogę ich zwolnić. Wystarczy jedno Twoje słowo.
Ostatecznie oboje znaleźli się znów w cichej rezydencji. Nathalie leżała w swoim łóżku na Gabrielu i ściskała jego ramię, kiedy on głaskał ją po jej słabej dłoni.
-Nie musisz tu siedzieć cały czas...
-Ale chce. Chyba, że potrzebujesz odrobiny prywatności to już znikam.
-Wiesz, że nie o to mi chodziło. Uwielbiam Twoje towarzystwo - rzekła przytulając się jeszcze mocniej do niego.
-Ja Twoje kocham... - wyszeptał jej do ucha.
Potem Nathalie znów zasnęła, a gdy się obudziła Gabriela już przy niej nie było. Poza tym był już wieczór. Kobieta zrobiła się głodna, więc zeszła na dół do kuchni wyjąć sobie coś z lodówki. Ale była tak słaba, że nawet nie potrafiła jej otworzyć. Tylko sapała. Po chwili do środka wszedł projektant.
-Pomóc Ci? - spytał.
-Oh, to takie żałosne, że nie jestem w stanie nawet otworzyć lodówki! To jest wprost upokarzające... - odezwała się z wyraźnym żalem do samej siebie.
-Wcale nie, moja droga. - odparł kładąc dłoń na jej plecach.

CZYTASZ
"Miłość, Choroba i Śmierć" (Miraculous Gabenath)
Teen FictionNathalie dowiaduje się, że zapadła na nieuleczalną chorobę, spowodowaną używaniem uszkodzonego miraculum pawia i zostało jej zaledwie kilka tygodni życia. Postanawia ukryć to przed Agrestami. Wraz z mijającymi dniami jej stan się pogarsza, lecz zmie...