Rozdział XXX

4 1 0
                                    

- Ten projekt jest zbyt ważny, by tak ryzykować, Rajner. Możemy umrzeć na darmo, a jacyś idioci uważający się za geniuszy, odnajdą go i przejmą. Nie możemy ryzykować, słyszysz?
Chwycił ją za ramiona, próbując opanować dziewczynę stającą przed nim.
- Zabezpieczymy go - obiecał. Ruda dziewczyna, lat około dwudziestu, prychnęła.
- Niby jak?
Mężczyzna w jej wieku westchnął cicho. Miał jasne włosy do ramion, proste i zadbane. Był przystojny i szczupły. Spod ubrań można było dostrzec dość wyraźnie zarysowane mięśnie.
- Mamy umowę z Cieniem Księżyca. Warunki są jasne: oni zadbają o nas, kiedy nie będziemy świadomi. Jeśli złamią przysięgę, obudzimy się i zniszczymy organizację.
Dziewczyna skinęła głową. Wiedziała o tych informacjach. W końcu ustalała je razem z mężczyzną - Rajnerem - osobiście.
Blondyn puścił jej ramiona i zamiast tego złapał jej dłonie, ściskając pocieszająco.
- Nie mamy pewności, że się uda. Mamy jedynie pewność, że zadbają o tę kwestię. Poza tym - dodał z krzywym uśmiechem - Ciemna Grupa upewni się, że jesteśmy bezpieczni. Daliśmy dom tym ludziom. Są zbyt wdzięczni, by odwrócić się do nas plecami. Jestem pewien.
Dziewczyna wyrwała się z uścisku jego dłoni i podeszła do okna. Znajdowali się w sporym gabinecie z widokiem na miasto. Byli na najwyższym piętrze budynku, prawdopodobnie wieżowca. Założyła ręce na piersi.
- Powiedz mi coś, czego nie wiem, bo doskonale wiem, jakie mamy warunki z Cieniem Księżyca, a także co zrobi Grupa. Nie musisz mi tego tłumaczyć.
Obróciła się do niego twarzą.
- Nie mam pojęcia, czy przeżyjemy. To mnie niepokoi.
Podszedł do niej.
- Więc po prostu mi zaufaj, Sakuro.
Prychnęła cicho, z pogardą do jego słów.
- Tobie?
Skinął głową, starając uśmiechnąć się słabo. Ponownie chwycił jej dłonie.
- Pójdź za mną... Zaufaj mi. Gdy się obudzimy, zniszczymy ten świat. Będziemy chronić Grupę. Obiecuję...

Inga obudziła się nagle. Otworzyła oczy, którym ukazał się sufit w jej mieszkaniu.
Jej oddech był przyspieszony, umysł pełen zamieszania i bałaganu spowodowanego dziwnym snem.
Wydał jej się wspomnieniem, nie jedynie koszmarem.
Uspokoiła oddech i wyciszyła umysł. Zamknęła oczy, skupiając się na odzyskaniu utraconego spokoju. Wspomnienia snu powoli zaczęły ją zalewać, jednak nie przytłaczały jej. Po prostu przychodziły po kolei, jeden za drugim, zlewając się w całość. Otworzyła oczy i spojrzała w sufit.
Sakura i Rajner.
Zastanawiała się, kim mogli być i dlaczego o nich śniła.
A także, czemu myśl o nich sprawiała, że nie wydawali jej się nikim obcym.
Zerknęła na budzik, wskazujący godzinę piątą nas ranem. Westchnęła cicho i obróciła się na bok. Pozwoliła, by ponownie zabrał ją sen.
Tym razem jednak nie nawiedziła ją żadna wizja.

The Beginnig of Beatiful WorldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz