Rozdział 5.

259 19 1
                                    

~Alba~

Męczące jest być w dwóch miejscach jednocześnie, przez chorobę Maury porzuciłam pracę czy żałuje? Absolutnie jest dla mnie największych słoneczkiem, gdy się uśmiecha wszystkie smutki ulatują.

Od samego rana siedzę przy niej, nic nie jadłam ważniejsza jest teraz ona, gdy była mała opowiadałam jej bajkę o pięknej królewnie, która przez całe swoje życie szuka księcia. Bajka dalej trwa, a bohaterka tej historii traci nadzieje, walcząc z demonami przeszłości.

- Mamo, ta królewna odnajdzie wreszcie szczęście? Czy będzie tak smutna jak ty.- mówi czym mnie zaskakuje, przecież zawsze ukrywam swoje emocje pod maską uśmiechu.

Może słyszała jak płakałam w poduszkę, każdej nocy przeklinając ten dzień, który zdarzył się dziesięć lat temu. Niedługo moja córka będzie mieć urodziny właśnie za miesiąc, wtedy dowiedziałam, że jestem w ciąży. Przyszła na świat piętnastego sierpnia dnia w, którym jej ojciec został schwytany przez policje, a moje serce zamieniło się w kamień.

Samotna matka ma zawsze najgorzej, bo jak poradzić sobie z maleńkim dzieckiem, które płaczę po nocach, a ty nie wiesz czego potrzebuje bardziej jedzenia czy przytulenia ojca. W takich chwilach brakuje mi rodziców, ale jak pomyślę jak mnie potraktowali w czasie rozprawy Ignacio zaczynam czuć tylko okropny żal, bo zamiast wspierać swoją jedyną córkę woleli zmieszać ją z błotem. Obwiniając, że zmarnowałam sobie życie z kryminalistą, a nie znają prawdy co tam się działo.

- Królewny zawsze są szczęśliwe moje słoneczko, gdyby nie były to jak skończyłaby się ich historia.- całuje ją w ciepłą główkę.

Nadal ma gorączkę, choć już nie majaczy pewnie spędzimy tutaj całe dwa tygodnie lub dłużej wszystko zależy od tego jak zaczną działać leki.

Potrzebuje wsparcia, a co dostaje? Nic jestem sama jak palec ze swoimi wszystkim problemami, niedługo stracę też pracę, bo jak mam widywać Oskara skoro stał się dla mnie taki obcy. Pijąc kawę z automatu chcę, by kofeina wymazała moje problemy. Staje się taka śmieszna, że chyba mam deja wu widząc podobnego mężczyznę do Ignacio aż tak bardzo za nim tęsknie. Brak snu powoduje u mnie jeszcze zwidy. Obmywam twarz zimną wodą, żeby trochę lepiej się poczuć.

Zmierzam do sali Maury, gdy słyszę u niej znajomy głos miał nigdy nie być częścią jej życia. Otwieram drzwi z rozmachem i co widzę. Ignacio siedzi sobie z córka, rozmawiając jakby znali się od zawsze.

- Mamo nie mówiłaś, że masz tak zabawnego znajomego.- chwila myślałam, że powiedział prawdę, że jest jej ojcem.

Planuje w swojej głowie jak się na mnie zemścić chyba już bardziej nie może skoro moje życie jest pełne cierpienia.

Może zabrać mi moją godność, lecz nigdy nie pozwolę zabrać sobie dziecka z prośbą w oczach chcę, by zrozumiał, że to mój jedyny skarb i bez niej nie mam po co żyć, lecz on z uśmiechem to lekceważy jeszcze zobaczymy Dallas.

Obiecuje sobie, że pokaże mu, iż zemsta to żadne rozwiązanie naszym nieporozumień i trzeba je omówić jak cywilizowani ludzie.

Chciałam się przygotować na to spotkanie, a przechytrzył mnie i jak mam teraz normalnie funkcjonować.

- Zdrowiej szybko moja myszko, muszę już niestety iść, ale zanim pójdę porozmawiam z twoją mamą.- mówi, chwytając moją dłoń, by nie robić scen przy córce ściskam ją.

Na korytarzu wyrywam się z jego uścisku i w bojowym nastroju czekam co ma do powiedzenia szczerze to nie chce tutaj rozmawiać o tym jak bardzo mnie nienawidzi.

- Chce uczestniczyć w wychowaniu Maury.- prycham na te słowa.

Tatuś się znalazł, a gdy chciałam mu powiedzieć o ciąży to nawet nie zamierzał widzieć mojej osoby. Teraz akurat dostał instynktu ojcowskiego.

Ignacio, gdy był w więzieniu wiele razy prosiłam o widzenie i zawsze odmawiał jak ja mam mu wierzyć skoro nie chciał mnie.

Odrzucił moje uczucia, by wykrzyczeć w trakcie rozwodu "nienawidzę cię"., raptem zapomniał jak się zachował czy jest mu przykro jak mi.

Nie mogłam sobie poradzić ciągle płakałam i popadałam w depresje coraz to bardziej obwiniając siebie, lecz to on powinien mieć wyrzuty sumienia.

Ile jeszcze tych ciosów dostanę przecież w, każdej chwili mogę stracić panowanie nad sobą i wtedy kto mi pomoże? Nikt.

Straciłam wiarę, że wszystko się ułoży, bo tak nie będzie, noszę ten ciężar od dziesięciu lat.

- Nic nie powiesz? To twoja wina, ponieważ jesteśmy w tej sytuacji przez ciebie!!- unosi się.

Spokojnie musi wyrzucić swoje emocje, a ty jesteś pod ręką. Zaciskam usta, milcząc pozwalając, by dalej mi ubliżał, gdy kończy odwracam się na pięcie, by odejść jak najdalej od Ignacio.

Zatrzymuje się przy łazience do, której wchodzę zamykając drzwi, siadam na podłodze. Łykając swoje łzy, patrząc tępym wzrokiem.

W głowie słyszę głos: " Zrób to". Roztrzęsiona zatykam uszy.

Zamykam oczy, nucąc kołysankę, którą śpiewała mi mama w dzieciństwie wtedy jeszcze kochała mnie dla nikogo nie jestem ważna, odkąd wrócił Ignacio moja córka wybierze jego, a ja zostanę samotna w końcu zasłużyłam.

Ktoś chwyta moje dłonie, przerywając moje męki, podnosi mój podbródek znowu zacznie krzyczeć.

Kręcę głową, by puścił, bo jestem już na straconej pozycji w życiu. Czuje się nic nie warta, gdzie ta moja pewność siebie.

- Wszystko się ułoży.- szepcze, a jego oczy błyszczą się tak jak kiedyś.

On chce mnie rozkochać w sobie i zostawić nie jestem naiwna, by mnie omotać, ale jak woli. Ciekawe kto wygra tą bitwę skoro chce się zmierzyć z kobietą to jeszcze nie wie jak dużo może stracić, zyskać może tylko przychylność Maury widać było, że od razu złapali dobry kontakt.

Jak wyglądałoby nasze życie, gdyby nie został aresztowany? Bylibyśmy szczęśliwą rodziną z dwójką, a może i z czwórką dzieci, biegającymi po podwórku z naszym psem. Marzenia, lecz rzadko, kiedy się spełniają.

Pesymizm u mnie jest coraz bardziej widoczny, stałam się ostrożna we wszystkim. Nie patrze na jutrzejsze dni czy miesiące.

Przeżywam tylko kilka szczęśliwych w mgnieniu oka przelatuje mi rok aż całkowicie stracę orientacje jaki mamy rok i czy dzisiaj znowu nie zacznę histeryzować.

To moja rutyna zrobić to co potrzebne, by iść spać.

- Nic nie rozumiesz.. Zresztą moje życie i moja sprawa..- wstaje, wycierając łzy.

Ignacio dla mnie umarł z tym zachowaniem stracił jakąkolwiek szanse na odbudowanie straconych lat. Nie ułatwię mu jego chorych fantazji jak chce widywać córkę to proszę bardzo, ale od mojej osoby ma trzymać się z dala, choć jego dotyk działa na mnie jakbym była tą samą nastolatką, której buzują hormony.

Myśl rozsądnie, nie mogę mu się oddać na złotej tacy, że wygrał. To czas, kiedy Alba pokazuje na co ją stać, będą cierpieć jak ja i zobaczą moją prawdziwą twarz. Zemsta powiadają, że nie jest dobrym rozwiązaniem, ale jak cieszy, gdy zwycięstwo należy do ciebie.

Mój były wredny mążOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz