Pov. Wika
Kiedy siedziałam załamana usłyszałam krzyk Hani
- NIE! - od razu przybiegłam do jej pokoju a jak się okazało się że Bartek też przybiegł
- Hania, co się stało że tak krzyczysz? - spytałam
- dzwonił lekarz Fausti... powiedział że ona żyje... ale jest pod respiratorem i jej szanse na przeżycie są bardzo małe - rozpłakałam się razem z Hanią. Bartek stał jak wryty.Pov. Bartek
Co kurwa?!?! Ona? Pod respiratorem? Małe szanse na przeżycie? Nie to nie może być prawda.
- c-c-co...? - zacząłem a łzy same leciały z oczu
- ty się nie odzywaj bo ona to zrobiła tylko i wyłącznie przez ciebie! Nawet nie wiesz jak bardzo ją zraniłeś!! - krzyczała Hania
- j-j-ja nie chciałem... - no to widać że jestem zwykłym debilem
- lekarz Fausti dzwoni - powiedziała Hania
- halo? - powiedział
- dzień dobry, coś się stało? - spytała Hania
- pani Faustyna żyje i już odłączyliśmy ją od respiratora, jest jeszcze w śpiączce ale dwudniowej więc niedługo się obudzi i wtedy będzie można ją odwiedzić - powiedział lekarz
Tak!!! Faustyna żyje!!! Nie ja chyba śnię!!!Sorki że tak krótko ale nie miałam weny
CZYTASZ
GenZie to rodzina! ZAWIESZONA!
Fanfictionco tam pisać czytaj Mogą występować wyzwiska, wulgaryzmy oraz sceny 18+