Rozdział VII

14 2 0
                                    

Gdy wyszli z restauracji, było już ciemno. Lampy rozświetlały miasto, w którym mimo to nie było zbyt jasno. Był to zamierzony efekt, zresztą bardzo udany. Spacerowanie przy słabym świetle sakury należało do popularnych atrakcji Fukuoki.
Daizo słyszał, że ostatnio został otworzony nowy bar. Oboje nie byli pełnoletni, w dodatku Inga wyglądała na młodszą, niż w praktyce była. Jednak podobno była tam serwowana również czekolada i inne napoje. Może znajdzie coś, co lubi ruda.
Pokazał znak, by podążyła za nim. Szli w milczeniu, co jakiś czas zatrzymując się na chwilę by spojrzeć na światła prezentujące się na tle gwieździstego nieba. Daizo nigdy nie interesowały żadne atrakcje; nigdy nie zajmowały go sprawy, które fascynowały innych ludzi. To, co uważali za ciekawe, on nawet nie zatrzymałby się, by spojrzeć. Jednak skoro Inga chciała popatrzeć, jak mógł jej odmówić? Przecież to był jego cel: dowiedzieć co lubi, czego nienawidzi, jaka jest, umieć odczytywać jej emocje. Mógł kiedyś wykorzystać te rzeczy, które według niego były słabością. Gdyby znał ją na wylot, byłaby niezwykle podatna na jego manipulacje.
Słabe i nieśmiałe pociągnięcie za rękaw wyrwało go z zamyślenia. Spojrzał na Ingę, która proszącym gestem wskazała na bar przed nimi. Posłał jej lekki uśmiech i skinął głową.
Weszli do środka. Wystrój był przytulny. Było to niewielkie pomieszczenie, z podobnym charakterem wystroju co w restauracji.
Byli sami. Najwyraźniej najbardziej ruchliwe godziny już minęły, czego był rad. Przy ladzie stał krępy mężczyzna koło czterdziestki. Wycierał starannie kieliszki do alkoholi, które stały rzędami na półce za nim. Uśmiechnął się przyjaźnie na ich widok.
- Proszę usiąść – Wskazał im miejsca przy ladzie – Co podać? – zapytał, wręczając im eleganckie czarne płyty.
- Dla mnie kawa – Daizo mimo że nawet nie spojrzał na kartę wiedział, że barman ją serwuje. W dodatku wysokiej jakości. Zerknął na Ingę, która bez słowa wskazała alkohol Glenlivet. Mężczyzna zmarszczył brwi i zmierzył Ingę wzrokiem.
- Czy mogę prosić dowód?
Obok Ingi zmaterializował się hologram razem z dokumentami dziewczyny. Barman westchnął.
- Nie mogę tego podać – powiedział – Może mogę polecić coś innego?
Inga potrząsnęła przecząco głową. Barman, najwyraźniej nieco zawiedziony, skinął głową i odszedł by zrobić kawę. Daizo ułożył głowę na stole i zamknął na chwilę oczy. Poczuł ciche poruszenie obok siebie i uniósł niechętnie powieki. Nie zauważył nic, co mogło mogłoby się zmienić w ciągu tych kilku sekund, oprócz tego, że  Inga zmieniła pozycję. Wzruszył w duchu ramionami i ponownie przymknął oczy. Tylko po to, by je otworzyć kiedy barman położył przed nim kubek z kawą. Zerknął na Ingę, która z zainteresowaniem obserwowała jego napój.
- Chcesz trochę? – zapytał brunet. Potrząsnęła głową. Podniósł głowę z lady i upił pierwszy łyk.
-  Tak się zastanawiałem – odezwał się po chwili – Czemu nigdy nic nie mówisz? Trochę ci to utrudni życie, wiesz?
Leki które miały leczyć struny głosowe zostały wynalezione kilka wieków wcześniej, więc domyślał się że chodziło o jakieś osobiste bariery dziewczyny. Które oczywiście zamierzał przełamać. Jeśli miała być jego pionkiem musiał ją znać.
Dziewczyna nie odpowiedziała, najwyraźniej zastanawiając się nad czymś. Przechyliła pytająco głowę i wskazała palcem na wargi. Daizo zmarszczył brwi i otworzyła usta, które po chwili zamknęła.
- Nie rozumiem.
Przygryzła wargę i odwróciła wzrok. Brunet westchnął w myślach, zastanawiając się nad innymi sposobami komunikacji. Z jej gestów wywnioskował, że nie zna języka migowego a nic innego nie przychodziło mu obecnie do głowy.
Inga zastanowiła się i ponownie wskazała usta a potem na niego. Daizo lekko zmarszczył brwi, zastanawiając się co miała na myśli.
W końcu oboje poddali się w kwestii odczytania gestu rudej. Dalsze próby nie miały sensu, chociaż były w pewien sposób zabawne. Napisanie myśli też nie było wyjściem, którego szukali.
Było już późno gdy w końcu wyszli z baru. Cena była dobra i, ku uldze Daizo, nie musiał zbytnio wyszczuplać swojego i tak już chudego portfela. Inga nic nie zamówiła, więc było jeszcze lepiej.
Obecnie siedzieli na murku patrząc na miasto i nielicznych przechodniów. Były to w większości pary, najwyraźniej wracające z udanej randki. Minęło ich też kilka grupek przyjaciół, śmiejących się na całą ulicę, ku irytacji Daizo. „Tacy nudni” pomyślał, patrząc na trójkę ludzi w jego wieku. Trzymali się w pasie, żartując ze wszystkiego i odpowiadając śmiechem nawet na jedno słowo wychodzące z ust któregoś z towarzyszy. Jednak jednocześnie czuł jak coś na kształt zazdrości formuje się w jego klatce piersiowej. Oni mieli łatwe życie: nie musieli borykać się z problemami, mieli prawdziwych przyjaciół którym mogli zaufać. Prawdopodobnie mieli nawet kochającą rodzinę.
Odchylił się do tyłu, wzdychając cicho. Postanawiając odrzucić natrętne myśli, zerknął na Inga, by powiedzieć że wracają. Jednak wtedy zauważył, jak ogląda jakiś przedmiot w ręku. Dopiero po chwili dotarło do niego, co trzyma ruda.
- Żartujesz – jęknął, chociaż był nieco rozbawiony faktem, że dziewczyna najwyraźniej przywłaszczyła sobie jedną z butelek Glenlivet.
- Kiedy to zrobiłaś? – zapytał z niedowierzaniem, chociaż już się tego domyślił. Nie był nawet pewien, czemu zadał to pytanie; i tak nie otrzymałby odpowiedzi. Inga wzruszyła ramionami, najwyraźniej uznając że powinna go zadowolić taka odpowiedź. Sprawnym ruchem otworzyła butelkę. Wyciągnęła ją w jego stronę z pytającym spojrzeniem. Daizo potrząsnął głową, na znak że nie ma ochoty próbować alkoholu.
- Może pożyczycie to, dzieci? – Nawet słysząc obcy głos skierowany w ich stronę. Daizo nie poczuł się zagrożony. Zamiast tego poczuł coś na kształt rozbawienia, którego nie potrafił do końca wytłumaczyć.
- Niestety nie – Nie próbował zadać sobie trudu, by spojrzeć na pijanego już mężczyznę. Czuł od niego nieprzyjemną woń alkoholu.
Inga spięła się obok niego, niemal skulając się na murku. Usłyszał kroki za sobą i Daizo nieco odwrócił się, starając się to zamaskować.
- Daj to – Mężczyzna wyciągnął rękę w stronę Ingi, która zacieśniła uścisk na butelce. Jeszcze bardziej zesztywniała, napinając każdy mięsień.
- Słyszałaś?! - wrzasnął dorosły i niemal widział, jak dziewczyna wzdryga się na ton starszego. Złapał ją za ramię, by odwrócić ją w swoją stronę i nagle Daizo zalała dziwna fala podobna do poczucia winy. Nie było to silne uczucie, ale sprawiło że poczuł się jeszcze gorzej. Próba zduszenia tego również nie pomogła.
Tymczasem Inga uderzyła nagle mężczyznę w podbródek, odrzucając go do tyłu. Wtedy z jej ust uciekł przerażony jęk, który natychmiast zamaskowała. Odwróciła się i nim Daizo zdążył ją powstrzymać, uciekła przyciskając butelkę do piersi.

The Beginnig of Beatiful WorldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz