Rozdział 28 my, Monetowie

1.3K 45 22
                                    

-DYLAN!- krzyknęłam na całą bibliotekę, przez co starsza pani się na mnie krzywo spojrzała.

-Co ty tutaj robisz?- zapytał mój najmniej ulubiony brat.

-A o mogę robić w bibliotece? Hmm?- zapytałam.- Puść mnie już! Mam co robić, a jeżeli tobie się nudzi to też ci coś do roboty znajdę. Może poszukałbyś mózgu? Przydałby Ci się.- powiedziałam, i brat mnie puścił.

-Gdybyś nie była moją siostrą, to....-powiedział grożąc mi palcem.

-To leżałbyś na ziemi i zwijał się z bólu za to, że pomieszałeś mi w grafiku.

-CO?! TO TY BYŚ...-zaczął, ale nie dokończył, bo złapałam go za ucho, wykręciłam je, a gdy on mnie próbował powstrzymać, chwyciłam drugą dłonią jego nadgarstek, aż coś w nim chrupnęło.

     Dylan natychmiast się złapał za rękę, a ja tylko stałam, i ze świętym spokojem się temu przypatrywałam. Kalina zaś dyszała mi na plecy, gdy się odwróciłam zobaczyłam, że jest cała blada. Dosłownie bardziej zamartwiałam się stanem koleżanki niż skręconym nadgarstkiem brata.

heh

     Wyprowadziłam Kalinę z biblioteki, omijając mojego brata, wokół którego już się nagromadził spory tłum. Poszłyśmy do pielęgniarki, która oznajmiła, że po Kilę muszą przyjechać rodzice, i żebym ja już szła do klasy. Oczywiście nie zamierzałam tam iść. Miała być biologia, więc postanowiłam sobie pobadać liście na szkolnym podwórzu (poszłam na wagary).

     Usiadłam na ławeczce i oglądałam klasę Dylana, Leo i Kalila, jak mają wuef, aż nagle usłyszałam czyiś oddech w odległości około trzech metrów za mną. Wyjęłam scyzoryk z buta, i odwróciłam się d tej osoby.

-Vince?

-Hailie jedziemy do domu.

-A-ale ja jeszcze nie skończyłam lekcji....-zaczęłam

-A-ale i tak domyślam się, że nie zamierzasz na nich być.- przedrzeźnił mnie, a następnie zaprowadził do samochodu, ale nie ruszył od razu. Zastanawiałam się, ale odpowiedź przyszła do nas sama. Na miejsce pasażera usiadł Dylan z jakąś śmieszną chustą na ręce.

*(w gabinecie Vince'a, Hailie jest z nim sam na sam bez Dylana, ale jest też ojciec)

-Co to miało być?- wysyczał siadając Vincent. Zrozumiałam, że to on miał prowadzić tę konwersację, a ojciec tylko się temu przypatrywał.

-Ale co dokładnie...?-zapytałam, bo ostatnio zrobiłam mnóstwo rzeczy, które niezbyt by mu się spodobały.

-Dlaczego wykręciłaś Dylanowi nadgarstek?- powiedział, i spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem, chyba miało mnie to przestraszyć, ale coś nie wyszło.

-Bo mnie zdenerwował- gdy to powiedziałam niemalże bez emocji, on schował twarz w dłoniach. Gdy jego ręka przejechała po całym przodzie głowy, opadła na blat, razem z głową. Ja z niemałym zdziwieniem przypatrywałam się załamaniu mojego brata, który znany był z kamiennej twarzy.

-Hailie- odezwał się podnosząc zmęczone niebieskie oczy na mnie- Ja wiem, że ciężko z życia w organizacji przeskoczyć na bycie słodką niewinną siostrzyczką, ale my, Monetowie, czyli również ty, ponad wszystko cenimy sobie rodzinę. Bójki świętej trójcy, nigdy nie kończą się niczym więcej, niż marnym siniakiem, bo wiemy, że co by się nie działo, jesteśmy rodziną, wspieramy się we wszystkim i chcemy dla siebie jak najlepiej. Nasi bracia po prostu nie potrafią w kłótniach...... używać słów. Ty zaś, wykręciłaś komuś nadgarstek, nawet nie przepraszając, jakby cię to wogle nie obchodziło.

-A powinno?- zapytałam prawie że zasypiając na tym jego wykładzie. Na moje słowa Cam posmutniał, a brat spojrzał na mnie z dezaprobatą i zrezygnowaniem. Zignorował to, co powiedziałam, i zaczął inny temat.

-Gdzie byłaś w nocy?- zapytał

-W swoim apartamencie.- odpowiedziałam

-Gdzie? Hailie jakim cudem stać cę było na-

-To tylko parę milionów za apartament w centrum, wyluzuj, a poza tym przemawiała do mnie nocna panorama miasta, dlatego byłam gotowa zapłacić wszelką cenę.

-Kupiłaś apartament w centrum za parę milionów, dla jakiegoś widoczku?- zapytał- Hailie, masz dopiero szesnaście lat, nie wyrażam zgody na twoje nocowanie gdzieś indziej.

-A gdzie podziała się ta twoja gadka o wspieraniu i bla bla bla?- na moje słowa Vincent znieruchomiał. Myślał, że się przestraszę? Hah, niezły żart.

Hailie 4 Vince 0

-Dobrze, podam Ci więc zasady, które prosiłbym, byś w miarę możliwości przestrzegała. Po pierwsze nocujesz tam maksymalnie dwa razy w tygodniu, z każdym tygodniem noce się zerują, więc radziłbym z nich korzystać.

-Oj będę na pewno.- Odpowiedziałam przerywając mu, co skwitował niezadowolonym błyskiem w oku.

-Drugą sprawą jest to, że chciałbym klucze do tego apartamentu.

-Vince, to jest apartament Helen Lame, jeżeli ten klucz wpadnie w niepowołane ręce to cię gołymi rękoma uduszę. Wszystkie ręce oprócz ciebie, Cama i Willa są nieodpowiednie, jasne?

-No dobrze.

-Coś jeszcze dziadku Vince?- (to przezwisko z oryginalnej książki ;) )

-Nic, ale jeżeli jednak znajdę jakąś sprawę, to na pewno skontaktuję się z tobą. Dziękuję możesz już iść.

-No nareszcie.- mruknęłam pod nosem

-Hailie- zagrzmiał jak grom surowy głos brata- Masz zakaz dotykania Dylana, Shane'a i Tonyego.

-Ze wzajemnością?

-Tak, oni już wiedzą o tej zasadzie.

-No nareszcie będę miała w tym domu spokój.

     Na ten mój komentarz Vince nie odpowiedział, jedynie odprowadził mnie wzrokiem do drzwi.

*

    Siedziałam teraz na starannie pościelonym łóżku, i przeglądałam kolejne dokumenty od Emilia. Jak zwykle przesyłał je w idealnej rozmiarowo i stylistycznie trzcionce. Jak on mnie znał...

     Po chwili dostałam wiadomość od kogoś zatytułowanego "🗿".

-Może chciałabyś wziąć skórzane krzesło ojca do tego apartamentu? Z pewnością masz tam biuro.

-Vincent?

-Tak, to ja.

-udowodnij

-zakazałem ci dzisiaj dotykać braci, ale i tak przypuszczam, że złamiesz zasady po raz kolejny.

-Witaj braciszku! A co do krzesła, to wolałabym je mieć w operze.

-Masz operę?

-Nie. Mam klub o nazwie opera, do którego zresztą Monetowie mają wejściówki premium. Wiem tyle, że święta trójca często korzysta z tych kart, bo są podpięte pod moje prywatne szwajcarskie konto.

================================================================================858 słów.

     Następny za tydzień. Chciałam tylko poinformować, że powoli zbliżamy się już do końca tej książki, ale planuję zrobić drugą część. Dajcie znać, czy dalsze losy Hailie (tak, Hailie a nie żadnej córki czy kogoś innego) by was zainteresowały. Powiem tylko, że w tej drugiej książce H będzie bardziej Helen niż siostrzyczką Monetów, będzie więcej misji i będzie miała ukończone upragnione 18 lat. Poza tym, jak zwykle miłego dzionka / nocy :D

XOXO

Hailie Monet- Królowa MrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz