Róże

409 31 5
                                    

Po wyjściu naszej sąsiadki moja narzeczona standardowo nie mogła usiedzieć w miejscu i zaczęła sprzątać, ten jej pedantyzm kiedyś ją zgubi, naprawdę. Postanowiłem przerwać swoją bezczynność siedzenia na fotelu, na którym znalazłem ukojenie po odprowadzeniu sąsiadki do drzwi i złapałem za siatki z zakupami, tak jak mogę chcę odciążyć Faustynę. Nie mogłem się skupić na tym co do mnie mówi, cały czas miałem w głowie pierwsze kroki mojej tajemnicy z panią Adelką. Starsza kobieta jest niesamowita, jej pomysły przewyższyły moje a resztę podkręciła, z jej pomocą przeniesiemy góry.

- Słyszysz co to ciebie mówię ?! - uderzenie ścierki o moje plecy wyrwało mnie z przemyśleń. Fausti była wyraźnie zirytowana moim brakiem uwagi. - Tak kochanie ? - odwróciłem się w jej stronę i zderzyłem z widokiem kobiety, która trzymała ręce pod boki i starała się skarcić mnie wzrokiem. - Dziękuję z uwagę! Odpłynąłeś chyba na Karaiby myślami, wypadło ci coś z kieszeni. - spojrzałem w dół, szybko podniosłem zgubę z ziemi i schowałem z powrotem do pierwotnego miejsca. Jesienna, ogrodowa praca zwaliła mnie z nóg. Wizyta pani Adelki mimo uniesień szczęścia również wyczerpała baterię. Ogień w kominku iskrzył zupełnie jak nasze temperamenty, kanapa zaczęła mnie coraz bardziej do siebie przyciągać, postanowiłem jej ulec. Przyłożyłem głowę do poduszek, jest ich spora ilość ponieważ Fausti jej wielką miłośniczką wykańczania miejsc i ludzi... z tym drugim oczywiście żartuje. Ciepły szary koc o grubych splotach otulił moje ciało, brakowało tylko jednego do pełni szczęścia. W idealnym momencie moje spojrzenie przechwyciło spojrzenie mojej ukochanej, poklepałem miejsce obok siebie i podniosłem koc, zniknęła z mojego punktu widzenia. Zrezygnowany obróciłem się na bok i złapałem za pilota, usłyszałem tupot stóp i poczułem zimne dłonie na swoim brzuchu oraz ramieniu.

- Jak już zapraszasz. - szepnęła mi do ucha i wtuliła całym ciałem. - Co oglądamy ? - wyrwała mi z dłoni pilota i przejęła władzę. - A ty trzymałaś ręce w lodówce, czy jak ? - zaśmiałem się i delikatnie szturchnąłem dziewczynę na znak droczenia. - Bardzo śmieszne, to są spracowane ręce, które przejęły twój dzisiejszy chłód dla mojej osoby. - Ojej, pokaż te rączki. - złapałem za dłoń Faustynki, otworzyłem ją, przysunąłem do ust i musnąłem środek dłoni ukochanej pocałunkiem. - Faktycznie, chyba muszę częściej składać na nich pocałunki, może wynagrodzą spracowanie. - zawinęła swoje ręce wokół mojej szyi i przylgnęła swoim policzkiem do mojego. - Faustynka, mam dla ciebie niespodziankę. - podniosła się i oparła łokcie o mój tors. - Tylko musimy wyjść do ogrodu, wiem że jest zimno ale uwierz mi warto. - pokręciła głową na znak rozpatrywania prośby, wstała i zniknęła w korytarzu. - Co tak siedzisz, zapraszam! - rzuciła w moją stronę obładowana jesiennymi ubraniami, trzymając w dłoniach nasze buty a jej śliczna buźka próbowała jeszcze walczyć, aby spojrzeć mi w oczy.

Pozostawiłem ukochaną przed rabatą i zniknąłem w szopie na narzędzia, dochodziły do mnie dźwięki narzekania na zimo i tupanie o ziemie. - Zamknij oczy. - rzuciłem w stronę blondynki. - Matko, ale jesteś ostatnio tajemniczy. - fuknęła. - Zamknęłaś czy nie ? - Zamknęłam, tylko żadnych pająków i innych obrzydliwych rzeczy, dobrze wiesz że się boję. - nawet nie wiedziała jak daleko były jej myśli od niespodzianki, którą dla niej przygotowałem. - Możesz otworzyć. - podszedłem do dziewczyny, wyciągnąłem jej dłonie i położyłem na nich prezent. - Ooo a co to takiego ? - próbowała rozszyfrować zagadkę. - Sadzonki róży, w twoim ulubionym czerwonym kolorze. - nie wiedziała co powiedzieć, patrzyła na mnie z pytającym wzrokiem. - Posadzimy je razem w wybranym przez ciebie miejscu, gdy odejdę nie będę w stanie obdarowywać cię nimi. Dlatego każdej wiosny oraz każdego lata będziesz mogła je zrywać, bądź cieszyć oko ich widokiem zza okna. - oparła swoją głowę o mój tors i wzięła głęboki oddech, ucałowałem jej czubek głowy. - Hej, no już. Chodź, wybierzemy idealne miejsce. - z racji posiadania kilku krzewów, zasadziliśmy je w dwóch miejscach. Pierwsze przykuwało uwagę podczas posiedzeń w salonie, porannych rozciągnięć w sypialni i letnich nocy na tarasie, natomiast drugie cieszyło oko podczas przygotowywania posiłków. - W każdej z nich będę widziała ciebie, twoje ręce podające mi bukiet oraz wzrok który mówił wszystko. - szepnęła mi do ucha Fausti sadząc w ziemi krzew, kucałem za nią i jej pomagałem. Zauważyłem, że zbyt głęboko sadzi nowe nabytki, poczułem krople łez na swoich dłoniach. - Kochanie, mamy je zasadzić nie pochować. Spójrz na mnie - podniosłem podbródek ukochanej. - Bardzo cię kocham, sprawisz mi radość i uśmiechniesz się ? - kąciki ust dziewczyny zaczęły się podnosić. - O no no dalej, pięknie i tak ma być cały czas. - podniosłem nas z ziemi i mocno przytuliłem Fausti, która była zmarznięta. - Już już skarbie, zaraz wracamy do domu tylko coś jeszcze mieliśmy zrobić. Tylko co to było ? - nerwowo szukałem w spodniach swojej instrukcji obsługi, którą zgubiłem w kuchni. Odwróciłem się, aby blondynka nie zauważyła że wspomagam się materiałem pomocniczym. - A co ty tam masz ? - zapytała z nutką ciekawości. - Pokaż! - wyrwała z rąk karteczkę i oddaliła się. - Haha, Bartuś przyznaj się pani Adelka maczała palce w twoim pomyśle ? Poznaję jej pismo, poza tym nigdy nie sadziłeś ze mną żadnych roślin. - przyłapała mnie, bałem się że wpadnę ponieważ róże zazwyczaj sadzi się na wiosnę, ale na szczęście z pomocą przyszła nasza kochana sąsiadka która uratowała moją wizję i powiedziała, że jesienią również można. - Masz mnie. - podniosłem ręce do góry na znak poddania i przyznania. - Haha głuptasie, kocham te twoje pomysły. - zaczęła z szerokim uśmiechem tarmosić moje policzki. - Zapraszam na gorącą czekoladę z bitą śmietaną, ja stawiam! - objąłem ramieniem ukochaną i ruszyliśmy w stronę tarasu. - Skoro zapraszasz... dobrze, że kupiłam na nią składniki. - spojrzała na mnie i zaczęła się śmiać. - Racja, słodki wybryk pokryje nasz wspólny budżet.

Nasz krok się zrównał, dłonie zaplotły, oddech zwolnił.

Dzieeeeń dobry! 🤍

Romantyk z naszego Bartusia a może wspaniały myśliciel na przyszłość ?

Brunet dopiero zaczyna swoją grę 😎😏

Kochani, przez ostatnie kilka dni nie było rozdziałów, jest to spowodowane moją chorobą.

Dzisiaj nabrałam sił i udało się coś naskrobać.

Bardzo was przepraszam,

Przytulam! 🤍

Gdzieś pomiędzyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz