18

7.7K 272 61
                                    

Valentino.

Poszedłem do Aidena dopiero na drugi dzień wieczorem. Nawet na sali w której leżała Juliette słyszałem jego płacz. Wszedłem do środka i pierwsze co zobaczyłem to przerażone pielęgniarki.

- nie chce się uspokoić.

Odezwała się jedna.

- gdzie jest ta kobieta którą tutaj siedziała?

Zapytałem.

- wyszła wczoraj wieczorem. Zostawiła kartkę dla pana.

Zbladłem bo domyślałem się co to może znaczyć. Pielęgniarka wyciągnęła z kieszeni niewielką karteczkę i wyciągnęła w moim kierunku. Chwyciłem ją i otworzyłem.

" Wierzę, że się nim zaopiekujecie. Następnym razem zobaczymy się po drugiej stronie. "

Zrobiła to.

Wyrzuciłem karteczkę do śmieci. Spojrzałem na płaczącego chłopca. Wziąłem go od pielęgniarki, a ten od razu się uspokoił.

- przenieście wszystko do sali Julietty.

Nie czekałem na ich słowa czy jakiekolwiek reakcje. Wyszedłem z sali i wróciłem do Juliette. Usiadłem na fotelu i patrzyłem na chłopca.

- mógłbym ci wcisnąć kit, że masz nie płakać bo ją obudzisz, ale nie obudzisz bo ją faszerują jakimś gównem na spanie.. ale i tak nie płacz bo nie będę wiedział co zrobić i zesram się z przerażenia, okej? Będziemy kumplami?

Mówiłem do dziecka, a w odpowiedzi piernął tak mocno, że aż poczułem jak bulgocze w pieluszce.

- ja pierdole, ty też się zesrałeś z przerażenia? A może z wrażenia bo cię tutaj wziąłem co?

Wziąłem głęboki oddech i szybko tego pożałowałem bo dotarł do mnie smród z jego pieluchy. Pielęgniarki zaczęły wnosić jego rzeczy do sali.

- zrobił kupę.

Powiedziałem, jedna z trzech się zaśmiała.

- normalna rzecz.

Odpowiedziała, na co skinąłem głową.

- ale aż zabulgotało.

- ciesz się, że jeszcze z pieluchy nie wyszło.

Odezwała się druga i była wyraźnie rozbawiona.

- ja pierdole, jak mam zmienić tą pieluchę?

Obie stanęły jak wryte i patrzyły na mnie w szoku.

- co?

Zapytałem, jednak chyba żadna nie miała zamiaru odpowiedzieć.

- jego matka nie żyje, a ta która z nim siedziała popełniła samobójstwo.

Zbladły.

- a kobieta która mogłaby się nim zająć zamiast mnie jest w pierdolonej śpiączce więc ja to zrobię.

Skinęły równocześnie.

- możemy to zrobić jeśli chcesz..

Skinąłem głową.

- chce ale zrobię to sam. Poradzę sobie, więc jak to wszystko to możecie już iść.

Znów przytaknęły i wyszły. Przejechałem dłonią po twarzy. Wyciągnąłem telefon z kieszeni spodni i wygooglowałem jak zmienić pieluchę. Przeczytałem.

Dobra, ogarnę to. Dam radę.

Położyłem małego na chwilę do łóżeczka. Rozłożyłem podkład na pustym łóżku, naszykowałem mokre chusteczki i czystą pieluchę. Wziąłem chłopca, położyłem na podkładzie. Rozebrałem, rozpiąłem pampersa.

- kurwa..

Wyjeczałem żałośnie gdy smród był jeszcze większy niż chwilę wcześniej. Wytarłem go, zmieniłem pieluszkę, zapiąłem i ubrałem.

- zajebiście.

Wziąłem Aidena na ręce i zaraz znów poczułem pierdolone bąbelki w okolicy pieluchy.

- powiedz, że żartujesz..

Spojrzałem na niego przerażony, a on odpowiedział mi kolejną porcją bąbelków.

- ja pierdole, jak tak dalej pójdzie to ten smród ją obudzi, a nie lekarze, albo ja zejdę na zawał przez te twoje kupy i określenie usrana śmierć naprawdę będzie trafne.

Chciałem go położyć by zmienić tą cholerną pieluchę ale znów zabulgotało i zaraz poczułem jak mój rękaw robi się mokry. Spojrzałem na jego plecy.

- no kurwa..

Wyszedłem z nim na korytarz i ruszyłem do pokoju gdzie były pielęgniarki. Zatrzymałem się w drzwiach i spojrzałem na nie błagalnie.

- jednak sobie nie poradzę, obsrał się po same pachy.

Powiedziałem zniesmaczony bo nadal czułem mokro na rękawie koszuli. Wszystkie się zaśmiały. Jedna wstała i ruszyła w moim kierunku.

- chodź, ogarniemy to.

Szliśmy w stronę sali w której ostatnio pomieszkiwałem.

- to normalne, że one są takie rzadkie i śmierdzące?

Zapytałem, a starsza kobieta znów się zaśmiała.

- normalne.

Skinąłem głową.

- jak już zmienimy tę nieszczęsną pieluszkę to wezmę go i wykąpie. Panu proponuje też się wykąpać bo ten rękaw nie wygląda dobrze.

Przewróciłem oczami.

- nie może być aż tak źle.

Położyłem chłopca na łóżku na którym wciąż leżał podkład. Spojrzałem na swoją obsraną rękę.

- zaraz się zrzygam..

Pielęgniarka znów się zaśmiała.

- pan pójdzie się wykąpać, a ja zrobię to sama. Mogę go zostawić na noc u nas by mógł się pan wyspać.

Zaprzeczyłem ruchem głowy.

- nie, chciałbym go na noc ale jakby pani jeszcze później wytłumaczyła proporcje ile dawać tego proszku, a ile wody to by było super.

Skinęła głową. Wyciągnąłem z torby czyste ubrania i wszedłem do łazienki która była w środku sali. Musiałem doprowadzić się do porządku.

YOU ARE MY LIGHT Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz