Brokatowe łzy

905 20 0
                                    

Obudziłam się w mojej sali koło mnie siedział Shane bardzo bolała mnie głowa ale kątem okiem zauważyłam jak patrzy na mnie.

- Hailie obudziłaś się!

- Hej

- Jak się czujesz?

- Dobrze 

Shane mnie przytulił i zawołał resztę. 

- Hailie - Powiedziała cała reszta 

- Hej mam pytanie gdzie Tony?

- Malutka...

- Co z nim mówcie.

- Tony się jeszcze nie obudził.

- Jak to

- Spokojnie malutka obudzi się lekarze mówią że jutro powinien się obudzić.

Byłam załamana Tony jeszcze się nie obudził?

- Kiedy wychodzę z szpitala?

- Nie wiemy ale prawdopodobnie jeszcze dzisiaj 

Po chwili przyszedł pan doktor i mnie zbadał wyniki miałam dobre więc było nawet nawet.

- Dylan weź coś do jedzenia Hailie. - Powiedział mój najmilszy brat.

- Spoko

Dylan przyniósł mi sałatkę była dobra lekarz dał mi leki przeciwbólowe i było mi lepiej ale jednak cały czas byłam myślami o Tonym.

- Panienkę zabieramy na sale zabiegową żeby wymienić opatrunek.

- Okej

Pielęgniarka zawiozła mnie na wózku do sali i czekaliśmy na doktora.

- Dobrze proszę położyć nogę.

Doktor zmienił mi opatrunek nie było aż tak źle myślę że za tydzień ściągną mi opatrunek. Byłam już na sali i od myślałam co z Tonym ale chciałam już do domu poszłam do łazienki i zauważyłam wagę. Jak pewnie zauważyłam stanęłam i zobaczyłam 55.8 schudłam mało ale chociaż coś.

Vincent powiedział że zaraz pojedziemy do domu byłam zadowolona tym faktem pielęgniarka podpięła mi kroplówkę.

- Malutka choć jedziemy pomogę ci wstać.

Will pomógł mi wstać i dość do auta smutno mi się zrobiło na widok jak Shane płakał podeszłam do Shane i go przytuliłam.

- Nie płacz Shane wszystko będzie dobrze. 

- A jak się nie obudzi?.

- Obudzi musi.

Przytuliłam Shana najchętniej bym z nim została z nim ale Will by się nie zgodził.

Jechaliśmy do domu na miejscu Will pomógł mi wejść do pokoju a ja leżałam bez czynnie. Poczytałam książkę i odrobiłam lekcję nic mi się nie chciało nic kompletnie nic. Najchętniej bym wzięła moje tabletki ale przypomniało mi się że Mona mi je zabrała.

Zastanawiałam się co się dzieje z Tonym czy się wybudził czy nie a może już się obudził tylko nikt mi nie powiedział nie wiem .

- Hej Malutka

- Hej Will

- Jak się czujesz?

- Dobrze nawet a Will mam pytanie czy wiesz może co z Tonym obudził się ?

- Nie malutka niestety nie nie ale lekarze mówią że prawdopodobnie obudzi się dzisiaj więc możliwość też będzie taka że dziś jeszcze pojedziemy do Tonego.

- A okej. 

- Dobrze malutka ja już idę na dół więc jak coś to mnie wołaj.

- Oki. 

Jak zawsze nudziłam się co mogłam innego robić ale w pewnym momencie zawibrował mi telefon i od razu sprawdziłam kto do mnie pisał.  Zatkało mnie znowu ten ktoś do mnie pisał kto ten ktoś ode mnie chciał czemu? 

Czy ja naprawdę nie pasuje do Monetów ale ja sobie to wmawiam bo przecież nie byłam z nimi od urodzenia a oni byli jestem taka odklejona od rodzinny taki jakby puzzle które nie pasuje do układanki.

Smutno mi było ale nagle ktoś wbiegł do mnie do pokoju. 

- Malutka choć jedziemy do szpitala Tony się obudził.

- Naprawdę!?

Byłam zachwycona Tony obudził się Will pomógł mi zejść na dół i jechaliśmy na miejsce weszliśmy do sali i byli tam lekarze i otwarte oczy miał Tony ale nie mogło być tak kolorowo.

Zauważyłam jak coś zaczęło pikać Tony nie oddychał.

Lekarze zaczęli go reanimować a Shane płakał przewieźli go na inną sale a nas wyprosili.

Jedynie co miałam w głowie Tony umierał?

Pobiegłam do łazienki i oparłam się o ścianę łzy napływały mi się same do oczu nie mogłam sobie uświadomić że Tony mógł umrzeć. Jak? 

Ręce zaczęły mi się trzęść a płakałam bez przerwy nie mogłam sobie wyobrazić i nie przechodziło mi to przez myśl jak no jak.

- Malutka co się dzieje .

Nie wiedziałam kto to i po co to wszedł nie obchodziło mnie to a ja dalej płakałam.

- Hailie.

- Co?!

- Musisz się uspokoić Hailie.

- Powiedz mi jedno Tony żyje?     

- Żyje udało się opanować jego stan a teraz po patrz na mnie .

Patrzałam na niego z zagubieniem nie wiedziałam jak się doprowadziłam do takiego stanu i wiedziałam że Tony nie umarł.

- Już lepiej malutka?

- lepiej.

- Mogę go zobaczyć?

- Tak choć

Nie wiedziałam co miałam zrobić po prostu chciałam go zobaczyć.

- Tony?

- Hej mała

Byłam w siódmym niebie nic mi nie brakowało oprócz mamy i babci.

Pogadaliśmy przez chwilę a ja byłam już w domu rozmyślałam tak przez chwilę i dostałam impuls wiem że to złe rozwiązanie ale poszłam do łazienki i zaczęłam płakać wzięłam temperówkę i chyba nie muszę mówić co zrobiłam. 

Pięć długich i krótkich krzywych i koślawych zrobiłam na rękach na nogach 

Poddałam się Hailie Monet poddała się lała się krew a ja w łzach brokatowych 

Jedyne co powiem to nie koniec Hailie Monet.  

Rodzina Monet ,,zagubiona"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz