Rozdział XVII

9 1 0
                                    

- Więc, co chcieliście? - zapytała Inga, siadając na sofie obok Arthura ze szklanką wody.
- Ach, racja - Milan jakby przypomniał sobie o czymś - Jutro trening jest odwołany.
Inga uniosła subtelnie brew z powątpiewaniem.
- Mogłeś to napisać - zauważyła - Nie musiałeś się z nim kłopotać - Ruchem głowy wskazała urażonego Daizo.
- Wypraszam sobie!
- W porządku - Milan uśmiechnął się lekko - Chyba, że wam w czymś przeszkadzaliśmy?
- Nie! - Inga krzyknęła, patrząc na niego jak na szaleńca. Daizo tymczasem uśmiechnął się, mrużąc lekko brązowe oczy.
- Czy tak jest? Jestem pewien, że Arthur...
- Już późno - odezwał się nagle blondyn. Jego głos nagle stał się chłodny, nieprzyjazny - Wrócę do siebie.
Nie czekając na odpowiedź, wstał i położył szklankę na stole.
- Dzięki - rzucił, zerkając z ukosa na zaskoczoną Ingę. Dziewczyna wstała za nim.
- Jesteś pewien, że chcesz wracać o tej porze? - zapytała, doganiając go w holu. Chłopak mieszkał w innej dzielnicy niż oni. Arthur podniósł wzrok, zgięty w pół w trakcie zakładania butów. Zmierzył ją spojrzeniem i po chwili odwrócił wzrok.
- Dam sobie radę - powiedział przez zaciśnięte zęby. Inga zamrugała.
- Okej.
Arthur mruknął coś i wyszedł szybko z mieszkania. Ruda patrzyła za nim przez chwilę i westchnęła. Osunęła się na ścianę z dziwnym poczuciem winy.
Zza rogu wyjrzał zatroskany Milan.
- Wszystko w porządku? - zapytał - Pokłóciliście się o coś?
Inga potrząsnęła głową.
- Nie wydaje mi się... - powiedziała z zamyśleniem. Po chwili potrząsnęła głową, decydując się na razie zapomnieć o dziwnym zachowaniu chłopaka.
Wróciła z Milanem do salonu. Daizo wpatrywał się nieruchomym spojrzeniem w pozostałą wodę w kubku, zamyślony.
Nastało milczenie. W końcu Inga westchnęła.
- Faktycznie już późno - zauważyła - Powinniście wracać.
Milan zamruczał potakująco. Chwycił Daizo za łokieć i zmusił go do wstania z kanapy. Brunet nie protestował, jakby domyślał się, że nie jest to odpowiedni moment na żarty.
- Na razie - Milan uśmiechnął się pocieszająco do niej, gdy stała opierając się o ścianę holu. Mruknęła coś pod nosem. Milan wyszedł. Daizo jeszcze stał przez chwilę, patrząc na nią.
W końcu podszedł do niej wolnym krokiem. Położył dłoń na jej włosach. Podniosła na niego wzrok, zaskoczona gestem.
- Nie zwal tego - powiedział w końcu brunet. Inga zamrugała, po czym skinęła głową. Daizo potrzepał jej włosy, po czym odwrócił się i wyszedł. Została sama. Inga wydęła wargi, myśląc o słowach bruneta.
„Nie zwal tego".
Inga westchnęła. Przeszła przez salon i umyła szklanki, które potem pozostawiła do suszenia. Nie było ją jeszcze stać na automatyczne przyrządy, znajdujące się w każdym normalnym domu.
Po odłożeniu ostatniego kubka poszła do sypialni. Rzuciła się na łóżku, chwytając telefon. Znalazła numer Arthura. Jej kciuk zawisł nad imieniem chłopaka. W końcu westchnęła.
„Wszystko w porządku?" napisała. Zaraz potem ukazał jej się komunikat, że wiadomość została odczytana. Po chwili otrzymała również odpowiedź.
„Tak"
„Przepraszam" - dopisał po chwili.
Inga zmarszczyła lekko brwi.
„Za co? Nie zrobiłeś nic złego"
„Zepsułem ci wieczór"
Zastanawiała się, co ma odpisać.
„Mogę zadzwonić?" - zapytał Arthur przez wiadomość. Inga poczuła, jak na jej twarz wchodzi uśmiech. Nie odpowiadając, wybrała połączenie. Zostało odebrane po zaledwie jednym sygnale.
- Cześć - usłyszała cichu głos Arthura po drugiej stronie. Uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
- Hej.
Nastała nieco niezręczna cisza. Inga położyła się, nie odrywając telefonu od ucha.
Arthur odchrząknął po drugiej stronie linii.
- Robisz coś jutro? - zapytał niepewnie. W jego głosie dosłyszała cichą nutkę nadziei.
- Raczej niewiele.
Nastała chwila ciszy. Słyszała jedynie mocne bicie swojego serca i oddech Arthura, wyłapany przez słuchawkę.
- Chciałabyś się spotkać? - zapytał Arthur. Inga zarumieniła się lekko.
- Pomyślę - zaśmiała się. Arthur wstrzymał oddech, jakby w oczekiwaniu. Inga odczekała jeszcze parę sekund, po czym powiedziała - O której, jeśli już?
- Kiedy chcesz.
- Czyli 18 może być?
- Przyjdę po ciebie.
Inga uśmiechnęła się miękko.
- Brzmi jak randka.
Arthur zakrztusił się. Nie odpowiedział, ale słyszała jego lekko urywany oddech.
- Skoro tak mówisz... - wymamrotał w końcu chłopak. Inga zaśmiała się.
- To... chyba do jutra - odezwała się w końcu. Arthur wypuścił ciche „mhm" z ust.
- Dobranoc - powiedział głosem, w którym słyszała dziwną czułość. Inga uśmiechnęła się, przymykając powieki.
- Dobranoc.

The Beginnig of Beatiful WorldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz