Rozdział 10

1.4K 49 5
                                        

Oczami Mike'a

Gładziłem delikatnie wciąż wtuloną we mnie dziewczyne kiedy wyczułem jej miarowy oddech co oznaczało że ta zasnęła. Nie chcąc jej budzić ostrożnie uniosłem ją i zaniosłem do pokoju który zajęła. Wchodząc do pokoju z nastolatką na rękach podszedłem do łóżka układając ją w nim i nakrywając kocem. Następnie opuściłem pokój udając się na dół zostawiając drzwi od pomieszczenia w którym śpi uchylone by słyszeć gdyby wstała. Zszedłem na dół by zrobić sobie kawy gdzie zastałem siedzących w kompletnej ciszy przyjaciół którzy zamyśleni nawet nie zauważyli mojej obecności dopiero moje kaszlnięcie przywróciło ich do rzeczywistości. Pierwszy ocknął się Harry


-Co z nią?- spytał zmartwiony jej stanem. Nie powiem sam sie martwie. Wszyscy wlepili oczy we mnie oczekując odpowiedzi


-Śpi zaniosłem ją do jej pokoju-wyjaśniłem ściszonym głosem dodając- i bądźcie ciszej zostawiłem uchylone drzwi gdyby sie obudziła


Zostawiłem wciąż zamyślonych przyjaciół i poszedłem do kuchni po kubek mocnej kawy. Po przygotowaniu ciepłego napoju trzymając w ręce parujący kubek udałem się do salonu gdzie znajdowali się wciąż moi przyjaciele. Jak na nich byli zdecydowanie zbyt spokojni ale nie dziwiłem im się. Martwili się sytuacją z Sally nie mniej niż ja. Usiadłem między Paulem a Willem. Po chwili cisze przerwał Paul



-Musimy sie dowiedzieć czemu nie je- jego słowa potwierdzili Will z Harrym skinieniem głowy chociaż nie byłem pewny czy to dobry pomysł przypominając sobie jej reakcje na dzisiejsze pytania przy stole



-Coś jest na rzeczy ale musimy być delikatni by jej nie zniechęcić do nas na samym początku inaczej nic nie powie- odparłem wciąż myśląc o tym jak pomóc nastolatce



-Może powinniśmy zadzwonić do dyrektora i zapytać- zaproponował Harry marszcząc brwi w zamyśleniu



-Lepiej będzie jeśli nie dowie. Widzieliście jak nie chciał żebyśmy ją adoptowali jak będą problemy może chcieć ją odebrać- Will miał rację zresztą nie sądzę by coś wiedział



-Musimy po prostu ją obserwować i na spokojnie rozmawiać- odparłem chcąc by nam zaufała. Rozmawialiśmy jeszcze tak z godzine gdy nagle z góry dało się słyszeć cichy płacz. Zdezorientowany spojrzałem na chłopaków i poderwałem się wbiegając na piętro nie wiedząc co się stało. Za sobą słyszałem kroki co oznaczało że przyjaciele również zmartwili się. Dobiegliśmy do pokoju dziewczyny zatrzymując się w progu widząc co sie dzieje..

Adoptowana Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz