Rozdział 13.

250 17 1
                                    

Layla

Wreszcie miałam trochę czasu wolnego, mogłam go wykorzystać, jak tylko chciałam. Spędziłam prawie cały dzień, przechadzając się po sklepach i wybierając rzeczy, które uważałam za potrzebne. Właśnie w takich momentach dopadało mnie poczucie samotności, gdy przypominałam sobie, że dawniej na podobnych wycieczkach na zakupy towarzyszyły mi koleżanki. Starałam się nie zapadać w posępny nastrój.

Wróciłam do siebie, zjadłam resztę zachomikowanych ciastek. Próbując schować nowe rzeczy do szafy, stwierdziłam, że nie ma tam za dużo wolnego miejsca, a nie mam jak teraz tego przeorganizować, więc po prostu porzuciłam nowe rzeczy na podłodze. Umyłam włosy, co było niezłym wyczynem ze złamaną prawą ręką w gipsie. 

Anakin przyszedł do mnie chwilę później, tak jak obiecał, gdy widzieliśmy się na śniadaniu. 

-Niezły bałagan - lekko przeraził się, widząc stan mojego pokoju. 

-Uwierz mi to jeszcze nic, czasami było gorzej.

-Masz gitarę? - spytał, patrząc na stary, zmęczony życiem instrument. Potrzebowała wymiany strun, ale nie dam rady tego zrobić, dopóki moja ręka nie wyzdrowieje. 

-Jak widać, nawet umiem na niej grać. Gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy, powiedziałam ci, że jestem artystką i wcale nie kłamałam. 

Pokiwał głową i chyba gorączkowo szukał jakiegoś tematu do rozmowy. Zaczęłam wątpić w jakość jego umiejętności społecznych. Może to właśnie w tym leżał problem? 

-Nie stój tak nade mną - przewróciłam oczami - usiądź sobie. Rozejrzał się po pokoju i podszedł do krzesła przy moim biurku. 

-Jak się czujesz?

-W porządku - zerknęłam na niego - bywałam w lepszej kondycji, ale nie jest najgorzej.

Siedziałam przy toaletce, próbowałam rozczesać swoje włosy, zanim wyschną i stanie się to niemożliwe. Chyba i tak za długo czekałam, bo z irytacji miałam ochotę rzucić szczotką o ścianę. Anakin, co dziwne, nadal nie wyszedł, nie wiedziałam, co o tym myśleć. 

-Cholera - powiedziałam zrezygnowana.

Anakin podszedł do mnie z pytaniem:

-Pomóc ci?

Popatrzyłam na niego z uniesionymi brwiami. W jednej chwili był dla mnie okropny, a w drugiej taki… Mój umysł nie potrafił pogodzić tego wszystkiego. Chociaż, przyznam, bardzo lubiłam jego miłą wersję. 

-Pytam na serio - próbował mnie przekonać. 

Zmrużyłam oczy, podałam mu szczotkę i odwróciłam się do lustra. 

Anakin zaczął rozczesywać moje włosy. Uważnie obserwowałam jego ruchy w lustrze. Miał do tego więcej cierpliwości niż ja i co mnie jeszcze bardziej dziwiło, delikatności. Coś z tyłu głowy ostrzegało mnie, że nie powinnam mu na to pozwalać. Stał tak bardzo blisko mnie. Bicie serca i oddech mi przyspieszyły, a na policzki wypłynęły rumieńce. On na szczęście wydawał się zbyt skupiony na swoim zadaniu, żeby zauważyć moją reakcję. 

-Jak spędziłaś dzień? Robiłaś coś ciekawego? 

Próbowałam się rozluźnić, ale miałam wrażenie, że wszystkie nerwy w moim ciele były postawione w stan gotowości. Jakbym zaraz musiała zacząć uciekać. 

-Robiłam zakupy. Ciuchy, kosmetyki, takie sprawy - odpowiedziałam. 

Pokiwał głową. Wszystko było w porządku, dopóki przez przypadek nie musnął dłonią mojej szyi. Moje mięśnie się spięły, zrobiłam gwałtowny wdech i poczerwieniałam na twarzy jeszcze bardziej. Skrzyżowałam spojrzenie z Anakinem w lustrze. 

Wstałam z krzesła i zabrałam mu szczotkę do włosów. 

-Już wystarczy, dziękuję - starałam się nie pokazać swojego zdenerwowania. 

Anakin patrzył na mnie uważnie, zapewne analizując moją reakcję na jego bliskość. Świetnie. Musiałam znaleźć jakieś wyjście z tej niezręcznej sytuacji.

-A tak z ciekawości, nie jakieś podejrzenia… - obawiałam się, o co mnie zapyta - skąd miałaś kredyty na kupienie tego wszystkiego? Ogarnęła mnie ulga, to była świetna okazja do zmiany tematu. 

-Sprzedałam prawie całą moją biżuterię - obeszłam rzeczy leżące na podłodze, wzięłam naszyjnik, leżący na półce - zostawiłam tylko ten - pokazałam mu go - to mój ulubiony.

Przyjrzał się błyskotce i stwierdził:

-Myślałem, że byłaś dosyć biedna.

-Bo to prawda - przerwałam mu - te wszystkie świecidełka dostałam od mojego byłego chłopaka. Miał dużo pieniędzy i przy każdej okazji kupował mi drogie prezenty.

Oczy Anakina rozszerzyły się ze zdziwienia. Wiedziałam o tym całym nieprzywiązywaniu się i innych zasadach, ale ja tu przecież byłam od niedawna, więc skąd to zaskoczenie?

-Miałaś chłopaka? - bawiło mnie to, że nie potrafił otrząsnąć się z szoku wywołanego tą informacją. 

-Tak, ale to już od dawna przeszłość. Rozstaliśmy się trzy lata temu - naprawdę nie miałam ochoty mówić więcej na ten temat, po prostu cudownie udało mi się zmienić przedmiot rozmowy. 

-Dlaczego? - widziałam, że go to naprawdę ciekawiło. 

-Jakby to w skrócie powiedzieć - zastanawiałam się - nasz związek był dosyć toksyczny i po prostu musiał się w ten sposób zakończyć.

Nadal patrzył na mnie pytająco. Dobra jeszcze jedną rzecz mogę mu powiedzieć, jak dalej będzie próbował drążyć, to urwę temat. 

-Kłóciliśmy się praktycznie o wszystko, co możliwe. Zbyt się od siebie różniliśmy, żeby być razem szczęśliwi.

Tak naprawdę to nawet nie były kłótnie tylko monologi pełne wyrzutów, które musiałam wysłuchiwać i zazwyczaj nawet nie dostawałam szansy na powiedzenie tego, co ja myślę. Ale nie musiał tego wiedzieć.

Po jego reakcji widziałam, że zrozumiał. Wyraz jego twarzy był mieszanką współczucia i innych emocji, których nie umiałam zidentyfikować. 

-Skrzywdził cię? - w jego głosie słyszałam prawdziwą troskę.

Ledwo podniosłam się po tym, co przeszłam przez te trzy lata związku z Adrienem. Nigdy nie zamierzałam nikomu się z tego zwierzać, nawet jeśli ta osoba wydawałaby się troszczyć o mnie i chcieć mi pomóc, tak jak w tej chwili Anakin.

-To nie jest istotne w tym momencie - unikałam jego wzroku - przeszłość zostaje w przeszłości.

All You Had To Do Was Stay || Anakin Skywalker Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz