XII

412 10 1
                                    

Aurora Evans:

Obudziłam się około godziny dziesiątej. Bartek właśnie wstawał z łóżka.

-Obudziłem cię?
-Tak, ale nic nie szkodzi. Już późno trzeba wstawać. -rzuciłam zaspana
-Zbieram się już. Przemek przyjedzie za około piętnaście minut.
-Szkoda, że nie pojedziemy razem na wigilię do mnie, ale rozumiem. Kocham cię.
-Ja ciebie też kotek. Wiesz, że nie chcę tam jechać przez to, że chcę zostać z tobą. Obiecuję, że będę dzwonił codziennie do ciebie.
-Dobrze trzymam za słowo. Ubieraj się i leć. Pójdę z tobą do drzwi to pożegnam się też z chłopakami.
-Dobrze kotek. -podszedł i dał mi buziaka

***

Stałam właśnie pod domem Genzie i czekałam aż chłopaki odjadą. Nie będzie ich nawet na moich urodzinach. Troszkę mi szkoda, bo jednak mega chciałam żeby byli na nich, ale nie wyszło.

-Dobra lecimy już. -powiedział Przemek
-Dobrze. Miłej drogi i super zabawy wam życzę. Szkoda, że nie będziecie na moich urodzinach. -rzuciłam
-Wynagrodzimy ci to Auruś. Też nam jest szkoda, ale nie dało by się inaczej. -odrzekł Przemek
-Wiem nie musicie serio. Miłej zabawy. -powiedziałam i podeszłam się przytulić. Najpierw do Przemka później do Patryka, a na końcu do Bartka. Chłopaki wsiedli do auta i pojechali w podróż. Ja wróciłam do domu ogarnęłam się i pojechałam do holding dokończyć faktury. Zrobiłam wszystkie żebym miała wolne przed świętami i wróciłam do mojego mieszkania w Krakowie aby się spakować na podróż do Warszawy na święta. Byłam już spakowana wyjeżdżać miałam jutro. Na szczęście wigilia Ekipowa już się odbyła, więc miałam więcej czasu dla rodziny. Na prawdę było mi szkoda, że nie pojadę tam z Bartkiem. Do jego rodziców też mieliśmy jechać, ale w końcu się nie udało. Nie widziałam ich nigdy i chciałabym się z nimi poznać.

***

Jestem już w Warszawie. Dzisiaj za niecałą godzinę zaczyna się moja rodzinna wigilia. Bartek nie zadzwonił do mnie ani razu od ich wyjazdu. Miałam nadzieję, że chociaż dzisiaj zadzwoni. Byłam już wyszykowana, aby zejść na dół. Ubrałam się w chabrową sukienkę przylegającą do ciała przed kolano z noszę sztukę, buty na obcasie tego samego koloru oraz włożyłam kilka naszyjników, pierścionków i moje ulubione kolczyki. Włosy pofalowałam, bo nie chciało mi się nic z nimi robić. Zeszłam na dół i pomogłam mamie w rozstawianiu wszystkiego. Po czasie ktoś zadzwonił do drzwi. Spodziewaliśmy się mojej siostry która była wcześniej u swoich znajomych, więc poszłam otworzyć drzwi. Wpuściłam ją do środka, skończyłam pomagać mojej rodzicielce i teraz już czekaliśmy tylko i wyłącznie na tatę. Ojciec zszedł na dół i zaczęliśmy się modlić. Nie wiem czy wam o tym mówiłam, ale jestem wierzącą osobą. Może nie za często chodzę do kościoła, ale staram się być chociaż kilka razy w roku. Rozpoczęliśmy dzielić się opłatkiem. Gdy już usiedliśmy do stołu mama podała barszczyk, który zjedliśmy ze smakiem. Cała wigilia zleciała dosyć szybko. Mega dużo gadaliśmy i jedliśmy. Później nadeszła pora na prezenty. Iż u mnie w rodzinie jest taki zwyczaj, że każdy kupuje prezent każdemu to musiałam kupić trzy prezenty. Wszystkie pakunki stały w salonie pod pięknie ozdobioną choinką. Podeszliśmy do paczek i zaczęliśmy je rozpakowywać. Na samym początku otworzyłam prezent od rodziców, który był wspólny. Dostałam ślicznego misia i pieniądze z liścikiem w którym było napisane.

Droga córciu!
Nie wiedzieliśmy co ci kupić, więc stwierdziliśmy, że najlepszym prezentem będzie czas spędzony z nami. Cieszymy się, że dzisiaj jesteś tutaj z nami w ten magiczny czas. Kochamy cię! Dajemy ci tutaj trochę kasy, bo wiemy, że ty kupisz sobie coś co ci się przyda. Nie wydasz tego na głupoty, ani nie kupisz nic głupiego. Mamy nadzieję, że dobrze to spożytkujesz. Kochamy cię!

TA dziewczyna i TEN chłopak | ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz