Spotkanie

818 36 21
                                    

To ten dzień, w którym po bardzo długim czasie znowu wchodzę z butami w życie którym miałam już okazję żyć. Szkoda tylko, że to fikcja a ja jestem aktorką która w to wspomniane życie gra. Ze stresu jestem cała spięta, zupełnie nie wiem jak ma to wszystko wyglądać. Niedługo powinien być po mnie Bartek, musimy ustalić kilka kwestii nie wiem jak dla niego, ale dla mnie ważnych. Gdy w łazience poprawiałam makijaż usłyszałam pukanie do drzwi, krzyknęłam "otwarte" i wróciłam do wykonywanej czynności.

- Hejka!

Zobaczyłam w lustrze bruneta z ogromnym bukietem. Został skomponowany z moich wszystkich ulubionych kwiatów. Cwaniaczek z tego Bartusia, nie powiem ale nie mogę zaprzeczyć, że to bardzo miły gest.

- Dzień dobry, kogo moje piękne oczy widzą. A ten cudowny bukiet, to dla kogo ?

- Cudowny bukiet, dla cudownej pani! Proszę bardzo.

- Dziękuję, to bardzo miłe. Pomożesz zapiąć mi naszyjnik ? - obawiałam się odmowy.

- Pewnie, jesteś gotowa możemy jechać ?

- Poczekaj chwilę, musimy ustalić kilka rzeczy. - spojrzałam na niego wymownie.

- Okeej, zabrzmiało poważnie.

Złapałam go za rękę i zaprowadziłam na dół, nie wiedziałam jak zacząć. Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy, to po prostu powiedzieć prosto z mostu. Stresowałam się jego reakcją, ale w końcu to on poprosił mnie o pomoc, więc za dużo protestować nie może.

- Bartek, po pierwsze zero całowania i jakichkolwiek prób kontaktu fizycznego. Będą nami targały różne emocje, ale nie możemy się im poddać.

- Faustynka, rozumiem Cię ale zdajesz sobie sprawę że to nie będzie proste.

- Myślisz, że nie wiem. Czasami mam Cię ochotę udusić za krzywdę jaką mi wyrządziłeś a momentami jest mi Cię bardzo żal i nie wypuściłabym Cię z moich objęć.

- Przytulanie raczej dozwolone ? No już bez przesady, od razu się skapną że coś jest nie tak.

- Okej, ale spróbujesz chociaż raz zbliżyć się do moich ust to przysięgam, potrafię ugryźć.

- Haha, będę pamiętał. Możemy już iść ?

- Tak, jestem gotowa.

Coś czułam, że te moje ustalenia długo z nami nie zostaną. Cały czas próbowałam wybić sobie z głowy różne scenariusze, jak to wszystko może się zakończyć. Podczas drogi, oprócz nas w samochodzie była również cisza, która przejęła kontrolę. Przerywało ją tylko moje wzdychanie, które tylko sprawiało że bardziej się nakręcałam. Sama nie wiem po co to robiłam, chciałam pokazać tym swoje niezadowolenie czy sprowokować Bartka do wyduszenia z siebie słowa. Ta dziwna akcja nas wykończy, nie wierzę że się na to zgodziłam.

- Jesteśmy. - odwrócił wzrok w moją stronę i wskazał na dom jego rodziców.

Wysiadł z pojazdu i czekał na mnie, aż w końcu otworzę swoje drzwi. To nie był stres jaki mi towarzyszył podczas pierwszej wizyty w ich domu, to było zupełnie coś innego. Byłam przerażona nie tylko ponownym spotkaniem, ale również tym że muszę pamiętać aby wszystko wyglądało wiarygodnie. Bartek zaczął zmierzać w moją stronę, a we mnie napięcie rosło.

- Powtórka z rozrywki, 5 lat temu wyglądało to zupełnie tak samo. Pamiętasz ?

- Pamiętam, miałeś na sobie identyczną koszulę. - złapałam go za materiał.

- Będzie dobrze, jestem obok. - podał mi swoją dłoń.

Gdy staliśmy pod drzwiami miejskiego domu, wiedziałam że nie ma odwrotu. Bartek odkluczył drzwi, oślepiło mnie słońce przebijające się przez otwarty taras. Panowała cisza, jakby nikogo nie było. Nagle zza moich pleców usłyszałam...

- Jestem, mam dla Was niespodziankę. Gotowa ? - szepnął mi do ucha.

Widział, że nie. Nie potrafiłam tego ukryć, mimo okropnego samopoczucia postanowiłam trzymać się danej obietnicy.

- Chodźmy.

Bartek złapał mnie za rękę, popatrzyłam na niego wymownie. Nic sobie z tego nie zrobił, uśmiechnął się delikatnie i pociągnął mnie w stronę ogrodu. W momencie, gdy zobaczyłam jego rodziców, stres powoli zaczął odchodzić. Roztaczali wokół siebie tak cudowną aurę, jak mogłam o tym zapomnieć. Zaślepiła mnie złość na ich syna. Oboje w tym samym czasie krzyknęli "Faustynka!". Z ogromnym zdziwieniem i szczęściem w oczach ruszyli w naszą stronę. Jego mama rozłożyła przede mną swoje ramiona, a ja jak dziecko w nie wpadłam. Było mi tak dobrze, są dla mnie jak drudzy rodzice.

- Tak za Tobą tęskniłam, nawet nie wiesz jak się cieszę. - wypuściła mnie z objęć i spojrzała na swojego męża.

- Oboje tęskniliśmy, gdzie się podziewałaś tyle czasu ?

Nie wiedziałam jak wybrnąć, Bartek zajął się kwestią tłumaczeń.

- Fausti musiała wyjechać na pewien czas, sprawy prywatne. - powiedział na jednym oddechu.

- Ouu, no dobrze nie będę dopytywać.

Usiedliśmy na drewnianej huśtawce, uwielbiałam ją. Podczas każdego lata leżeliśmy na niej z Bartkiem. Trzymałam głowę na jego kolanach a on czytał mi książki, delikatnie gładził moje włosy. Czuję zapach tych chwil, owinęły mnie w tym momencie w swoją sieć. Ośmieliłam się zadać pytanie jego mamie o zdrowie, może nie był to najlepszy pomysł ale bardzo się o nią martwiłam.

- Pani Aniu, jak się pani czuje ? - spojrzała na mnie z niedowierzaniem.

- Ja ? Dziękuję, bardzo dobrze. Dlaczego pytasz ?

- Bartek mi powie... - przerwał mi w połowie zdania.

- Mówiłem Fausti, że miewasz częste bóle głowy. - spuścił głowę.

To było tak absurdalne, że nie wiem co mam o tym myśleć. Dlaczego skłamał, o co tu chodzi do cholery ? Jego mama podobno umiera a wygląda jak milion dolarów, jest uśmiechnięta i pełna życia jak dawniej. Za to jej syn wygląda jak siedem nieszczęść, nic dziwnego że się o niego martwi. Mimo braku chęci z mojej strony na to spotkanie bawiłam się wspaniale, towarzyszyło mi uczucie cofnięcia się w czasie. Było cudownie, tylko nie dawało mi spokoju zachowanie Bartka. Był gdzieś indziej, bardzo źle wyglądał. Po kolacji, poprosiłam go aby odwiózł mnie do domu. Jego rodzice protestowali i tłumaczyli, że przecież mogę zostać na noc. Wolałam nie ryzykować, niech zostanie jak jest. W drodze powrotnej postanowiłam zapytać się bruneta, co miało znaczyć jego kłamstwo i dlaczego tak źle wygląda.

- Bartek, możesz mi powiedzieć dlaczego skłamałeś odnośnie naszej rozmowy o stanie zdrowia Twojej mamy ? - lekko się zirytowałam.

- Spanikowałem, obiecałem jej z tatą że nikomu nie powiemy.

- Rozumiem, przepraszam. - zrobiło mi się głupio.

- Nic się nie stało, zaraz będziesz w domu. - uśmiechnął się.

- Martwi mnie jedna rzecz, bardzo źle wyglądasz. Robiłeś sobie ostatnio jakieś badania ?

Nerwowo przełknął ślinę, dodał gazu i rzucił tylko "Wszystko jest okej". Znam go, kłamie. Nie chce mnie martwić, ale ja tak tego nie zostawię.

- Proszę, pod sam dom. Mam pewność, że jesteś bezpieczna.

- Bardzo Ci dziękuję za dzisiaj, świetnie się bawiłam. -  puściłam do niego oczko.

Na pożegnanie chłopak pocałował mnie w policzek, zamknęłam oczy nie chciałam aby odrywał swoje usta. Ustalam zasady a sama przy pierwszej lepszej okazji pozwalam sobie je łamać. Z prędkością światła wybiegłam z samochodu.

Byłem ogromnie wdzięczny Fausti za jej pomoc, nie zdaje sobie sprawy z mojej potrzeby jej bliskości, obecności. Śledziłem jej każdy krok do domu, zupełnie jak w momencie gdy odprowadzałem ją z pierwszej randki.  Wtedy zerwał się jeszcze silny wiatr, drobne liście spadając z drzew zaplątały się w jej blond włosy. Jej urok tylko przybrał na sile, mam nadzieję że będzie nam dane jeszcze raz powtórzyć tę chwilę.


Hejka! Kochani! 💕

Jak wrażenia po pierwszym wspólnym tygodniu ?🙈

Buziaki!💕

Gdzieś pomiędzyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz