Valentino.
Poszedłem do Aidena dopiero na drugi dzień wieczorem. Nawet na sali w której leżała Juliette słyszałem jego płacz. Wszedłem do środka i pierwsze co zobaczyłem to przerażone pielęgniarki.
- nie chce się uspokoić.
Odezwała się jedna.
- gdzie jest ta kobieta którą tutaj siedziała?
Zapytałem.
- wyszła wczoraj wieczorem. Zostawiła kartkę dla pana.
Zbladłem bo domyślałem się co to może znaczyć. Pielęgniarka wyciągnęła z kieszeni niewielką karteczkę i wyciągnęła w moim kierunku. Chwyciłem ją i otworzyłem.
" Wierzę, że się nim zaopiekujecie. Następnym razem zobaczymy się po drugiej stronie. "
Zrobiła to.
Wyrzuciłem karteczkę do śmieci. Spojrzałem na płaczącego chłopca. Wziąłem go od pielęgniarki, a ten od razu się uspokoił.
- przenieście wszystko do sali Julietty.
Nie czekałem na ich słowa czy jakiekolwiek reakcje. Wyszedłem z sali i wróciłem do Juliette. Usiadłem na fotelu i patrzyłem na chłopca.
- mógłbym ci wcisnąć kit, że masz nie płakać bo ją obudzisz, ale nie obudzisz bo ją faszerują jakimś gównem na spanie.. ale i tak nie płacz bo nie będę wiedział co zrobić i zesram się z przerażenia, okej? Będziemy kumplami?
Mówiłem do dziecka, a w odpowiedzi piernął tak mocno, że aż poczułem jak bulgocze w pieluszce.
- ja pierdole, ty też się zesrałeś z przerażenia? A może z wrażenia bo cię tutaj wziąłem co?
Wziąłem głęboki oddech i szybko tego pożałowałem bo dotarł do mnie smród z jego pieluchy. Pielęgniarki zaczęły wnosić jego rzeczy do sali.
- zrobił kupę.
Powiedziałem, jedna z trzech się zaśmiała.
- normalna rzecz.
Odpowiedziała, na co skinąłem głową.
- ale aż zabulgotało.
- ciesz się, że jeszcze z pieluchy nie wyszło.
Odezwała się druga i była wyraźnie rozbawiona.
- ja pierdole, jak mam zmienić tą pieluchę?
Obie stanęły jak wryte i patrzyły na mnie w szoku.
- co?
Zapytałem, jednak chyba żadna nie miała zamiaru odpowiedzieć.
- jego matka nie żyje, a ta która z nim siedziała popełniła samobójstwo.
Zbladły.
- a kobieta która mogłaby się nim zająć zamiast mnie jest w pierdolonej śpiączce więc ja to zrobię.
Skinęły równocześnie.
- możemy to zrobić jeśli chcesz..
Skinąłem głową.
- chce ale zrobię to sam. Poradzę sobie, więc jak to wszystko to możecie już iść.
Znów przytaknęły i wyszły. Przejechałem dłonią po twarzy. Wyciągnąłem telefon z kieszeni spodni i wygooglowałem jak zmienić pieluchę. Przeczytałem.
Dobra, ogarnę to. Dam radę.
Położyłem małego na chwilę do łóżeczka. Rozłożyłem podkład na pustym łóżku, naszykowałem mokre chusteczki i czystą pieluchę. Wziąłem chłopca, położyłem na podkładzie. Rozebrałem, rozpiąłem pampersa.
- kurwa..
Wyjeczałem żałośnie gdy smród był jeszcze większy niż chwilę wcześniej. Wytarłem go, zmieniłem pieluszkę, zapiąłem i ubrałem.
- zajebiście.
Wziąłem Aidena na ręce i zaraz znów poczułem pierdolone bąbelki w okolicy pieluchy.
- powiedz, że żartujesz..
Spojrzałem na niego przerażony, a on odpowiedział mi kolejną porcją bąbelków.
- ja pierdole, jak tak dalej pójdzie to ten smród ją obudzi, a nie lekarze, albo ja zejdę na zawał przez te twoje kupy i określenie usrana śmierć naprawdę będzie trafne.
Chciałem go położyć by zmienić tą cholerną pieluchę ale znów zabulgotało i zaraz poczułem jak mój rękaw robi się mokry. Spojrzałem na jego plecy.
- no kurwa..
Wyszedłem z nim na korytarz i ruszyłem do pokoju gdzie były pielęgniarki. Zatrzymałem się w drzwiach i spojrzałem na nie błagalnie.
- jednak sobie nie poradzę, obsrał się po same pachy.
Powiedziałem zniesmaczony bo nadal czułem mokro na rękawie koszuli. Wszystkie się zaśmiały. Jedna wstała i ruszyła w moim kierunku.
- chodź, ogarniemy to.
Szliśmy w stronę sali w której ostatnio pomieszkiwałem.- to normalne, że one są takie rzadkie i śmierdzące?
Zapytałem, a starsza kobieta znów się zaśmiała.
- normalne.
Skinąłem głową.
- jak już zmienimy tę nieszczęsną pieluszkę to wezmę go i wykąpie. Panu proponuje też się wykąpać bo ten rękaw nie wygląda dobrze.
Przewróciłem oczami.
- nie może być aż tak źle.
Położyłem chłopca na łóżku na którym wciąż leżał podkład. Spojrzałem na swoją obsraną rękę.
- zaraz się zrzygam..
Pielęgniarka znów się zaśmiała.
- pan pójdzie się wykąpać, a ja zrobię to sama. Mogę go zostawić na noc u nas by mógł się pan wyspać.
Zaprzeczyłem ruchem głowy.
- nie, chciałbym go na noc ale jakby pani jeszcze później wytłumaczyła proporcje ile dawać tego proszku, a ile wody to by było super.
Skinęła głową. Wyciągnąłem z torby czyste ubrania i wszedłem do łazienki która była w środku sali. Musiałem doprowadzić się do porządku.
CZYTASZ
YOU ARE MY LIGHT
Storie d'amoreOn jest płatnym zabójcą. Ona skrzywdzona przez pięć potworów w postaci ludzi. Jak bardzo połączy ich ciemność? +18