Rozdział 16.

261 19 6
                                    

Layla

Kolejne dni ciągnęły się niemiłosiernie, jakby czas chciał mi zrobić na złość i specjalnie zwolnił swój bieg. Bezustannie zastanawiałam się nad sensem mojej obecności w tym miejscu. Gdybym miała jakiekolwiek inne rozsądne możliwości, pewnie już by mnie tu nie było. Nie wiedziałam co robić, bo z jednej strony naprawdę chciałam zostać Jedi, ale z drugiej okropnie się czułam, przebywając w miejscu, gdzie praktycznie nikt mnie nie chce. 

Anakin nadal nieustannie próbował mnie namówić do wyjaśnienia zmiany mojego zachowania. Wydawało mi się jednak, że nie przyniosłoby to nic dobrego, rozwaliłoby to doszczętnie resztki naszej relacji. Nie żeby była jakaś cudowna. Stwierdziłam, że się wycofuję i brakowało mi sił, aby walczyć o coś, co było skazane na porażkę. Miałam nadzieję, że Anakin w pewnym momencie też odpuści, bo jego nieustanne wypytywanie się o wszystko doprowadzało mnie do wściekłości. 

Za dziesięć minut mieliśmy zacząć trening, więc udałam się do jednej z sal, w której ćwiczyliśmy. Anakin już na mnie czekał.

-Dzień dobry, mistrzu - przywitałam się.

Skinął mi w odpowiedzi. 

-Co będziemy dzisiaj robić? - chciałam wykrzesać z siebie chociaż trochę entuzjazmu. 

-Porozmawiamy. Szczerze - o matko, a ten znowu swoje, czemu on musiał być taki uparty w tej kwestii?

Teatralnie przewróciłam oczami i westchnęłam.

-Nie mamy o czym rozmawiać.

-Layla, ja wiem, że coś jest nie w porządku, to naprawdę widać po tobie. Jeśli nie chcesz mi powiedzieć co się dzieje, to przynajmniej wyjaśnij mi, dlaczego milczysz.

Jego błękitne oczy wydawały się szczere. 

-Bo to by tylko nam zaszkodziło, a i tak nie jest najlepiej. 

On jednak wydawał się zdeterminowany, aby ciągnąć dalej naszą rozmowę. 

-Layla - patrzył na mnie z troską - wysłucham wszystkiego, co zechcesz mi powiedzieć, a później razem spróbujemy znaleźć jakieś wyjście. 

Intensywność spojrzenia, którym mnie obdarzył, spowodowała, że moje mechanizmy obronne się skruszyły i postanowiłam w końcu być szczera. Trudno, najwyżej wszystko się posypie. 

-Po prostu nie czuję się najlepiej w tym miejscu, ale tego już raczej się domyśliłeś - pokiwał głową - a w ostatnim czasie wiele z tego, co się wydarzyło, daje mi do myślenia, czy podjęłam dobrą decyzję zostając tutaj. Czy to nie było tylko spowodowane tym, że nie miałam lepszego wyjścia. Cały czas się nad tym zastanawiam.

-Chyba w stwierdzeniu, czy postąpiłaś słusznie, nie mogę ci pomóc, ale uważam, że nie istnieje coś takiego jak przypadek i niejako twoim przeznaczeniem było znaleźć się w tym miejscu - mówił spokojnie, jak nigdy wcześniej.

-Co nie znaczy, że przeznaczone jest mi tu zostać na zawsze - uśmiechnęłam się ironicznie. 

-Planujesz stąd odejść? - był w wyraźnym szoku, jakby nigdy mu nie przeszło przez głowę, że mogę myśleć o czymś takim.

-Zastanawiam się nad tym. 

-Dlaczego? - teraz wydawał się zmartwiony moimi słowami, jakby zaledwie parę dni temu nie rozmawiał z Obi-Wanem o tym, że został zmuszony do męczenia się ze mną. Doprawdy zabawne. 

-Nie oszukujmy się, wiem, że praktycznie wszyscy uważają, że nie powinnam się tu znaleźć - chciałam, żeby odniósł się do własnego zdania, jednak nie potrafiłam poruszyć tego tematu bardziej dosłownie. 

All You Had To Do Was Stay || Anakin Skywalker Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz