Oczami Mike'a
Zamarłem zaskoczony wlepiając w dziewczyne swoje oczy. Nie mogłem uwierzyć w to co przed chwilą się wydarzyło. Rozważałem nawet że zmęczony umysł płata mi figle ale reakcja nastolatki która jakby dopiero po chwili uświadomiła sobie co zrobiła przestraszona spuszczając załzawiony wzrok utwierdziła mnie że nie myliłem się
-Ty..ty mówisz- powiedziałem z delikatnym uśmiechem chcąc dodać jej otuchy. Sally w odpowiedzi zaczęła kręcić nerwowo głową zalewając się łzami. Chociaż nie znaliśmy jej długo serce krajało mi się na ten widok. Podniosłam się do siadu sadzając nastolatke sobie na kolanach i kołysając w uspokajającym geście-spokojnie Sally nie musisz nas się bać.Z nami jesteś bezpieczna
Dziewczyna tylko mocniej wtuliła się we mnie wciąż wylewając morze łez. Nie wiem z czym mierzy sie Sally ale chciałbym móc zabrać od niej cały ten ból który w niej jest. Postanowiłem dziś już nie roztrząsać tego dla dobra Sally. Kołysałem dziewczyne póki ta nie uspokoiła się na tyle by po łzach został tylko mokry ślad
-Prosze nie mów nikomu- wyszeptała z wyczuwalną chrypką w głosie prawdopodobnie spowodowaną zbyt długim milczeniem wciąż pozostając wtulona we mnie
-Nikt się nie dowie- zacząłem łagodnie- nikt prócz chłopaków
Poczułem jak nastolatka oderwała się ode mnie spanikowana kręcąc głową a jej oczy ponownie zaszły łzami
-Nie proszę- mruknęła cicho drżącym głosem patrząc na mnie załzawionymi oczami
-Chłopaki muszą wiedzieć ale to zostanie między nami nie musisz sie bać. Ale to już jutro teraz musisz wypocząć- odpowiedziałem spokojnie. Położyliśmy się ponownie i wtuleni odpłynęliśmy w krainę snów
CZYTASZ
Adoptowana
Hành độngNastoletnia Sally naznaczona traumatycznym dzieciństwem trafia do domu dziecka z nadzieją na lepsze jutro. Los sprawia jednak że dziewczyna trafia z deszczu pod rynne za sprawą dyrektora placówki który obrał sobie nastolatkę za cel każdego dnia zami...