Znowu

615 14 1
                                    

Ja serio to powiedziałam wpatrywałam się w biały sufit a w sali była śmiertelna cisza. Boże kiedy oni wyjdą chcę zostać sama w spokoju. Vincent wyprosił wszystkich ale to dosłownie wszystkich myślałam że umrę czemu? zostałam sama z Vincentem bez mojego ukochanego brata sama z nim nawet bez lekarzy w cztery oczy.

Już nikogo nie było oprócz mnie i mojego najstarszego brata czekałam aż coś powie ale nie zamierzałam ani odpowiadać ani na niego patrzeć już za dużo powiedziałam.

Ale wtedy on zaczął.

- Hailie.

- ...

- Popatrz na mnie.

Nie chciałam odpowiadać ani patrzeć ale chyba nie miałam wyjścia.

- Hailie spójrz na mnie.

Tym razem już nie miałam wyjścia skierowałam wzrok na jego błyszczący się sygnet. I czekałam co dalej się wydarzy.

- Hailie popatrz na moją twarz.

To co powiedział to zrobiłam spojrzałam na niego moją całą twarzą w łzach w smutku i nie zaspokojoną. 

-Hailie chciałaś się zabić?

To co powiedział strasznie mną strząsnęło nic nie zrobiłam nic nie odpowiedziałam jedynie co to poleciały mi łzy po policzkach a moje oczy były strasznie czerwone.

- Odpowiedz mi.

- ...

- Hailie to ważne powiedz.

- ...

- Tata jest już w szpitalu.

Moje oczy szeroko otworzyły a moje rany zaczęły boleć.

- Ał.

- Co cię boli?

Nic nie powiedziałam musiałam przeżyć ten ból nie mogłam za bardzo ruszać rękami bo były całe w bandażach. Z stresu zawsze bawię się palcami w tym przypadku też tak było a to zauważył mój najstarszy brat.

- Hailie zaraz przyjdzie ojciec.

Nie no nie błagam tylko nie ojciec on będzie załamany tą wiadomością nie chce mu robić smutku i nerwów przeze mnie.

Zauważyłam otwierające się drzwi do mojej sali już widziałam że to ojciec po jego twarzy można było wywnioskować że jest zmartwiony ale tego nie chciałam.

- Królewno.

- W ogóle nie chce się ona odzywać.

- Czemu to sobie zrobiłaś księżniczko?

Obróciłam głowę w stronę okna i postanowiłam coś powiedzieć.

- Wiedzieliście?

- O czym królewno?

- O czym?

- No jak to o czym.

- Nie rozumiem księżniczko.

- Że Tony dalej się tnie.

Obróciłam się w ich stronę i popatrzyłam prosto w oczy z łzami w oczach.

- Wiedzieliście?

- Nie.

- Nie.

- Proszę wyjdziecie..

- Dobrze królewno.

- Hailie musimy jeszcze porozmawiać.

- Vincnet przestań.

- Jedno pytanie i dam jej spokój.

- No dobra nie męcz jej.

- Uhm.

Tata wyszedł a ja znowu z nim zostałam.

- Ile to trwa?

- Będę odpowiadać przy Tonym.

- Dobrze.

Vincnet poszedł po Tonego a ja znowu już zdążyłam się popłakać znowu.

- Tak Hailie?

- Hej Tony.

- Dobrze więc od kiedy to trwa.

- Cztery miesiące.

U Vincenta pierwszy raz wydziałam taką twarz tak jakby zdziwioną a u Tonego zaszokowanie.

- Czem.

Nie dałam mu dokończyć.

- A ty Tony od kiedy?

- Hailie ale to ty jesteś w szpitalu nie martw się mną.

- Mów.

- Hailie..

- Albo mi powiesz albo...

- Dzień w którym się dowiedziałem że robisz sobie krzywdę.

Oczy miałam tak szeroko z zdziwienia że myślałam że to nie jest prawda..

Szybko wstałam i chciałam iść do łazienki.

- Nigdzie się nie ruszasz Hailie.

- Idę do łazienki.

Wstałam i pobiegłam wcale nie chciało mi się iść chciałam się wypłakać i znowu to zrobić chciałam wziąć ostrze i zrozumieć że mój brat przez mnie robił sobie krzywdę.

Zsunęłam się i wzięłam ostrze chciałam znowu to zrobić ale gdy przysunęłam bandaż i zbliżałam się do skóry. Wtedy w progu łazienki stanęła cała piątką znowu a ja nie odrywałam wzroku od ostrza.   

Rodzina Monet ,,zagubiona"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz