Nowy rozdział ?

1.1K 39 10
                                    

Próbowałam wyprzeć z pamięci wczorajszy incydent, jakim cudem zamiast trzasnąć mu drzwiami przed nosem pozwoliłam, aby od tak rozgościł się jak pan na włościach. Powinnam zamknąć ten rozdział raz na zawsze. Może będzie ku temu okazja... Ponownie wróciły do mnie wspomnienia z ostatnich wakacji, które dały mi zapomnienie. Całkowicie odpięłam wrotki, poczułam wolność. W każdym znaczeniu tego słowa, owa wolność ma również imię... Filip, synonim piękna oraz zatracenia. Potrafił zatrzymać świat, zaczęłam tonąć w myślach i wspomnieniu jego oczu. Miały tak ogromną głębie, czułam że powoli tracę kontakt z rzeczywistością. Leżałam na łóżku coraz bardziej zaciskając kołdrę w swoich dłoniach, gdy usłyszałam dźwięk powiadomienia. Obróciłam głowę, aby spojrzeć kto zakłóca mój spokój. Nie był to nikt inny jak moja urocza przyjaciółka, Wika. Zapytała czy może wpaść, ma problemy w związku więc bez wahania odpisałam, że czekam z miską chipsów. Zeszłam na dół, udało mi się znaleźć w otchłaniach kuchennej szafki ostatnią paczkę naszych ulubionych przekąsek. Przerzuciłam je do miski, zrobiłam nam herbatę i udałam się do salonu. Gdy odkładałam piękne, ręcznie zdobione kubki na stół rozległ się dzwonek do drzwi. Krzyknęłam, otwarte!

- Życie mi się wali - rzuciła w moją stronę. Widziałam w jej oczach zagubienie i ogromny ból, który przemawiał przez jej całe ciało.

- Widzę, że status "to skomplikowane" dotyczy nas obu, chodź Wiczka - objęłam ją ramieniem i wspólnym krokiem ruszyłyśmy w stronę kanapy.

- Fausti... ja już nie wiem co mam robić. Przemek praktycznie całą swoją uwagę poświęca Patrykowi, nawet wyjeżdżają na jakiś męski wypad. Wiesz kiedy go ostatnio widziałam ? Tydzień temu i to tylko dlatego, że zapomniał ode mnie z domu ładowarki.

- Próbowałaś z nim porozmawiać, szczerze wyznać mu swoje uczucia ? - spojrzała na mnie z niedowierzaniem.

- A bo to raz, tylko zawsze nagle mu coś wypadało.

- Wiczka, to nie może tak dłużej wyglądać. Musisz wziąć go za chabety i postawić sprawy na ostrzu noża, metoda może i ostateczna ale zawsze działa.

- Boję się, że go stracę.

Przysunęłam swoją przyjaciółkę do siebie i przytuliłam najmocniej jak potrafiłam.

- Związek poniekąd łączy się ze sztuką wyborów, nie możemy komuś obiecać że będziemy z nim do końca życia. My możemy tego bardzo chcieć, ale czas bardzo szybko weryfikuje nasze obietnice.

- To co ja mam robić ? - westchnęła.

- Po pierwsze szczera rozmowa, jeśli po niej dalej będzie traktował Cię jak powietrze. Masz dwa wyjścia, albo udawać że się pogodziłaś z tą sytuacją i brnąć w kłamstwo dalej, albo w końcu zacząć żyć może nawet u boku kogoś, kto zapewni Ci prawdziwe szczęście.

- Nienawidzę tego, że masz zawsze rację. - szepnęła odgarniając kosmyki włosów za ucho.

- Teraz to do mnie dotarło, gdy sama znalazłam swoją oazę szczęścia.

- Zakochałaś się ?! - wstała z wrażenia a przecież jeszcze nic takiego nie powiedziałam.

- Zakochałaś, to za dużo powiedziane. Po prostu czuję przy tej osobie wolność i dreszczyk emocji, bardzo podniecający zresztą.

- Dziewczyno... muszę go poznać! - powiedziała na jednym oddechu.

- A może to nie głupi pomysł ? Mieszka dwie dzielnice dalej, umówię nas jutro na wspólne wyjście np. kręgle ?

- Siedzę sama w domu, więc nawet wędkowanie byłoby super. Cieszę się, że pozbierałaś się po zerwaniu z Bartkiem.

- Wika my nie zerwaliśmy, to znaczy oficjalnie. Natomiast Bartek zrobił to wyprowadzając się z domu i całkowicie mnie olewając. Coś jak Przemo, w końcu się przyjaźnią wzorce te same.

- Same problemy z tymi facetami, nic więcej. - powiedziała stukając się ze mną kubkiem już zimnej herbaty.

- Tak w ogóle to nie mówiłam Ci, ale miałam wczoraj zupełnie niespodziewaną wizytę.

Już widziałam ten uśmieszek mojej przyjaciółki przechodzący w wymowną minę.

- Uspokój się, poza tym jak Ci powiem to nie uwierzysz.

- Zamieniam się w słuch.

- Wczoraj w moim domu zawitał Pan Kubicki we własnej osobie. 

 Z wrażenia wypluła herbatę, przy czym się trochę krztusząc. Musiałam jej pomóc, udusiłaby się biedna.

- Co ?! Adresy pomylił czy jak ?

- Niekoniecznie, chciał mi coś powiedzieć a konkretniej porozmawiać o nas.

- I ?

- Jak by to powiedzieć, wywaliłam go za drzwi.

- Serio ? Serio Fausti, może to coś ważnego. - było słychać w jej głosie irytację.

- Chłop zjawia się jakby nigdy nic, po tak długim czasie i myśli że rzucę się mu w ramiona. Otóż się przeliczył, ale i tak wróci.

- Skąd ta pewność ?

- Pożyczył płaszcz mojego ojca, była ogromna ulewa. Poza tym zostawił swoje rzeczy, które musiały się wysuszyć. Wróci szybciej niż myślisz...

- Skoro tak mówisz. Dobra ostatni łyk i lecę, daj znać jak z naszym jutrzejszym wyjściem.

- Jasne, a co do Ciebie to proszę o szczegóły sytuacji. Bardzo mnie ciekawi, które albo będzie miało swój scenariusz.

- Mam nadzieję, że pierwsze! Paaa Kochana!

Zamknęła za sobą drzwi, powiew świeżego powietrza uniósł się nade mną. Ponowne wspomnienie Bartka, naruszyło mój dobry humor. Postanowiłam nie wpadać w ponowny emocjonalny dół, złapałam za telefon i napisałam do Filipa z prośbą o spotkanie. Nie minęło 10 minut, innej odpowiedzi się nie spodziewałam. Spotykamy się jutro o 17:00, coraz bardziej zaczynam tonąć w jego osobie. Za szybko, zdecydowanie za szybko...

Gdzieś pomiędzyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz