Anakin
Nie wiedział, co działo się z Laylą. Od pewnego czasu zaczęła się dziwnie zachowywać. Zupełnie jak nie ona. Wiedział, że coś musiało się stać, ale dziewczyna za nic nie chciała rozmawiać. Jakakolwiek próba rozpoczęcia rozmowy denerwowała ją bardziej niż cokolwiek innego.
Myślał, że ich relacja zaczyna się układać. Za wszelką cenę nie chciał się przywiązać do dziewczyny. Kiedy zdał sobie sprawę, że mu się to nie udaje i zaczyna darzyć Laylę sympatią, odpuścił i przestał być dla niej niemiły.
Rozmawiał o tym z Obi-Wanem, ale to nie rozwiało jego wątpliwości. Nie uważał, że jest odpowiednią osobą do szkolenia Layli. Miała duży potencjał i uczyła się o wiele szybciej niż inni, a on obawiał się, że przez niego to wszystko zaprzepaści. Rada uważała go za nieodpowiedzialnego i on sam przyznawał przed sobą, że to prawda. Szkolenie padawana miało go nauczyć odpowiedzialności, ale nie chciał, żeby to się stało kosztem Layli. Często podejmował ryzyko, łatwiej było to robić, gdy musiał myśleć tylko o sobie, teraz odpowiadał także za jej bezpieczeństwo i życie. Gdyby coś się stało, Layla nie potrafiłaby się obronić, cała krzywda, której by doznała byłaby tylko i wyłącznie jego winą. Na razie wydawało się to odległe, ale nadejdzie czas, kiedy będzie musiał zabierać ją ze sobą na misje. A wtedy zacznie żyć w nieustannym strachu o nią. Nie wspominając o tym, że w odróżnieniu od innych padawanów wszystko czego się nauczy, będzie pochodzić od niego. Obawiał się, że przejmie jego wady i popełni błędy, których źródłem stanie się on sam.
Mimo bycia wybrańcem, miał wrażenie, że jest za młody na taką odpowiedzialność. Przerastało go to, czuł się przytłoczony. Layla zasługiwała na kogoś lepszego w roli jej mistrza. Rada jednak nie zważała na jego wątpliwości i utknął w sytuacji bez wyjścia.
Z tymi zmartwieniami poradziłby sobie jakoś, ale było coś jeszcze. Szybsze bicie serca, gdy znajdował się blisko niej. Wrażenie, że gdy spoglądała mu w oczy była w stanie zajrzeć mu do duszy. Uczucia, które towarzyszyły myślom o niej. Właśnie to najbardziej go przerażało. Z doświadczenia wiedział, że tego nie powstrzyma, obawiał się, że będzie go to dręczyło już zawsze.
…
Nastawienie Layli nie ulegało zmianie. Była wyjątkowo małomówna i wydawała się wszystko robić mechanicznie i bez entuzjazmu. Kolejny raz próbował nauczyć ją posługiwania się mocą. Jak zawsze nie szło jej najlepiej i dziewczyna się zdenerwowała:
-Już mam dosyć - zrezygnowana chciała odpuścić.
-Spróbuj jeszcze raz - poprosił ją.
Skupiła się na próbie podniesienia przedmiotu. Patrzył na jej skoncentrowaną twarz, jakby w poszukiwaniu tego, co mogło być źródłem jej przeszkód. Wiedział, że potrafi to zrobić, dziwiło go to, że podświadomie umiała tworzyć silne mentalne bariery, a jednak inne aspekty posługiwania się mocą wydawały się być nie do przejścia dla niej.
Z nosa Layli zaczęła się sączyć krew. Cholera, przeforsowała się.
-Layla, przestań - zaczął panikować, już raz dziewczyna przez niego trafia do skrzydła medycznego.
-Nie, już prawie się udało - że też akurat teraz musiała znaleźć w sobie determinację, której brakowało jej przez ostatnie dni.
-Musisz przestać, krwawisz - powiedział, potrząsając ja za ramiona.
Popatrzyła na niego czarnymi oczami, pełnymi negatywnych emocji.
-A może ja po prostu nie umiem posługiwać się mocą? Może to wszystko jest jakąś pomyłką?
-Potrafisz Layla, potrzebujesz tylko trochę więcej czasu - próbował ją uspokoić, ale ona nie dawała się przekonać.
-No w takim tempie to ja nigdy nie zostanę prawdziwą Jedi.
Próbował ją zaciągnąć do lekarza, żeby sprawdzili, czy na pewno wszystko jest z nią w porządku, ale ona nie dawała się przekonać.
-Uspokój się, to tylko zwykłe krwawienie z nosa, nic wielkiego - wydawała się zniecierpliwiona.
-Ale przecież nie zaszkodziłoby sprawdzić…
-Nic mi nie jest i niczego nie zamierzam sprawdzać - przerwała mu w połowie zdania.
Pokręcił głową i popatrzył na nią zmęczony.
-Dlaczego ty musisz być taka uparta? Nie możesz raz mnie posłuchać bez przeciwstawiania się temu co proponuję? Przecież ja chcę dla ciebie jak najlepiej, a ty ostatnio zachowujesz się jakbym był twoim wrogiem, Layla proszę cię, wytłumacz mi, o co chodzi - zdesperowany chciał usłyszeć cokolwiek, co wyjaśniałoby jej dziwne zachowanie.
Wyglądała jakby nie miała pojęcia, co odpowiedzieć na zadane jej pytania.
-Nikt nie powiedział, że będziesz miał ze mną łatwo - uśmiechnęła się ironicznie - zwłaszcza, że dopiero wchodzę do waszego świata i przyzwyczajam się do nowego życia. Doświadczyłam ostatnio tyle zmian, że każdy by czasem się czuł tym przytłoczony i odbijałoby się to negatywnie na jego samopoczuciu, chyba to jesteś w stanie zrozumieć - popatrzyła na niego pytająco a on pokiwał na to głową.
-Tak, rozumiem cię, jednak to nie tłumaczy, dlaczego ciągle się ze mną kłócisz - czekał na dalsze wyjaśnienia.
Nastała chwila ciszy, jakby dziewczyna układała w głowie to, co chce powiedzieć albo dopiero szukała odpowiedzi. W końcu spojrzała na niego i zaczęła:
-Oj tam, zaraz się kłócę, po prostu w dosyć ekspresyjny sposób wyrażam swoje zdanie - jej mina spoważniała - a tak na serio, ja wiem, że to może ciebie denerwować, bo są te zasady szacunku względem mistrza i w ogóle, ale ja po prostu chyba nie potrafię inaczej. I zanim zaczniesz mnie przekonywać, że jest odwrotnie, wytłumaczę ci dlaczego tak jest. W przeszłości przez pewien czas byłam stłamszona przez osoby z mojego najbliższego otoczenia - oderwała wzrok od niego i wpatrywała się w coś bliżej nieokreślonego - nie liczyli się z moim zdaniem, a tym bardziej z uczuciami. Gdy udało mi się to zmienić obiecałam sobie, że od tej pory nie pozwolę na coś podobnego, dlatego staram się mówić co myślę, niezależnie z kim rozmawiam, ani w jakiej sytuacji jestem.
-Chyba nie wiem, co mam ci powiedzieć - zaskoczyła go i nie mógł znaleźć w swojej głowie odpowiednich dla niej słów.
-A tutaj i tak wiele rzeczy zachowuję dla siebie.
-Dlaczego? Możemy przecież porozmawiać, jeśli chcesz - na to stwierdzenie odpowiedziała mu spojrzeniem, które zdawało się krzyczeć ‘serio? Weź nie gadaj głupot’.
-Powiem w dużym skrócie, może ci się to nie spodobać, ale cóż jeśli tak bardzo cenisz sobie szczerość, to proszę bardzo. Spojrzała prosto na niego swoimi prześlicznymi czarnymi oczami i nie odrywając wzroku, powiedziała:
-Musisz się nauczyć, że to, że ja w pewnym sensie muszę cię słuchać i robić to, czego oczekujesz, nie oznacza, że automatycznie we wszystkim masz rację. Wiem, przyznaję, nie mam doświadczenia, ale i tak chyba warto czasem posłuchać, co mam do powiedzenia, zamiast od razu ucinać rozmowę, tu cytuję: ‘Layla, kto tu jest mistrzem, ja czy ty? Więc przestań dyskutować’.
Przewrócił oczami i ciężko westchnął.
-Myślisz, że ty będziesz teraz rządzić?! Bo jednak wiesz, jakby nie masz do tego żadnych warunków… - mówił ostrym tonem, nie uważał tych zarzutów za słuszne.
-No właśnie i kolejna sprawa - znowu mu się wcięła w wypowiedź, denerwowało go to okropnie, jakby nie mogła łaskawie poczekać, aż on skończy mówić - najpierw chcesz ze mną rozmawiać, ale jeśli powiem coś nie po twojej myśli to nie, tak nie będzie, trzeba mnie zakrzyczeć. I jeszcze później dziwisz się, że ja nie mam ochoty szczerze z tobą rozmawiać. Wystarczy przyjrzeć się temu przez chwilę, moje zachowanie jest jak najbardziej logiczne. I najlepiej, jeśli skończymy tę rozmowę w tym momencie, bo w emocjach często mówi się różne rzeczy, których potem się żałuje, więc po prostu zastanów się nad tym co powiedziałam i dokończymy to kiedy indziej. Do zobaczenia później, mistrzu.
Odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę swojego pokoju. Patrzył, jak oddala się od niego i próbował uspokoić mętlik myśli, który wytworzył się w jego głowie.
CZYTASZ
All You Had To Do Was Stay || Anakin Skywalker
FanfictionLayla Alcott i jej przyjaciele są częścią zbrojnego buntu wznieconego przeciwko skorumpowanemu rządowi Alderii. Wszystko idzie po ich myśli, dopóki na pomoc rządowi nie przybywają Jedi. Próbująca się ukryć dziewczyna na swoje nieszczęście spotyka An...