7

10.7K 351 28
                                    

Juliette.

Każdy normalny człowiek nie wszedłby w jakiekolwiek relacje z płatnym zabójcą. Ale ja nie należałam do tych normalnych od dziesięciu lat. Właściwie osiemnastu chcąc liczyć koszmar który musiałam przechodzić wraz z Amy po śmierci matki.

Potrzebowałam kogoś przy kim mogłabym czuć się bezpiecznie, kogoś do kogo mogłabym wracać, kogoś kto znajdzie sposób na mój ból i koszmary. A on wydawał się być odpowiednią osobą na to miejsce.

Ślub z nim powinien być dla mnie niedorzeczny bo w końcu nigdy nie myślałam, że będę miała wyjść za mężczyznę którego nie kocham. Na początku ten pomysł był dla mnie niedorzeczny, nierealny ale im dłużej o tym myślę, tym bardziej przekonuje się, że to dobry pomysł.

W końcu nikt inny nie będzie chciał zepsutej i wybrakowanej kobiety bo tak się czuję, wiedząc, że nigdy nie będę mogła mieć dzieci.

Jedyne czego się obawiam to czy ten Valentino jest prawdziwy. Czy gdy już z nim zostanę to on zmieni nastawienie i zmieni się w potwora? Nie będę mogła od niego uciec, wiem, że znajdzie mnie na drugim końcu świata bo w końcu był do tego szkolony. I wiem, że jeśli faktycznie będzie dla mnie podły to nie zostanie mi nic innego jak śmierć.

Ale oczy nie kłamią. Nie wiem jakie jego spojrzenie jest dla innych, ale dla mnie jest łagodne. Widzę w jego oczach niemą obietnicę. Wiem, że mówi prawdę.

Valentino został ze mną resztę nocy. Nie zasnęłam ale też mój umysł nie wracał do koszmaru. Byłam spokojna.

Z racji, że nie potrafiłam zasnąć, a wieczorem się nie spakowałam zaczęłam to robić już nad ranem by mieć to jak najszybciej z głowy. Jeszcze przed porą śniadania miałam wszystko spakowane. Valentino schował walizki do bagażnika i po kilku minutach byliśmy w drodze do jego domu.

- chciałbym cię o coś prosić..

Zaczął powoli. Skierowałam na niego swój wzrok i zmarszczyłam lekko czoło bo nie miałam pojęcia o co może mu chodzić.

- gdy pojedziemy do mojego ojca, nie pozwól by sparaliżował cię strach. Będę obok i nic ci się nie stanie.

Powiedział, a ja dalej nie wiedziałam o co mu konkretnie chodzi.

- mógłbyś doprecyzować?

Zapytałam, a on skinął głową i wziął głęboki oddech.

- odegramy szopkę, że kilka lat temu z powodu mocnych obrażeń straciłaś pamięć z kilku miesięcy.

Ściągnęłam brwi do środka jeszcze bardziej.

- dlaczego miałby w to uwierzyć?

- mój ojciec jest głupi więc to łyknie, tym bardziej, że sama mówiłaś, że cię torturowali.

Pokręciłam głową na boki.

- dlaczego chcesz mnie tam zabrać skoro ma myśleć, że nic nie pamiętam?

Zapytałam bo nie potrafiłam tego zrozumieć. Zatrzymał się po chwili i zgasił ale nawet nie patrzyłam gdzie jesteśmy. Cały czas wpatrywałam się w jego twarz.

- to co powiedziałaś, że robi mój ojciec podejrzewałem od dawna, a ty to potwierdziłaś, ale nigdy nie miałem na to dowodów. Cholernie nie podoba mi się to co robi i jestem pewien, że na tobie i Amy się nie skończyło więc jeśli jest możliwość by uratować inne dziewczyny to chciałbym to zrobić.

Przejechał dłonią po włosach i mówił dalej.

- jeśli odegramy tę szopkę ze stratą pamięci, mój ojciec będzie czuł się bardziej pewny niż do tej pory, a gdy on czuje się zbyt pewnie to popełnia błędy, a te błędy doprowadzą nas do reszty dziewczyn które trzyma w zamknięciu.

YOU ARE MY LIGHT Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz