Rozdział XVIII

8 1 0
                                    

Inga spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Niedługo miał przyjść po nią Arthur. Nie wiedziała, czy miał pomysł, gdzie mogli iść, jednak ufała mu. Blondyn należał do osób zorganizowanych, więc była niemal pewna, że chciał iść w jakieś konkretne miejsce. Szczególnie, że to on zaproponował spotkanie.
Miała na sobie czarne spodnie, najlepsze na jakie mogła sobie pozwolić. Kupiła je kilka dni po dołączeniu do Grupy. Oprócz tego włożyła granatową bluzkę z długim rękawem, również dość dobrej jakości.
Włosy jedynie rozczesała. Nic nie nakładała na twarz; nie było ją stać na takie kosmetyki. Prawdopodobnie nie powinna nawet kupować tych ubrań, jednak za kilka dni miała misję, dość dobrze opłacaną. Musiała chwilę poczekać.
Wyszła z łazienki, przygryzając lekko wargę. Z jakiegoś powodu przez cały dzień czuła się dziwnie pełna energii, podekscytowana. Słyszała mocne bicie swojego serca w piersi.
Zastanawiała się, czy miało to związek z Arthurem. Odsunęła jednak tę myśl.
Oprócz Daizo z nikim nie wychodziła na miasto by się spotkać. Tak więc miała powody, by być podekscytowaną, prawda?
Usiadła na kanapie i sięgnęła po telefon, by sprawdzić godzinę. Arthur miał być lada moment.
Niemal w tej samej chwili usłyszała pukanie do drzwi. Inga zerwała się i podeszła do nich szybkim krokiem. Otworzyła je, ukazując stojącego w nich chłopaka.
Który włożył eleganckie, nieco poprzecierane dżinsy a także rozpinaną bluzę tego samego koloru, spod której wystawała biała koszula. Włosy miał uczesane jak zwykle a na twarzy widniał lekki uśmieszek.
Oprócz tego nosił ciemny płaszcz sięgający kolan.
- Wow – wykrztusiła w końcu. Z jakiegoś powodu wygląd Arthura zrobił na niej duże wrażenie. Chłopak uśmiechnął się lekko.
- Zaniemówiłaś? – zapytał z rozbawieniem. Inga potrząsnęła głową, przyprowadzając się do porządku.
- Nie. Po prostu pierwszy raz widzę cię… tak.
Arthur podszedł bliżej z dziwnym wyrazem oczu. Jednak nie mogła powiedzieć, by napawało ją to jakimś nieprzyjemnym uczuciem. Wręcz przeciwnie; lubiła je.
- Czyli jednak zrobiłem na tobie wrażenie – stwierdził chłopak, stojąc ledwie krok przed nią. Inga przełknęła rosnącą gulę w gardle.
- Może trochę – wymamrotała. Arthur roześmiał się.
- Miło mi to słyszeć.
Prychnęła cicho. Odsunęła się i chwyciła płaszcz.
- Masz jakiś plan? – zapytała. Arthur wzruszył ramionami.
- Zobaczysz.
Patrzyła na niego przez chwilę ciężkim wzrokiem, mając nadzieję, że wydusi z niego odpowiedź. Niestety na próżno; blondyn stał oparty o framugę drzwi, nie przestając się delikatnie uśmiechać.
Westchnęła i włożyła płaszcz.
- Chodźmy.
Wyszli z mieszkania, które sprawnym ruchem zamknęła. Odwróciła się przodem do Arthura.
Szli w przyjemnym milczeniu. Mijali w ciszy kolejnych przechodniów, często w ich wieku. Inga odwracała od nich wzrok, podobnie jak Arthur. Nie potrzebowali przypomnienia, że nigdy nie będą mogli być jak oni.
W końcu doszli do dziwnie znajomego miejsca. Znajdowali się na terenie Grupy, ale do tej pory nie rozeznała się jeszcze całkowicie. Inga zmrużyła oczy, próbując je sobie przypomnieć.
- Byłam tu z Daizo – odezwała się w końcu. Arthur zerknął na nią z zaskoczeniem.
- Och. Rozumiem – powiedział, nieco niezręcznie. Odchrząknął – Wchodzimy, czy chcesz iść gdzieś indziej?
- Mają tu dobre wina – Inga uśmiechnęła się słabo. Arthur prychnął cicho.
- Jesteś nieletnia – zauważył. Inga jakby sobie o czymś przypomniała.
- W sumie, to masz rację.
Arthur roześmiał się, patrząc na nią błyszczącymi oczyma. Inga uśmiechnęła się słabo czując, jak serce zabiło mocniej w jej piersi.
- Chodźmy.
Weszli do środka, kiwając głową na powitanie barmanowi.
- Whisky Glenlivet – Inga usiadła przy ladzie. Mężczyzna uniósł brew.
- Dowód?
Pozwoliła, by jej dokument zmaterializował się obok niej. Barman potrząsnął głową na jego widok.
- Nie mogę tego podać.
- Pracujemy dla Grupy – odezwał się Arthur siedzący obok niej.
- To nic nie zmienia.
Westchnęła z rezygnacją.
- W takim razie mocną kawę. Dziękuję – dodała po chwili.
Barman skinął głową i oddalił się od nich na chwilę. Inga oparła głowę na dłoni i zerknęła na Arthura.
- Nic nie zamawiasz? – zapytała, mierząc go spojrzeniem.
- Za chwilę.
Nastała chwila milczenia.
- Skąd znasz to miejsce? – zapytała. Arthur wzruszył ramionami.
- Byłem tu tuż po przyjęciu do Grupy.
Wydała z siebie dźwięk zrozumienia.
- Fajnie.
- Chyba – Arthur jakby zamyślił się – Właściwie to chciałem się upić, ale nie wyszło.
Zmarszczyła lekko brwi, prostując się nieco. Milczała licząc, że rozwinie.
- Nie chciałem dołączać – zaczął po chwili chłopak – Zrobiłem to ze względu na moją rodzinę. Nie mamy pieniędzy. Tata zostawił nas dawno temu a mama nie może znaleźć pracy. To było jedyne, co mogłem zrobić.
Nastała chwila ciszy. Barman przyniósł jej kawę. Podziękowała skinieniem głowy.
Arthur zaśmiał się sztucznie.
- Wybacz – westchnął – Nie chciałem teraz o tym rozmawiać.
- Nie przepraszaj – Inga obróciła się twarzą do niego – Wolę dowiedzieć się teraz niż nigdy. Poza tym, – Szturchnęła go lekko w bok – przyjaźnimy się, prawda? Jeśli to powiedziałeś znaczy, że potrzebowałeś mi to powiedzieć.
Odetchnęła.
- Nie przepraszaj za swoje potrzeby.
Arthur patrzył na nią przez chwilę, po czym uśmiechnął się miękko. Wyciągnął rękę w jej stronę i pogłaskał ją po głowie. Jej oczy rozszerzyły się lekko.
- Dziękuję.

The Beginnig of Beatiful WorldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz