2

11.4K 360 3
                                    

Valentino.

Wszedłem do klubu. Impreza już trwała w najlepsze. Od razu ruszyłem do swojego gabinetu. Dziś nie miałem żadnego zlecenia więc mogłem się zająć papierkową robotą.

Wszedłem do środka. Usiadłem na fotelu przed biurkiem i włączyłem laptop. Widząc stertę papierów do podpisania aż brało mnie na mdłości. Nie lubiłem tego i zwykle starałem się to przekładać na kolejny dzień. Aż przychodzi ten moment gdy papierów jest mnóstwo i nie ma mowy by znów przesunąć to o kolejne 24godziny. Zabrałem się za podpisywanie, robiłem to automatycznie więc szło w miarę sprawnie.

Aż w końcu przyszła wiadomość.

Skierowałem wzrok na ekran laptopa i zmarszczyłem brwi. Wszedłem w powiadomienie.

xyz: pięć nazwisk.

Uśmiechnąłem się pod nosem bo już poczułem zapach forsy i adrenaliny która towarzyszy mi przy każdym morderstwie.

Ja: dwa i pół miliona.

Chwila ciszy.

xyz: nie mam tyle pieniędzy.

Przewróciłem oczami bo takich było już kilku.

Ja: więc nie mam na to czasu.

xyz: nie zapytasz o nazwiska?

Już byłem w trakcie odpisywania, że nie interesują mnie skoro nie ma zamiaru zapłacić ale zdążyła przyjść kolejna wiadomość.

xyz: Robert Miller, John Baker, Christian Brown, Thomas Shelbia, Paolo Bernasconi.

Uniosłem brew wiedząc na liście swojego ojca. Jakim trzeba być idiotą by wysłać mi na liście śmierci mojego starego? Znałem prawie ich wszystkich. Prócz Thomasa. Cała reszta pracowała dla mojego ojca od dobrych lat.

xyz: nie mam jak ci zapłacić ale jestem w stanie zrobić wszystko by ta piątka zginęła. Nie obchodzą mnie okoliczności, mają być martwi. Umówmy się, że jeśli skutecznie zwrócę na siebie swoją uwagę, zrobisz to, a ja zrobię wszystko inne co będziesz chciał.

Wziąłem głęboki oddech.

Ja: jesteś kobietą czy mężczyzną?

xyz: jeśli mam zwrócić na siebie uwagę ale po cichu, nie mogę ci zdradzić takich informacji. Zepsujesz zabawę.

Zaczęło robić się ciekawie, skoro osoba po drugiej stronie naprawdę wierzyła w to, że zwróci moją uwagę chociaż już zaczęła mnie interesować skoro wysłała mi nazwisko mojego ojca.

Ja: masz tydzień ale jeśli ci się to uda i się zgodzę, zanim to zrobię chce wiedzieć dlaczego.

xyz: dlaczego co?

Ja: dlaczego oni.

xyz: zgoda, do zobaczenia.

Nie odpisałem więcej. Byłem ciekaw kim jest osoba po drugiej stronie, dlaczego padło na mojego ojca i jego ludzi. Wiedziałem, że mój ojciec do świętych nie należy, wręcz przeciwnie. Ale nikt do tej pory nie miał odwagi się mu postawić. Oczywiście nikt prócz mnie. To przez niego jestem jaki jestem. To przez niego jestem maszyną do zabijania i myślał, że tworzy mnie bym pracował dla niego. Ale to szybko się skończyło i stworzyłem własne małe imperium. Nikt nie jest w stanie mnie ruszyć. Policja nie jest w stanie mi nic zrobić bo nigdy nic na mnie nie mają. A jeśli mają to jakimś cudem, na ich szczęście to znika. Zwyczajnie się boją. Mam układy ze wszystkimi. Nie zabijam niewinnych. Z moich rąk giną najgorsze kanalie które chodziły po tej ziemi. Niektórzy są bardziej podli, niektórzy mniej ale każda z tych osób była winna.

Możliwe, że bawię się w Boga. Sądzę nawet, że tak jest ale skoro on nie potrafi wymierzyć sprawiedliwości, muszę zrobić to ja. Pozbywam się potworów przez co każdemu żyje się lepiej. A pół miliona za jedną osobę to odpowiednia cena za brak wyrzutów sumienia do końca życia.

YOU ARE MY LIGHT Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz