Valentino.
Minęły trzy dni. Non stop siedziałem przy jej łóżku i patrzyłem na jej twarz. Wychodziłem tylko gdy przychodziły pielęgniarki by ją przebrać, zmienić opatrunek i kroplówkę.
Mógłbym zrobić to sam ale nie chciałem. Na tym pieprzonym łóżku wyglądała na tak kruchą, że bałem się, że coś spierdole i zrobię jej krzywdę. A te kobiety znały się na rzeczy, wiedziały co robić więc nie miałem zamiaru im przeszkadzać.
W ciągu tych trzech dni Brandon potwierdził, że matka chłopca nie miała żadnej rodziny. Teoretycznie. Wychowała się w domu dziecka, a jej rodzina była patologią której od razu zabrano prawa.
Nie wiem co mnie natchnęło. Ale gdy pielęgniarki przychodziły do Juliette, ja szedłem na te parę minut do Aidena bo takie dostał imię.
Wszedłem do sali w której był chłopiec jednak zatrzymałem się od razu gdy zobaczyłem dziewczynę z korytarza. Siedziała na fotelu i karmiła chłopca z butelki. Uniosła głowę, spojrzała na mnie i uśmiechnęła się delikatnie.
- dopiero zaczęłam go karmić.. może chciałbyś..?
Zapytała. Wyglądała znacznie lepiej niż trzy dni temu. Pokręciłem głową na boki, odwróciłem się i już miałem wyjść.
- po coś tutaj przyszedłeś więc zostań.
Wziąłem głęboki oddech.
- wiem co próbujesz zrobić ale to nie działa. Jedyną osobą która może to zrobić jest Juliette, a ona jest w śpiączce.
Powiedziałem twardo.
- nie robię nic, to ty przychodzisz tutaj od dwóch dni.
Odwróciłem się w jej kierunku.
- myślę, że nie nadaje się na ojca. Nie chcę dzieci bo je kurwa zepsuje.
Zaśmiała się cicho, a ja patrzyłem na nią zdezorientowany.
- z czego się śmiejesz?
Zapytałem.
- nie chcesz mieć dzieci ale i tak do niego przychodzisz i daje sobie rękę uciąć, że nadal będziesz to robił ale będziesz czujny, czy tutaj jestem czy nie. Tak jak ty myślisz, że nie nadajesz się na ojca.. tak ja myślałam, że nigdy nie spotka mnie to co spotkało. A jednak to się wydarzyło i nie mogę cofnąć czasu.
Wzruszyła lekko ramionami i wróciła wzrokiem do chłopca.
- dlaczego ty go nie chcesz?
Zapytałem, a ona uśmiechnęła się blado i odłożyła pustą butelkę.
- bo gdy wy wyjdziecie stąd razem z chłopcem i będę miała pewność, że naprawdę trafił w dobre ręce.. zrobię to czego nie potrafiłam zrobić w magazynie.
Zmarszczyłem lekko brwi, a ona odłożyła Aidena do łóżeczka.
- trzeba go wziąć na ramię by się odbiło.
Powiedziałem, a ona się uśmiechnęła i kiwnęła w stronę łóżeczka.
- zrób to.
Przewróciłem oczami na jej słowa i podszedłem. Wziąłem ostrożnie chłopca na ręce i położyłem na piersi by faktycznie mu się odbiło.
- będąc w magazynie obiecałam Sarze, że będę dzielna. Trafiłyśmy tam tego samego dnia.. Gwałcili nas codziennie kilkukrotnie. Nie potrafię spojrzeć w lustro, czuję się brudna mimo, że szoruje ciało kilkukrotnie. Gdy zaczęła się akcja porodowa wzięli ją do innej sali i zamknęli jak zwierzę by urodziła sama. Zmarła, John przyszedł i powiedział mi to śmiejąc się prosto w twarz, że czekają aż teraz dzieciak zdechnie. Niedługo po tym przyjechaliście wy i.. Sara nie żyje więc moja obietnica już chyba straciła ważność, jestem tutaj tylko dla Aidena i wiem, że z wami będzie miał naprawdę cudowne życie. A ja swoje skończę.
Wzruszyła lekko ramionami. Nie płakała, mówiła to bez emocji. Patrzyłem na nią i dosłownie nie wiedziałem co powiedzieć. Nikt nigdy nie powiedział mi, że ma zamiar popełnić samobójstwo.
- są różne..
Zacząłem ale nie pozwoliła mi skończyć.
- nie próbuj mnie przekonywać co jest dla mnie lepsze, że powinnam iść na terapię, do psychologa czy psychiatry.. wiem co będzie dla mnie najlepsze i znam siebie na tyle, by wiedzieć, że nie będę tego żałować.
Pokręciłem głową na boki.
- to nie trwało miesiąc czy dwa, tylko lata. Na początku byłyśmy w innym miejscu ale przenieśli nas dzień wcześniej bo "to miejsce było bezpieczne".
Skinąłem głową. Czyli tak jak mówiła Juliette, przenieśli się gdy Paolo myślał, że ona straciła pamięć. Odłożyłem chłopca do łóżeczka gdy mu się odbiło.
- pójdę już, pielęgniarki już pewnie skończyły..
Odezwałem się, a ona przytaknęła.
- jasne, posiedzę tutaj jeszcze trochę.
CZYTASZ
YOU ARE MY LIGHT
RomanceOn jest płatnym zabójcą. Ona skrzywdzona przez pięć potworów w postaci ludzi. Jak bardzo połączy ich ciemność? +18