To jeszcze nie koniec prawda?

787 18 10
                                    

Nie wiem ile minęło ale już nie byłam na podłodze tylko na łóżku a wtedy spojrzałam w górę na wszystkich.

- Hailie?

- Przepraszam..

- Nie przepraszaj czemu robisz sobie krzywdę malutka?

- Ja nie chciałam 

Vincent wyprosił wszystkich a w łazience został tylko Will Vincent no i ja.

Po chwili Will pobiegł po bandaże i zaopatrzył mi ręce. Byłam załamana i nie wiedziałam że to początek problemów.

- Hailie popatrz na mnie.

Mówił do mnie Vincent nie wiedziałam co robić strasznie mnie bolały ręce i oczy miałam szklane.

- T-tak?

- Hailie musimy porozmawiać.

Byłam trochę zdenerwowana bo przecież już z nim rozmawiałam ale nie chciałam wejść w szczegóły.

- Dobrze

Will pomógł mi usiąść na łóżko. A potem razem z Vincentem usiedli przede mną i lodowatymi oczami Vince zaczął.

- A więc powiedz czemu to zrobiłaś?

- Ja naprawdę nie wiem czemu już nie będę przepraszam.

- Malutka nie przepraszaj.

Ale wtedy wtrącił się Vincent.

- Od kiedy to sobie robisz?

- Nie wiem od dwóch tygodniu lub tydzień.

- Jaka była przyczyna żebyś się zaczęła cięła? 

- Naprawdę nie wiem.

Widziałam że Vincent już mnie miał dość ale dalej coś do mnie gadał wtedy zauważyłam kątem oka że święta trójca weszła do pokoju na sam ich widok zbladłam ale jedynie co chciałam to pójść spać ale widziałam że szybko to się nie sełni.

- Hailie? 

Zaczął Daktyl.ą

- Co ty zrobiłaś ?

Widziałam w oczach Dylana zarazem złość, zmartwienie oraz zagubienie.

Ale to chyba nie koniec prawda?

- Przepraszam...

Dylan poszedł razem z Tonym nie wiedziałam co dalej będzie ze mną z braćmi i z tą całą historią. Ale wiedziałam że ciągle na mnie patrzą moi bracia z zagubioną twarzą.

- Malutka możesz już iść spać jutro musimy porozmawiać co dalej z tobą będzie.

Moi braci wyszli bez słowa a ja sama siedziałam na łóżku.

Sama jak ostatnia kropla deszczu spadająca z chmur.

Zobaczyłam na moje ręce i tak wpatrywałam się w te czerwone kreski.

Nie wiedziałam czego chciałam od życia i czemu to sobie robię ale nie interesowało mnie to po prostu chciałam to kontynuować i dnia na dzień ciągnąć to dalej..

Wstałam o szóstej nawet nie wiedziałam kiedy wczoraj poszłam spać ale to już nie ważne. Poszłam do łazienki i kierowałam się w stronę lustra zauważyłam że moja cała twarz była bardzo mocna spuchnięta a ręce mnie strasznie bolały. Zastanawiałam się co będzie teraz z tym faktem że moi bracia wiedzą o moim samookaleczaniu ale według mnie to nic zbyt takie nie jest.

Przebrałam się w mundurek i poszłam jeszcze sobie dać korektora i szybko zrobić jakieś skin care. Zrobiłam protego warkocza i kierowałam się na schody. 

W kuchni był tylko Shane Tony dziś nie szedł do szkoły bo mu się nie chce tak samo jak Daktyl ale to normalne.

- Hej młoda.

- Hej Shane.

- Jak się czujesz Shane?

- Normalnie a ty?

- Też w miarę dobrze.

- Dobra choć już się ubierać bo zaraz musimy już jechać do szkoły.

- Okej.

Poszłam ubrać buty i nalałam sobie wody do butelki i już kierowaliśmy się do garażu.

Jechaliśmy już do szkoły podróż minęła nawet szybko ale w ciszy.

Wysiadłam z auta i od razu poszłam do Mony.

- Hej Hailie! - Wykrzyczała Mona.

- Hej Mona!

- Tęskniłam.

- Ja też.

Poszliśmy na lekcję była biologia a dopiero teraz skapnęłam się że był sprawdzian a ja nic nie umiałam. 

Minęły już cztery lekcje a ja już dostałam dwie piątki więc szło dobrze.

- Hailie?

- Tak?

- Wszystko dobrze?

- Tak

- No niech ci będzie.

Szybko ten czas leciał co nie? Była już piętnasta a ja szłam do auta króla pierników.

- Hej Shane!

- Hej Młoda

- Jak tam w szkole?

- A tam nic nowego dostałam dwie piątki.

- Uu brawo .

- Dzięki to co już jedziemy? 

- Noo

Byliśmy już w domu byłam już po obiedzie ale nie byłam szczęśliwa byłam bez humoru byłam pusta.

Tak wiem jak to brzmi ale właśnie tak się czułam ,, Pusta" 

Odrobiłam lekcję i trochę się pouczyłam trochę poczytałam a trochę popisałam z Moną.

Ale nagle usłyszałam że ktoś wchodzi do pokoju kątem oka zauważyłam że to mój ulubiony brat ale byłam trochę zmęczona .

- Hej malutka.

- Hej Will.

Przytuliłam Willa a potem usiadł koło mnie na łóżku.

- Hailie 

- Tak?

Will był trochę ponury więc trochę mnie to zdziwiło.

- Pamiętałaś że zaraz masz rozmowę z Vincentem? 

O jezu kompletnie o tym zapomniałam kurwa kurwa kurwa.

- Nie nie pamiętam teraz?

- Przydało by się.

- No okej to zaraz pójdę.

- Dobra malutka tylko szybko bo Vincent już na ciebie czeka a on nie jest w humorze.

- Okej pa

- Pa malutka.

No więc muszę iść Will już poszedł wstałam z łóżka i kierowałam się do drzwi.

No ale chyba tam nie umrę co nie?



Rodzina Monet ,,zagubiona"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz