Następnego dnia Evelyn obudził czyjś głos i potrząsanie jej ramieniem.
Otworzyła oczy i pierwsze co ujrzała to dobrze jej znajomą sylwetkę krupierki Taylor.
-Co ty tu robisz? -wymamrotała sennie.
-Jak wstaniesz to ci powiem. -odparła dziewczyna.
Evelyn westchnęła ciężko i powoli zaczęła się podnosić, z żalem zostawiając ciepłą kołdrę, poduszkę i miękki materac.
-Idź się w coś ubrać, a potem wrócić tu do mnie. -nakazała stanowczym głosem Taylor. -Nie mamy dużo czasu.
Evelyn powlokła się do łazienki i stanęła przy umywalce. Powieki opadały jej w dół, jakby miała zawieszone na rzęsach ciężkie kolczyki.
Ochlapała twarz zimną wodą, co trochę ją rozbudziło i zaczęła się ubierać.
W między czasie powróciły do niej wspomnienia z wczorajszego wieczoru. Na samą myśl o tym co się wydarzyło rumieniły jej się policzki.
Victoria ją pocałowała.
Dlaczego to zrobiła?
I czemu Evelyn nie mogła uspokoić bicia serca nawet gdy tylko o tym myślała?
Drżącymi z emocji rękami zapięła koszulę i wyszła do Taylor, która rozglądała się po pokoju.
-Victoria naprawdę cię lubi. -stwierdziła, odwracając się do Evelyn. -Masz jeden z najlepszych pokoi jakie posiada.
Evelyn po plecach przeszedł dreszcz. Zagryzła wargę.
-Co tu robisz? -powtórzyła swoje wcześniejsze pytanie.
-Pomagam ci ogarnąć twoją metamorfozę. -wyjaśniła Taylor. -Jesteś gotowa? Możemy iść?
-Gdzie? -spytała Evelyn.
-Do kasyna, a gdzie? -odparła czerwonowłosa i wzięła Evelyn za rękę. -Idziemy.***
Taylor wprowadziła Evelyn do kasyna tylnym wejściem, o którego istnieniu Evans do tej pory nie wiedziała.
Zabrała ją do garderoby. Tej samej, w której poprzednio zmieniła jej wygląd na potrzeby jej pierwszej misji.
Evelyn zdawało się, jakby to było bardzo dawno temu.
-No dobrze. -powiedziała Taylor zamykając drzwi na klucz. -Zaczynamy. Jaki chcesz mieć kolor włosów?
-Farbujemy mi włosy? -zdumiała się Evelyn.
-No tak. Mogę ci nawet zrobić pasemka. Jestem całkiem niezła w te klocki. -Taylor uśmiechneła się zadziornie i otworzyła jedną z szafek. -Mam czarną farbę, brązową - i jasną i ciemniejszą, blond, no ale to nie dla ciebie oczywiście i jakiś rudawy odcień, ale średnio ładnie wychodzi. No i jeszcze takie niestandardowe kolory, o... tu jest różowy, niebieski i gdzieś jeszcze był zielony... Mmm... o! Mam! -chwyciła tubkę opatrzoną zieloną etykietką i pomachała nią przed nosem Evelyn. -To co wybierasz?
Evelyn zawahała się. Powinna wybrać mądrze, w końcu farba nie zmyje się szybko. Ale z drugiej strony, skoro zaczynała nowe życie, jako inna osoba, na pewno mogła pozwolić sobie na nieco szaleństwa.
-Czarny. I jakieś pasemka. Albo kolorowe końcówki. Coś ładnego. -odpowiedziała.
-Cudownie. -Taylor zaklaskała radośnie w dłonie.
Dawno już nie miała na kim popracować.
Posadziła Evelyn na krześle przed toaletką i stanęła przed nią.
-Może będziesz nosić do tego jakieś ciemne soczewki? -zaproponowała, przystępując do pracy. -Brązowe oczy i czarne włosy to całkiem spoko połączenie.
Evelyn wzruszyła ramionami.
-Mogą być brązowe. Albo niebieskie. Obojętnie.
-I wymyśl sobie w jakim stylu chciałabyś się ubierać. Musisz wyglądać zupełnie inaczej niż kiedyś.
-Wiem.
Zamiast jednak przemyśleć kwestię stroju, myśli Evelyn powędrowały do Victorii.
Nie. -pomyślała. -Nie będę się tym przejmować. To na pewno nic nie znaczyło...***
-Już możesz patrzeć! -wykrzyknęła entuzjastycznie Taylor, kończąc suszyć Evelyn włosy.
Wcześniej zmusiła ją, żeby zamknęła oczy i zabroniła jej patrzeć dopóki nie będzie gotowe.
Teraz Evelyn uchyliła powieki i szybko zamrugała, oślepiona jasnym światłem.
Kiedy jej wzrok odwykł od ciemności spojrzała w lustro. Jej długie pukle, teraz ciemne, spływały miękkim falami na jej biust i plecy. Właściwie wyglądała tak samo jak przedtem, nowy kolor włosów nie zmienił jej tak jak to sobie wyobrażała. Jeden kosmyk z przodu miała różowy. I miała dłuższą, lepiej obciętą grzywkę, z krótszymi pasmami z przodu, coraz dłuższymi z tyłu.
-Jak ci się podoba? -zapytała Taylor.
-To... to naprawdę śliczne. -powiedziała i pociągnęła lekko kolorowy kosmyk. -Ale... ale wciąż wyglądam jak... jak ja.
Taylor się roześmiała.
-Farbowanie włosów to tylko część twojej metamorfozy, Eve. Nie wszystko na raz. -oznajmiła. -Zostawię cię teraz, żebyś mogła wybrać sobie jakieś ciuchy na dzisiaj, a potem zabiorę cię do Victorii.
-Dobrze.
Taylor odblokowała drzwi i wyszła, a Evelyn znów popatrzyła w lustro.
Nagle wezbrał w niej wstręt do jej długich włosów. Sięgały jej niemal pasa i, fakt, były bardzo ładne, ale w rzeczywistości nie należały do niej. To Valentine zawsze chciał żeby miała długie włosy, nie pozwalał jej ich ściąć, mimo że tego chciała. On chciał, by idealnie wpasowywała się w obrazek jego księżniczki.
Pięknej dziewczyny, która jest jak lalka.
W oczach wezbrały jej łzy wściekłości.
Zaczęła gwałtnie otwierać wszystkie szafki, szukając czegoś czym mogłaby zniszczyć ostatni dowód, że kiedykolwiek należała do ojca.
Po paru minutach znalazła nożyczki. Ostre, fryzjerskie nożyczki, zapewne należące do Taylor.
Zacisnęła na nich palce. Wzięła włosy do przodu, przystawiła do nich nożyczki i cieła.
Patrzyła w lustrze na to jak to robi i czuła dziwną satysfakcję.
Jakiś czas później wokół niej na podłodze leżały długie, czarne pukle.
Po policzkach Evelyn spływały łzy, ale równocześnie się uśmiechała.
Gdy skończyła odłożyła nożyczki na toaletkę.
Jej włosy nie sięgały teraz nawet ramion, ale nie wyglądała brzydko, czego trochę się spodziewała. Były lekko spuszone i nieco odstawały od głowy, ale nie miała nic do zarzucenia nowej fryzurze.
-Evelyn? Długo jeszcze? -Taylor zabębniła do drzwi, a Evelyn drgnęła nerwowo.
-Chwila! -odkrzyknęła i pospiesznie wyszperała sobie jakieś ubranie, a także nowe buty - ciężkie, czarne i z grubą podeszwą.
Evelyn stwierdziła, że jakoś dziwnie do niej teraz pasują. Może dlatego, iż już nie była pod władzą Valentine'a i mogła sama o sobie decydować.
To było tak, jakby mogła nareszcie zaczerpnąć oddech, po tym jak długo go wstrzymywała.
Wyszła na korytarz, na którym czekała Taylor.
Spojrzała na Evelyn i otworzyła usta, ale nic nie powiedziała. Jedynie skinęła głową, z pewnym zrozumieniem.
Idąc z krupierką do Victorii, Evelyn pomyślała, że teraz wszystko się zmieni.~aguluniax
Ponieważ xwerskax nie może teraz pisać rozdziałów ja i _<Aiva# będziemy robić to na zmianę dopóki nie będzie mogła znowu się tym zająć.
CZYTASZ
Love in casino.
RomancePewnego razu do kasyna przychodzi młoda dziewczyna, która przykuwa uwagę wszystkich, na czele z szefową owego kasyna, stawiając sumę 50 tysięcy. Właścicielka postanawia zgłębić tą tajemniczą sprawę. Książka tworzona przez trzy osoby ( aguluniax, xw...