Rozdział 11.

268 20 1
                                    

Layla

Pierwsza noc po powrocie na Coruscant była okropna. Anakin jeszcze nie wrócił, więc na razie uniknęłam sporu o moje niewykonywanie poleceń. Za to okropne sny wróciły ze zdwojoną siłą.

Zaczęło się jak zawsze, odwiedziła mnie moja inna wersja, coś w rodzaju sobowtóra. Czasem była młodsza, czasem starsza albo dosłownie moim lustrzanym odbiciem. Te sny łączyło jedno: druga ‘ja’ zawsze wypominała mi wszystkie błędy, które popełniłam. Po takim czymś budziłam się pełna negatywnych emocji, z wyrzutami sumienia dotyczącymi często rzeczy, na które w ogóle nie miałam wpływu i za które nie powinnam się obwiniać. Później tkwiąc między destruktywnymi myślami, nie mogłam zasnąć.

Tym razem moja kopia była wyraźnie ode mnie starsza, miała już delikatne zmarszczki na twarzy, ale wyglądała dosyć dobrze. 

-Czego chcesz ode mnie? - zapytałam.

-Mam do ciebie dwie sprawy. Pierwsza - mówiłaś, że nie pamiętasz, co matka opowiadała ci o Jedi?

-To prawda - odpowiedziałam zaniepokojona.

-A ja pamiętam, chodź, pokażę ci - nie dała mi czasu na decyzję, tylko pociągnęła mnie za rękę i zaczęłyśmy spadać. 

Wpadłyśmy do znanego mi pomieszczenia, kuchni w domu, gdzie mieszkałam w dzieciństwie, razem z moją mamą. Mała wersja mnie siedziała przy stole i bawiła się jakąś zabawką. Strasznie dziwna ta sytuacja, nigdy w swoim śnie nie widziałam dwóch różnych wersji siebie na raz. Tego było zdecydowanie za dużo, czułam się przytłoczona. 

Mała Layla w pewnym momencie wyciągnęła rękę i wprawiła w ruch kilka szklanek, uśmiechała się, obserwując jak wirują w powietrzu. To ja potrafiłam robić coś takiego już dawno temu? A teraz nawet nie mogłam poruszyć jakiegokolwiek przedmiotu o milimetry. I naprawdę nie pamiętałam tej sytuacji, może mój umysł, przeciążony po stracie matki, podświadomie wyparł te wspomnienia? To jedyne logicznie wjaśnienie. 

Do środka weszła moja mama i powiedziała zmartwionym głosem:

-Layla, ile razy mówiłam ci, żebyś nie robiła takich rzeczy?

-Ale, mamo, przecież tutaj nikogo nie ma - próbowałam protestować.

-Wiem, córeczko, ale i tak musisz uważać. Widzę, że to sprawia ci frajdę i gdyby nie było niebezpieczne, nie zabraniałabym ci tego - patrzyła na Małą Laylę z troską.

-Ale dlaczego to niebezpieczne? - Mała dopytywała. 

-Jeśli Jedi dowiedzą się o twoich umiejętnościach, będą cię chcieli wyszkolić na jedną z nich.

-Ale chyba być Jedi jest bardzo fajnie, mówią, że oni są super - Mała Layla wydawała się nie być zrażona słowami matki. 

-Oczywiście, bardzo fajnie, ale żeby cię wyszkolić, musieliby nas rozdzielić - młoda wersja mnie popatrzyła na nią z przerażeniem - znałam paru z nich i wiem, że w ich życiu nie ma miejsca na miłość, a ty zasługujesz na całą miłość w tej galaktyce. 

Mała Layla w odpowiedzi przytuliła się do mamy.

-Poza tym, kwiatuszku, gdybyś została Jedi, czyhałyby na ciebie o wiele gorsze zagrożenia. 

Nie wiem, co jej odpowiedziałam, bo scena rozmyła mi się przed oczami. O jakich zagrożeniach mówiła? Jak poznała Jedi, skoro oni raczej nie zapuszczali się na Alderię? To wszystko mąciło mi w głowie, jakbym i bez tego nie miała wystarczająco dużo zmartwień. 

Starsza wersja mnie odezwała się, przerywając ciszę:

-Druga sprawa, chciałam się ciebie zapytać, co ci przyszło do głowy, żeby szkolić się na Jedi?! I porzucić marzenia?! 

All You Had To Do Was Stay || Anakin Skywalker Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz