Blisko

814 39 25
                                    

Nie spałam pół nocy, czuję się jakbym grała w filmie. Z boku wygląda to jak komedia, ale nieustannie przez moją głowę przepływają myśli, że zamieni się ona w dramat. W co ja się wpakowałam, zamiast zacząć od nowa z Filipem, pozwoliłam aby przeszłość wkroczyła z mocnym przytupem w moje życie. Status „to skomplikowane" w mojej sytuacji to mało powiedziane. Jesteśmy razem, ale nie jesteśmy chociaż w sumie nigdy nie zerwaliśmy, więc tak jakby nie musimy udawać. Zastanawia mnie, jak to się potoczy. Sytuacja z mamą Bartka się wyjaśni i co znowu się ulotni ? Odsunie się i zerwie kontakt, czy na nowo się zbliżymy i to jakim życiem teraz żyjemy stanie się naszą rutyną. Tak wiele pytań a tak mało odpowiedzi. Postanowiłam wyjść na spacer, zebrać myśli i przewietrzyć głowę. Długo nie nacieszyłam się samotnością. Gdy dotarłam do parku zauważyłam Wiktorię wraz z Przemkiem. Wyglądało na to, że pierwsze "albo" wygrało.

- Fausti! Moja przyjaciółka wbiegła we mnie mocno mnie przytulając.

- Hejka, widzę że miłość kwitnie. Bardzo mnie to cieszy, Przemo cóż za nowy kolor. - poczochrałam go po włosach.

- Haha, jeszcze się do niego przekonuje. Bartek też miał dokonać zmiany, ale ostatecznie zrezygnował. Nie mówił Ci ?

- A dlaczego miałby jej mówić, zerwali kontakt przecież. - spoglądała co chwila raz na mnie, raz na chłopaka.

- Nie powiedziałaś jej ? - Przemek spojrzał na mnie z niedowierzaniem.

- Umm, nie było okazji.

- Powie mi ktoś w końcu o co chodzi ?

- Postanowiliśmy z Bartkiem odbudować naszą relację.

- Co ?! I ja dowiaduję się o tym ostatnia ? A co z Filipem ?

- Jakim Filipem ?! - rzucił chłopak.

- Nieistotne! - powiedziałyśmy w tym samym czasie.

- Rany, spokojnie. Wiczka, to też nie jest tak że między nimi jest teraz wielka miłość, Fausti robi to tylko dlatego... - uderzyłam go w ramię.

- Ała, oszalałaś?

- O co tu do cholery chodzi ?!

- Przemek, zawsze musisz mieć taki długi język ? Wika przyjdź do mnie wieczorem to wszystko Ci wyjaśnię.

- Nie masz wyboru! - pogroziła mi palcem, przy czym posyłając uśmiech.

Pożegnaliśmy się i każdy z nas ruszył w swoją stronę, oni pochłonięci miłością a ja z jeszcze większym niepokojem w głowie. Położyłam się na kanapie, próbowałam zasnąć aby nabrać sił przed rozmową z Wiką. Gdy byłam już w lekkim amoku, zaczął mnie drażnić mój telefon. Ktoś próbował się do mnie dobić, nie miałam ochoty z nikim rozmawiać ale moja ciekawość wygrała i spojrzałam kto to. Ukazało mi się zdjęcie Bartka, czułam że coś jest nie tak. Nie zastanawiając się dłużej, odebrałam.

- Hejka! Coś się stało ?

- F-Fausti pomóż mi proszę. - jego głos był bardzo stłumiony.

- Bartek, co się dzieje ? Gdzie jesteś ? - poderwałam się z kanapy.

- W samochodzie, przy wylocie z Krakowa. Zjechałem na parking jest mi strasznie słabo, możesz po mnie przyjechać ?

- Zaraz będę, udostępnij mi swoją lokalizację. Siedź spokojnie, otwórz drzwi. Masz wodę ?

- Mam, ale się kończy.

- Przywiozę Ci nową. Zamawiam ubera i zaraz jestem. Nie rozłączaj się!

Byłam przerażona, chciałam jak najszybciej dojechać na miejsce. Jego głos przez telefon stawał się coraz cichszy, bardzo się o niego bałam. Cały czas ponaglałam kierowcę, widziałam w jego oczach irytację. W tamtym momencie nie miało to znaczenia. Gdy podjechaliśmy na parking, zauważyłam samochód chłopaka i pootwierane wszystkie drzwi. Stało przy nim starsze małżeństwo, podbiegłam do nich ze ściśniętym żołądkiem.

- Bartek, co się stało ?

- Pani jest dziewczyną tak ? - spytało małżeństwo

- Tak tak, dziękuję za zainteresowanie. Zajmę się już nim.

- Faustynka...

- Jestem, już jestem. Tak się o Ciebie bałam. Popatrz na mnie, proszę - głowa kiwała się mu na każdą stronę. - Musisz się przesiąść na miejsce pasażera, dasz radę ?

- Spróbuję, przywiozłaś wodę ?

- Tak, proszę. Oprzyj się o mnie Bartuś, połóż głowę. - usiadłam obok niego, aby mógł się oprzeć.

- Dziękuję...

Serce biło mi jak szalone, byłam przerażona stanem chłopaka. Był blady, jego wzrok był nieobecny. Pomogłam mu się przesiąść, wsiadłam za kierownicę i ruszyłam w stronę mojego domu. Bartek zasnął, złapałam za telefon i zamówiłam wizytę domową. Zaprowadziłam go do sypialni, był lejący jego ciało poddawało się moim ruchom. Położyłam go na łóżku, usiadłam obok i głaskałam go po głowie. Złapał mnie za rękę.

- Zostaniesz ?

- Pewnie, spróbuj się wyciszyć. - zamknął oczy a jego oddech się uspokoił, usłyszałam dzwonek.

- Zaraz przyjdę.

Zbiegłam na dół, aby otworzyć drzwi. Lekarz zjawił się bardzo szybko, udał się za mną na górę, Bartek gdy go zobaczył nie był zadowolony.

- Faustynka, nic mi nie jest.

- Panie doktorze, proszę go nie słuchać.

- Panie Bartku, proszę pozwolić się zbadać.

- Jeżeli nie dla siebie, to zrób to dla mnie.  - spojrzałam mu w oczy.

- Dobrze, ale proszę Cię abyś wyszła.

- Aleee...

- Fausti.

- Jak chcesz.

Lekarz wychodząc powiedział tylko tyle, że podał mu odpowiednie leki po których poczuje się lepiej i potrzebuje dużej ilości odpoczynku. Mało się dowiedziałam, ale przynajmniej wiem co robić. Odprowadziłam go do drzwi i poszłam na górę. Złapałam za klamkę, chłopak spał. Postanowiłam go nie budzić, posprzątałam salon i czekałem na Wikę. Powinna niedługo być.

- No heeeej! Dlaczego samochód Bartka jest na podjeździe ?

- Ciszej Wika, proszę...

- Matko stało się coś ? - mówiła szeptem.

- Wejdź, wszystko Ci wyjaśnię.

Usiadłyśmy w salonie z kawą w naszych rękach. Nie wiedziałam jak zacząć, powiedziałam wszystko miałam wrażenie na jednym oddechu. O sytuacji w której się znajdujemy o tym co wydarzyło się dzisiaj, widziałam coraz większe zdziwienie na jej twarzy.

- Powiem Ci, że jestem w szoku i co teraz ?

- Nie wiem, póki co niech zostanie. Nawet bym go nie wypuściła, za bardzo się o niego martwię.

- A wiesz dlaczego ? Bo dalej Ci na nim zależy.

- Oczywiście, że tak. Uczucia tak łatwo nie wygasają, co my robimy Wika ? To jest jakieś szaleństwo.

- Daj temu czas, niech płynie swoim torem. Nie składajcie sobie obietnic, po prostu trwajcie w tym. Nie ograniczajcie się, bo przecież niby tylko udajecie. Wy tak naprawdę cały czas jesteście parą, tylko po drodze o tym zapomnieliście. Nie żałujcie sobie czułości, jeśli tego chcecie to po co się oszukiwać i ograniczać ? Życie jest za krótkie Fausti.

- Dziękuję, musiałam to od kogoś usłyszeć. Wiesz na co mam teraz ochotę ? Siedzieć przy nim, przytulić się i sprawdzać każdy jego oddech.

- To leć, a ja zbieram się do domu. Nie oszukujcie się wzajemnie, każde z Was kocha tylko boicie się do tego przyznać. Przerwa zrobiła swoje.

Przytuliłam ją i pobiegłam do Bartka, jeszcze spał. Usiadłam z drugiej strony łóżka, przysunęłam się do niego i położyłam jego głowę na klatce piersiowej. Wika mnie rozgryzła, w końcu to moja przyjaciółka. Teraz liczyła się tylko ta chwila, która wlewała we mnie spokój i nadzieję.

Gdzieś pomiędzyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz