Pov: Evelyn
Z rozmyślań wyrawał mnie dobrze znany głos Taylor.
- Halo! Słyszysz mnie? - powiedziała dziewczyna stojąc tuż przed mną machając ręką.
-T Tak? Coś się stało? - ożywiłam się.
- Idziesz czy nie? -spytała z pretensją, wskazując na ogromne drzwi do gabinetu Victori.
Przełknęłam ślinę.
-No dobra, to ja cię tu zostawiam. Powodzenia! -powiedziała, odchodząc w głąb korytarza, z którego przyszłyśmy.
Zapukałam do drzwi.
- Proszę! - odezwał się dobrze znany lecz lekceważący głos Victori.
Coś w tym głosie było dziwne, takie inne...
Sięgnęłam po klamkę i ją nacisnełam.
Kiedy tylko drzwi się otworzyły zamarłam.
Viktoria prawie leżała na podłodze przygniecina przez większego mężczyznę.
Oprócz chłopaka znajdowały się tu jeszczcze 2 inne osoby.
Także mężczyźni.
Wszyscy teraz parzyli na siebie zaskoczeni.
-Uciekaj... - powiedziała Victoria prawie na jednym wydechu.
- Zamknij się - warknął mężczyzna i przycisnął ją kolanem jeszcze bardziej do podłogi.
Ja nadal stałam jak wryta i nie wiedziałam co zrobić.
Jeden z mężczyzn ruszył w moją stronę co momentalnie mnie ożywiło i od niego odskoczyłam. Niestety nie na zewnątrz a do środka pomieszczenia.
No to klapa - pomyślałam.
Zaczęło mi szumieć w uszach przez co nie mogłam się skupić.
Czułam się jakbym była pod wodą, a rzeczywistość uderzała we mnie niemiłośernie.
Kołysałam się z boku na bok nie mogąc utrzymać równowagi.
Dookoła dochodziły do mnie tylko zniekształcone słowa, których nie umiem zrozumieć.
Wszystko dochodziło do mnie z opóźnieniem.
A w po głowie chodziły mi tylko ostatnie zrozumiane przeze mnie słowa Viktori "Uciekaj...".
Powoli zaczęłam wracać do siebie.
Myśl. Myśl! Co by tu zrobić? - pomyślałam.
Zaczęłam się przytomnie, lecz ostrożne roglądać dookoła wręcz niezauważalnie.
Teraz już siedziałam na fotelu niedaleko Viktori, która wciąż leżała na podłodze przeklinając pod nosem.
Nagle spojrzała się w moją stronę co mnie trochę przeraziło.
W jej oku pojawiła się nikła iskra.
Niestety, tak jak się zjawiła tak znikła.
Nagle wpadłam na pomysł.
Szybko i zwinnie sięgnełam nogą po nożyczki leżące niedaleko fotela. Znajdowały się tam też różne papiery, prawdopodobnie na skutek wtargnięcia mężczyzn, którzy je zrzucili z biurka obok.
Przyciągnełam do siebie nożyczki po czym je złapłam w dłoń zaciskając mocno pięść.
Teraz pozostaje tylko czekać na odpowiedni moment... - pomyślałam.
Meżczyźni coś do siebie szeptali odwróceni do mnie plecami, no, może nie wszyscy, bo ten co trzymał Victorię nie miał jak. Choć i tak jego uwaga skupiała się tylko i wyłącznie na niej. Wyczekałam jeszcze chwilę i wtedy zaatakowałam.
Rzuciłam się na mężczyzne kładąc na niego cały swój ciężar przewracjąc go i tym uwalniając Victorie. Zanim chłopak się zorientował co się dzieje ja już poderżnełam mu gardło ostrzem nożyczek. Szybko wstałam z mężczyzny do pionu. Po tym padły strzały i krzyki, aż w końcu wszystko ucichło.
Victoria zastrzeliła jednego, a drugiego trzymała na muszce.
- Kto was przysłał?! -warkneła, o ton za głośno.
- S-Spok-kojnie, d-ddogadamy się... - powiedział roztrzęsiny mężczyzna.
-Gadaj - znów rozbrzmiał surowy głos Victori.
- Pan... Valentine - odpowiedział krótko.
- Miło było -powiedziała kobieta i zastrzeliła roztrzęsionego chłopaka po czym westchneła.
- Co się tu stało? - spytałam, po krótkiej chwili milczenia.
- Myślałam, że nas nie znajdą... - zaczęła Victoria. -najwidoczniej się myliłam.
- Jak się tu dostali? -znów spytałam.
Kobieta westchnęła i podeszła do mnie. Zaczeła znacznie zbiżać się do mnie wargami. Już po chwili nasze usta złączyły się w pocałunku. Tkwiłyśmy tak aż do...
Nagle rozległ się dźwięk stukania butów o posadzkę, a już po chwili do gabinetu wpadły dwie uzbrojone osoby - Taylor i Roberto.
Szybko od siebie odskoczyłyśmy. Wyglądałyśmy jak totalne przeciwenistwa. Ja zaczełam kryć lekki rumieniec, który pojawił się na mojej twarzy, natomias Victoria zachowywała się profesjonalnie i poważnie.
-Co tu zaszło? -spytała zszokowana Taylor, wodząc wzrokiem po pokoju.~_<Aiva#
CZYTASZ
Love in casino.
RomancePewnego razu do kasyna przychodzi młoda dziewczyna, która przykuwa uwagę wszystkich, na czele z szefową owego kasyna, stawiając sumę 50 tysięcy. Właścicielka postanawia zgłębić tą tajemniczą sprawę. Książka tworzona przez trzy osoby ( aguluniax, xw...