-Naprawdę?! - spytali jednocześnie Adrien i Nathalie.
-Tak, tak. - projektant machnął niedbale ręką a potem pomógł kobiecie znów się położyć. - Adrien, miałeś mi jeszcze opowiedzieć o tym, jak wybraliście się ze znajomymi na lody.
-A tak, właśnie. - oczy chłopaka znów zaświeciły się pełne entuzjazmu. Zachowanie Gabriela wywołało natomiast na ustach Nathalie lekki uśmiech. Gabriela niesamowicie cieszył ten widok. - No, więc, ja, Alya, Marinette i Nino wybraliśmy się całą paczką na lody do tego lodziarza Adré. - w tym momencie zadzwonił telefon Gabriela.
-Przepraszam Was na moment, muszę odebrać, to ważne. - wytłumaczył i wyszedł za drzwi.
-Adrien... - Nathalie zwróciła się słabym głosem do chłopaka. - Jeśli masz ochotę to mnie możesz opowiedzieć. Bardzo chętnie Cię posłucham.
-Z przyjemnością. - odparł i usiadł na rogu kanapy. - A jak się czujesz?
-Nie najlepiej, ale i też nie najgorzej. - powiedziała i wydała z siebie lekki uśmiech, na potwierdzenie swych słów.
Gabriel wrócił akurat, kiedy jego syn był w połowie opowieści. Spojrzał na zasłuchaną asystentkę, która z wielką uwagą przysłuchiwała się opowieści Adriena. Oparła sobie głowę o dłonie na oparciu kanapy i lekko uśmiechała się do syna projektanta. Mężczyźnie zrobiło się ciepło na sercu. Czuł się tak jakby widział małego Adriena lata temu opowiadającego coś Emilie.
Kiedy jego asystentka zajmowała się synem, on mógł w spokoju dokończyć segregowanie papierów. Krzątał się po gabinecie co jakiś czas zerkając kątem oka na Nathalie. Jednak po czasie dostrzegł, że ta robi się coraz słabsza. Kiedy po raz kolejny na nią spojrzał ta wskazała na swoje czoło. Ewidentnie znowu miała silny ból głowy. Gabriel zrozumiał, że to jej znak, więc wyszedł na moment do kuchni i po chwili wrócił z okładem z lodu i podał go asystentce.
-Dziękuję Ci bardzo. - powiedziała słabym głosem, biorąc od niego okład i przykładając go sobie na czole.
-Nathalie, jeśli bardzo Cię boli to mogę dokończyć później.
-Nie, nie. Jest w porządku. Mów dalej. - zachęcała go. Lecz wraz z upływem czasu ból się nasilał. Nagle kiedy Adrien był w połowie zdania, syknęła z bólu wydając z siebie niekontrolowane dźwięki i zaciskając dłonie na czole. Nawet okład wyleciał jej z rąk i walał się gdzieś teraz po kanapie.
-Nathalie! - krzyknęli obaj przedstawiciele płci męskiej prawie równocześnie. Projektant do niej podbiegł rzucając natychmiast to czym się zajmował i spróbował oderwać jej dłonie od czoła, a potem zaczął sam rozmasowywać jej kronie własnymi palcami, żeby dać jej chociaż odrobinę ukojenia. Potem mocno przycisnął ją do siebie, bo z jej oczu zaczęły płynąć łzy.
-Ciii... spokojnie... zaraz będzie po wszystkim. - starał się ją uspokoić, a potem wysłał syna po tabletki przeciwbólowe. - Tylko weź takie silne. - zawołał do syna gdy ten opuszczał gabinet. W międzyczasie kobieta zaciskała zęby z bólu.Kiedy sytuacja w miarę się ustabilizowała Nathalie zasnęła w ramionach szefa. Adrien i Gabriel się nią opiekowali, a potem zajęli się robotą papierkową, przy której chłopak zdecydował się pomóc ojcu. W pewnej chwili projektant dostrzegł, że ręka Nathalie bezwładnie zwisa z kanapy, więc podszedł do niej i delikatnie ją poprawił. Trzymał przez chwilę w swojej dłoni jej dłoń i muskał ją pieszczotliwie kciukiem, aż w końcu Adrien musiał go przywoływać, bo się zamyślił. Poprawił jej dłoń a potem wrócili do pracy. Mieli ręce pełne roboty, lecz Gabriel był nieugięty i za nic nie chciał zatrudniać nowej asystentki, nawet na zastępstwo.
Kiedy Nathalie się obudziła wciąż czuła się koszmarnie. Nadal bolała ją głowa i czuła, że jej niedobrze. Na dodatek kiedy podniosła się z kanapy poczuła silne zawroty. Spojrzała w bok - na tej samej kanapie zasnęli Adrien oraz jego ojciec. Asystentka mimowolnie uśmiechnęła się do siebie. Ten widok ją rozczulił.
-Tak bardzo nie chcę ich zostawiać... - pomyślała stojąc i przypatrując im się uważnie. - Jeszcze nie jestem gotowa... ale wiem, że muszę się pogodzić z moim losem... w końcu sama rzuciłam na siebie klątwę przez to głupie miraculum... muszę się z nim pogodzić, tak jak kiedyś zrobiła to Emilie... to... koniec. Marny koniec... - zapłakała. Potem przetarła szybko swoje łzy, wzięła kołdrę, którą była wcześniej przykryta i opatuliła ich nią.
-Żegnajcie. Kocham Was. - wyszeptała i wolnym chwiejnym krokiem ruszyła po schodach do swojego pokoju. Podczas swojej wyprawy miała czarne plamy przed oczami i kilka razy zdołała się przewrócić. Z tego powodu dotarcie do łóżka zajęło jej dość sporo czasu. Kładąc się w nim czuła jak głowa pulsuje jej od gorąca i bólu. A stopy i dłonie zaczęły jej mrowić, tak, że kompletnie już ich nie czuła. Tej nocy miała umrzeć. Skonać w męczarniach we własnym łóżku.

CZYTASZ
"Miłość, Choroba i Śmierć" (Miraculous Gabenath)
Novela JuvenilNathalie dowiaduje się, że zapadła na nieuleczalną chorobę, spowodowaną używaniem uszkodzonego miraculum pawia i zostało jej zaledwie kilka tygodni życia. Postanawia ukryć to przed Agrestami. Wraz z mijającymi dniami jej stan się pogarsza, lecz zmie...