Rozdział 17

634 23 3
                                    

Oczami Willa

Cały czas obserwowałem Sally. Była bardzo skryta ale po słowach Harrego odpłynęła miałem wrażenie gdzieś daleko swoimi myślami. Za daleko.  Nie chciałem aby zapadała się w swojej przeszłości.  Była z nami tu i teraz i to się najbardziej liczyło. Oparty o blat naprzeciwko zamyślonej dziewczyny wyciągając do przodu dłoń i machając  nią obok twarzy dziewczyny

-Ziemia do Sally-powiedziałem nie spuszczając z niej oka

Za...zamyśliłam się- wychrypiała cicho


-Nic nie szkodzi- odparł rozbawiony Paul po chwili dodając- Wszystko w porządku?Jesteś blada


Przeniosłem wzrok na chłopaka po chwili wracając do dziewczyny. Faktycznie była blada bardziej niż zazwyczaj

-Dobrze się czujesz?- spytałem dla pewności chociaż nie wydaje mi się by była typem osoby która otwarcie powie co ją męczy. I w pełni to rozumiałem.  Też kiedyś taki byłem i wiem jak jest.  Jak ciężko to przezwyciężyć i zacząć żyć

-T...tak -wyjąkała cicho unikając mojego spojrzenia. Kłamała. Czułem to. Nie wiedziałem tylko jak do niej dotrzeć. Dokończyłem więc śniadanie i układając wszystko na stole wraz z innymi zasiadłem do niego. Były tosty pomidorki ser krem orzechowy ogórki sałatka owocowa szynka sałata kawa i sok. Nie wiedzieliśmy co lubi nastolatka postanowiłem zrobić więcej by miała wybór

-Gotowe- oznajmiłem- siadajmy i jedzmy


Całą piątką siedliśmy do stołu i życząc sobie smacznego zabraliśmy się za śniadanie. Wszyscy prócz Sally. Co jakiś czas ukradkiem zerkałem na dziewczyne która praktycznie nic nie ruszyła poza paroma kęsami. Zwalałem to na stres w nowym miejscu jednak mimo wszystko martwiłem się tak samo jak pozostali bo odkąd jest z nami nic nie jadła. Po śniadaniu chłopaki rzucili się na kanape w salonie. Wstałem i zabrałem się za sprzątanie ze stołu aż usłyszałem cichy głosik

-Mogę pomóc?- spytała nieśmiało Sally


-Wiesz że nie musisz- odparłem z delikatnym uśmiechem. Nie chciałem by uważała że wzięliśmy ją żeby nam usługiwała. Ale gdy zobaczyłem smutek w jej oczach odrazu dodałem-Ale bardzo chętnie przyjmę twoją pomoc


-Lubie...lubie pomagać-wyjąkała cicho


-To super. To może ty zacznij od zebrania  naczyń do zmywarki a ja schowam resztę do lodówki na później dobrze?- spytałem dla upewnienia czy będzie w porządku


-Dobrze- odparła i odrazu zabrała się do pracy więc uczyniłem to samo. I tak na rozmowie i sprzątaniu  upłynął nam czas. Po ogarnięciu stołu i zmywarki Sally poszła do swojego nowego pokoju..

Adoptowana Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz