Czemu mnie zostawiasz?

725 16 1
                                    

Łzy napływały mi do oczu a nogi się pode mną ugięły usłyszałam ciche ,, Mona nie żyje"

Czemu kurwa czemu jedna z ważniejszych osób w moim życiu nie żyje?

Zaczęłam płakać i się do tego kurwa przyznaje znowu kogoś tracę boli mnie to.

Wzięłam za ostrze nawet nie rozglądając się wzięłam i się tnełam tak kurwa właśnie było dużo krwi super nie obchodziło mnie to a wiecie czemu? bo straciłam osobę na której mi w huj zależało zamordowali mi nadzieje na lepsze życie zamordowali mnie osobę przez którą zawsze był uśmiech na mojej twarzy zamordowali mi osobę przez którą jeszcze żyłam.

Zauważyłam że wszyscy wstali w progu mojego pokoju kurwa nie mogłam się uspokoić.

Jak dalej będę żyć gdy moja iskierka jest w niebie?

Moja iskierka zgasła.

Zgasła została zamordowana.

Czemu mnie zostawisz?

Słyszałam głosy koło mnie nie rozróżniałam ich ale nie teraz było mi to w głowie. Byłam oparta o łóżko a krew się lała to było jedyny widok który w tym momencie mnie cieszył.

- Malutka patrz na mnie.

Chciałam nie patrzeć nawet nie musiałam bo odleciałam.

Otworzyłam oczy i zauważyłam świętą trójce i Willa.

- Malutka?

- Hailie? 

- Młoda

- Hailie?

Byłam podłączona pod kroplówkę i jakoś maszynę czułam się jak czułam strasznie wszystko mi się zawala świat mi się zawala.

- Czemu Hailie?

- Mona nie żyje zamordowali ją. 

Płakałam nic innego mi nie zostało.

- Hailie to to powód?

- Tak.

- Czemu?

- Nie chce z nikim gadać chce tylko z Willem! 

Wszyscy wyszli oprócz Willa.

- Malutka.

- Ona nie żyje.

- Nie płacz nie przywrócisz ją malutka.

- Czemu ona Will powiedz mi czemu ona ona nic nie zrobiła nie winie umarła ona nie żyję ona jest zamordowana Will nigdy jej nie zobaczę ani nie przewrócę.   

- Malutka wiem ale to nie twoja wina nie płacz trzeba iść dalej.

- Nie da rady tak 

- Will?

- Tak?

- Kiedy wracam do domu?

- Dziś wieczorem ale teraz muszę iść masz spotkanie teraz zaraz przyjdzie pani psycholog.

- Nie proszę.

- Malutka dasz radę a teraz muszę iść pap.

- Pa

Jeszcze przyszedł doktor i mnie zbadał i podłączył drugą kroplówkę byłam cała obolała całą w ranach cała w krwi czemu muszę być taka okrutna. I okropna nikt mnie nie zrozumie nie chce żeby tak było ja chce mamę i babcie i Monę czemu tak jest ja tak nie chce ja chcę rodzinny a nie psychologów.

- Dzień dobry Hailie od dzisiaj będę twoim psychologiem nazywałam się Lana.

Nie odezwałam się nie chciałam z nią rozmawiać czemu? bo wiedziałam że wszystko będzie mówić Vincentowi nie potrzebny mi był psycholog byłam normalna nie zabiłam nikogo ale bracia mówią że dużo przeszłam według mnie nie ale nic nie mogę powiedzieć bo nie mam osiemnastu lat.

- Jak się czujesz Hailie?

- Dobrze.

- Czemu tu jestem.

- Chce ci pomóc.

- Nie chce pani mi pomóc dokładnie wiem miałam już psychologa powie pani wszystko Vincentowi i będzie jedynie pani mi mówić że wszystko będzie dobrze nic nie będzie dobrze nic.

- Uspokój się wiem większość tak myśli ale naprawdę musisz sobie dać pomóc.

- Nie.

Gadała do mnie coś z dziesięć minut i se poszła a ja dalej opłakiwałam śmierć mojej przyjaciółki strasznie się czułam poczułam się tak jak wtedy gdy dowiedziałam się że mama i babcia nie żyją dokładnie tak ale czułam że długo tak nie potrwa.

Byłam sama w sali od piętnastu minut przeżyłam przed chwilą atak paniki żyje wow.

- Hailie?

Jezu przylazł mój najstarszy brat Vincent w czarnym garniturze i ten sygnet nie da rady oderwać od niego wzroku.

- Co to było?

- Mona nie żyje.

- To już wiem.

- Ja też nie chce.

Jezu kurwa powiedziałam to Hailie powiedziałaś to.

- Nie mów tak to był powód do tego?

- Tak a jaki kurwa miał być?

Vincent się nie odezwał nawet na to że przeklęłam znowu nalewały mi się łzy znowu.

Czułam że już gnije od środka chce żeby to już się skończyło chce do Mony babci i mamy chce do osób dzięki którym żyłam szczęściem chce umrzeć to chce proszę.

- Kiedy idę do domu?

- Zaraz cię zawiozę.

Vincent jeszcze przez chwilę mnie przepytywał ale dał mi spokój.

Byłam już w domu to nie była Hailie Monet szczęśliwa , poukładana , mądra , zabawna to nie byłam ja to nie była ta samą dziewczyna z dwóch lat. 

Wiedziałam że musi się kiedyś to skończyć.     


     

Rodzina Monet ,,zagubiona"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz