Rozdział 8.

243 16 0
                                    

Layla

Początkowo ucieszyłam się, że Anakin zostanie moim mistrzem. Później zaczęło mnie to trochę stresować. Słyszałam, co o nim mówią, że jest wybrańcem, który przywróci równowagę Mocy. Brzmi patetycznie prawda? Tak też można w jednym słowie opisać charakter Anakina. Nie, przepraszam mistrza Skywalkera.

Inni Jedi nie darzyli mnie zbytnią sympatią, zapewne przez mój wiek. Faktycznie byłam o wiele za stara na rozpoczęcie szkolenia, większość z nich przybyło do świątyni w wieku zaledwie kilku lat. Niektórzy w ogóle nie zwracali na mnie uwagi, co mi najbardziej odpowiadało, ale inni obrzucali mnie znienawidzonymi spojrzeniami. Jakbym coś im zabrała, czymś zawiniła, nie potrafiłam tego zrozumieć. Nie ruszało mnie to jakoś szczególnie, przez swoje doświadczenia, nauczyłam się, że najlepiej nie przejmować się opinią ludzi, którzy nie mają dla ciebie znaczenia, dla własnego zdrowia. 

Ale chłód z jakim traktował mnie Anakin, był wręcz nie do zniesienia. Zdawałam sobie sprawę, że relacja mistrz-uczennica nie będzie taka jak między przyjaciółmi, jednak miałam nadzieję na coś więcej, chociaż troszkę empatii i zrozumienia. Już raz przechodziłam szkolenie, co prawda różniło się ono diametralnie od tego teraz, ale nie mogłam przestać porównywać ich między sobą. Gdy dołączyłam do Rebelii, Jaime, który mnie szkolił, po pewnym czasie stał mi się tak bliski jak brat. Więc różnica była duża. Tęskniłam za nim, zginął zaraz po rozpoczęciu rewolucji, ale dopiero teraz zaczęło to do mnie docierać. Nowe miejsce i chłód otaczających mnie osób nie pomagały mi w przeżywaniu żałoby. Wiedziałam, że prawdopodobnie nie doczekam się od nich współczucia, cała ta ich zasada dotycząca nieprzywiązywania się do innych, sprawiała, że by mnie nie zrozumieli. To wszystko zwaliło mi się na głowę, byłam w rozsypce i jakoś próbowałam się pozbierać. 

Same treningi były bardzo ciężkie, ale miałam nadzieję, że mój organizm przyzwyczai się do regularnego wysiłku. Gdyby tylko jeszcze Anakin to rozumiał. Połączenie dziewczyny, która umie okrągłe zero z mężczyzną, który według przepowiedni ma być największym Jedi w historii to naprawdę najgorszy pomysł, na jaki mogła wpaść Rada Jedi. Praktycznie każdy trening przebiegał według takiego schematu: 

Zaczynamy od czegoś łatwego i początkowo jest fajnie. 

Zaczynamy trudniejsze rzeczy, które mi nie wychodzą.

Ja denerwuję się, że mi się nie udaje.

Anakin denerwuje się na mnie, że nie potrafię na spokojnie podejść do nauki.

Ja wkurzam się jeszcze bardziej, bo czuję presję z jego strony.

Proponuję przerwę albo zakończenie treningu.

Anakin denerwuje się i zarzuca mi, że jestem leniwa, mówi, że powinnam się przyzwyczaić do ciężkiej pracy.

Zaprzeczam, że nie jestem leniwa i kłócimy się dalej.

Nie udaje mi się go przekonać do czegokolwiek, wracamy do treningu.

Już po tygodniu miałam kompletnie dosyć jego towarzystwa, jego obecność uprzykrzała mi życie. Przez cały czas byłam chronicznie zmęczona, przez treningi i problemy ze snem, które dręczyły mnie w nocy.

… 

Leżałam w łóżku, z zamiarem zdrzemnięcia się, bo ostatniej nocy prawie nie spałam. Po sesji treningowej nie miałam siły nawet pójść na obiad, tylko od razu wróciłam do swojego pokoju i rzuciłam się do spania. Po paru chwilach odpłynęłam. 

Obudziłam się i spojrzałam na zegarek. Cholera, była 17.30 a miałam spotkać się z Anakinem o 16. Całe półtorej godziny temu. Wstałam i ogarnęłam się najszybciej jak potrafiłam. Ruszyłam w stronę sali, w której zawsze trenowaliśmy, na szczęście Anakin jeszcze tam był, mogło być gorzej, gdybym musiała go szukać. 

-A już myślałem, że się ciebie nie doczekam - popatrzył na mnie zirytowany. Świetnie, nie ma to jak zaczynać spotkanie od kłótni -cóż takiego ważnego zatrzymało cię na aż półtorej godziny?

Przygryzłam wargę, jednak jego wzrok nadal wyczekująco błądził po mojej twarzy.

-Zaspałam.

-Naprawdę?

-Przepraszam, mistrzu, ale przecież każdemu może się zdarzyć - próbowałam go uspokoić.

-To prawda, ale biorąc pod uwagę twoje ogólne nastawienie, mam wrażenie, że z takim entuzjazmem ciężko będzie ci ukończyć szkolenie - no nie znowu się zaczyna. 

-Ale mi przecież zależy, byłam po prostu bardzo zmęczona - nie sposób opisać, jak bardzo mnie irytował ten człowiek. 

-No właśnie widzę, jak ci zależy. Słuchaj ja nie będę cię łaskawie prosić, żebyś się pojawiła na treningu, bo przecież nie jesteś już dzieckiem i chyba rozumiesz, jak to wszystko działa.

Zabolało. Naprawdę mi zależało. Starałam się na tyle, na ile mogłam, dawałam z siebie wszystko, Anakin po prostu nie potrafił zrozumieć, że nie wszyscy mają takie same limity wytrzymałości jak on. Raz próbowałam mu wytłumaczyć, ale oczywiście to nic nie dało, więc postanowiłam nie próbować kolejny raz, bo jedyne co by to przyniosło, to niepotrzebne zdenerwowanie. 

Na tym skończyła się ta sprzeczka. Anakin chyba chciał mi zrobić na złość i stwierdził, że poćwiczymy używanie Mocy. Czyli coś, co zupełnie mi mie wychodziło. Nie potrafiłam zrobić praktycznie niczego, nawet przesunąć przedmiotu o parę centymetrów. Czułam się z tym okropnie, strasznie mi to weszło na ambicję. Nie miałam pojęcia, jak wtedy, na statku udało mi się odepchnąć Anakina. Najwyraźniej byłam po prostu wystarczająco zdesperowana. Co prawda teraz też mnie przenikała desperacja, niestety nie chciała działać. 

Nie pomagała mi zdecydowanie obecność Anakina, denerwował mnie i nic więcej. Jednak spróbowałam się uspokoić i skupić.   

Nie wiem, przez ile czasu bezskutecznie starałam się użyć Mocy do przesunięcia któregokolwiek przedmiotu, bo nie miałam ze sobą żadnego zegarka. 

-Layla, skup się, taka zdenerwowana nigdy nic nie zrobisz - powiedział w pewnym momencie Anakin. 

-Skupiam się - co byłoby znacznie łatwiejsze, gdyby pewna osoba przestała mnie popędzać i nieudolnie motywować.

Znowu zaległa między nami cisza i próbowałam dalej. 

-Layla, proszę cię, nawet młodziki potrafią takie rzeczy - popatrzyłam na niego - może mam cię do nich zabrać, żebyś czegoś się nauczyła? 

Nie, tego było za wiele. Uczyłam się zaledwie od trzech tygodni, czego on oczekiwał?! Wiedziałam, że zachowuję się jak rozhisteryzowana nastolatka. Rzuciłam w niego rękojeścią swojego miecza świetlnego i wyszłam z sali, trzaskając drzwiami. 

Wiedziałam, że byłam zbyt dramatyczna, ale czułam się zbyt zdenerwowana, żeby przejść obok tego obojętnie. Czy naprawdę tak ciężko by mu być troszeczkę milszym? Bardziej wyrozumiałym? Zaczynałam żałować, że wpakowałam się w to bagno. 

All You Had To Do Was Stay || Anakin Skywalker Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz