Rozdział 25 panny perfect

1.5K 49 34
                                    

     Obudziło mnie dzwonienie budzika. Wyłączyłam go i uniosłam się do pozycji siedzącej, tylko po to, by przekonać się że jestem u siebie w pokoju, a nie w salonie. Spojrzałam na telefon  przypomniałam sobie, że jest poniedziałek, a ja jestem słodką siostrą Monetów i chodzę do szkoły. Wstałam i poczłapałam się po mundurek, który postanowiłam urozmaicić tym, że zostawię marynarkę w domu, a krawat rozwalę tak jak Dylan to miał w zwyczaju.

     Jestem Helen Lame, władczyni tysiąca serc, a nie jakaś kujonka jak z bajki. Ja gram w same kryminały i horrory baby. Miałam dość idealnej panny w starannie założonym mundurku. To nie byłam ja, dlatego dzisiaj postawiłam na taką zmianę.

     Z racji iż pojawię się w szkolę po raz pierwszy bez tych gipsów, postanowiłam założyć kremowe rajstopy, oraz ciemnozielone, filcowe obcasy z grubą podeszwą. Postanowiłam też skorzystać z nowo nabytej biżuterii, i założyłam kolczyki perłowe.

     Gdy już miałam wychodzić na śniadanie, obejrzałam się ostatni raz w lustrze, i stwierdziłam, że zamiast klasycznej kitki rozpuszczę włosy. Gdy je ułożyłam, wsadziłam na włosy też ciemnozieloną kokardę, i w końcu wyruszyłam do kuchni.

     Gdy bracia mnie zobaczyli, szczęki im opadły. ( oczywiście wszystkim oprócz Vincentowi, bo on ją zacisnął).

-Hailie masz się przebrać- powiedział tylko zdenerwowany.

-Ależ braciszku, wysłałeś mnie do szkoły a tam obowiązkiem ucznia jest przestrzegać regulaminu. Punkt pięćdziesiąty siódmy mówi, że uczniowie mają nakaz noszenia do szkoły mundurka szkolnego. Za nieprzestrzeganie tej zasady jest wystawiana nagana. Trzy nagany i bajo baj, a chyba nie chcesz, jako mój opiekun prawny, by mnie z tej szkoły wywalono?- zapytałam, recytując na jednym wydechu.

-Nie, nie chcę- mruknął Vincent.

-Widzisz jak ją wychowałem?- powiedział wręcz z zachwytem ojciec, a ja się tylko słodko uśmiechnęłam w jego stronę.

     Podeszłam do blatu i złapałam przygotowaną przez gosposię papierową torebkę z jedzeniem i ruszyłam do garażu. Już klikałam ostatnią cyfrę kodu, gdy poczułam na sobie czyiś wzrok. Spojrzałam wgłąb korytarza, i zobaczyłam całą moją familię gapiącą się na mnie. Nagle Shane zapytał;

-Ten kod to nie miał chronić Hailie przed ucieczką?

-Skąd ona go zna?- zapytał Vince surowym tonem.

-Nawet jakby nie znała to wyważyłaby drzwi- odpowiedział ojciec

-Dajcie spokój, tylko do szkoły jadę.

-Dobrze, ale najpierw powiedz jak się nauczyłaś tak długiego kodu na pamięć? Chłopacy do dzisiaj noszą przy sobie karteczki.- Zapytał Will

-Zobaczyłam jak Dylan go raz wpisuje. Mam dobrą pamięć, bo ojciec kazał mi zapamiętywać wszystkie zasady organizacji i takie tam.- odpowiedziałam, i skierowałam się do swojego motoru. Schowałam swoje rzeczy do bagażnika, założyłam czarną maseczkę niegdyś daną mi przez ojca, i pojechałam.

*

     Lekcje mi mijały dobrze. Byłam (z łatwością) najlepszą uczennicą, mimo tego, że dołączyłam półtora miesiąca po rozpoczęciu roku. Dziś na przerwie, gdy poszłam załatwić potrzeby fizjologiczne, do łazienek weszło parę dziewczyn.

-Weź ale skoro ona jest od monetów to bezpieczniej być z nią blisko.

-Widzisz? Dlatego ja zawsze podchodzę do nowych.

-Ej ale wogle widziałyście ją dzisiaj? Gdyby nie była siostrą Monetów na pewno cała męska część akademii by ją nosiło na rękach. Jest taka hot, i przez braci taka niedostępna, może ją do nas zaprosimy?

Hailie Monet- Królowa MrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz