Rozdział 5

253 6 0
                                    


Od jeziora wiał zimny wiatr ,wprawiając w powietrze suche liście .Szare niebo przesłaniało listopadowe słońce ,a na chodnikach lśnił zimy deszcz .

W pobliżu zawyła syrena .Timothee ciaśniej owinął płaszcz przeciwdeszczowy i szybko przeszedł przez ulicę .

Po tym ,co wydarzyło się w jego biurze dwa dni temu ,ponowna wiadomość od Aurory była zaskoczeniem .Źle zniósł spotkanie ,po części dlatego ,ze był zaskoczony ,ze wierzy ,ze jest w stanie zmusić ją do poślubienia go .Kontrakt miał jedynie pomóc mu nakłonić ją do zjedzenia z nim kolacji .

Przeklął cicho .Nigdy nie zmuszał kobiety ,zeby sie z nim spotykała .Dlaczego był tak zdeterminowany ,zeby zrobić to z nią? Może ponownie spotkanie z nią pomoże mu oczyścić umysł .Tak ,była bardzo atrakcyjna i tak ,w przeszłości łączyła ich miła przyjaźń ,ale teraz byli różnymi ludźmi ,prowadzącymi inne życie .Czy to oznaczało ,ze nie mogli zacząć od nowa ?Wszedł do małego parku naprzeciwko Biblioteki Newberry i ruszył ścieżką ,rozglądając się wśród przechodniów w poszukiwaniu Aurory .

Tego ranka zostawił jej wiadomość ,prosząc o spotkanie z nią ,ale bez dalszych wyjaśnień .Timothee postanowił skorzystać z okazji ,aby wyjaśnić swoje zachowanie i znaleźć sposób na naprawienie z nią sytuacji .Być może w najlepszym wypadku zgodziłaby się w końcu zjeść z nim kolację .W najgorszym razie powie mu ,dokąd może pójść kontrakt .

To nie była ta sama ,którą znał na uniwersytecie .Nieśmiała dziewczyna wyrosła na pewną siebie kobietę ,która prawdopodobnie miała wszystkich mężczyzn ,jakich potrzebowała ,mężczyzn ,którzy rozpoznaliby jej urodę ,gdy ją spotkali ,mężczyzn ,którzy byli mądrzejsi od niego .

Timothee spotykał się z wieloma kobietami i chociaż czasami było między nimi wiele namiętności ,nigdy nie nawiązał prawdziwej więzi emocjonalnej ,nigdy nie mylił tego z miłością ani nawet z głębokim uczuciem .Zawsze była to kwestia fizycznego pożądania ,nic więcej .

To ,co czuł do Aurory ,było inne .Była piękną ,seksowną i interesującą kobietą ,ale on nie chciał jej uwodzić .Byli przede wszystkim przyjaciółmi i jeśli zostali kochankami ,to dlatego ,ze było to logicznym krokiem w ich związku ,a nie z powodu przemożnej chęci zdarcia sobie nawzajem ubrań .

Aurora nie była typem kobiety ,którą mógłby uwieść ,a potem opuścić .Zajmowała inne miejsce w jego życiu niż wszystkie inne kobiety ,a mimo to nie mógł ignorować iskierek przyciągania ,które iskrzyły między nimi ,gdy byli razem ,ani nie mógł zaprzeczyć ,ze często o niej myślał w ostatnich dniach .

Odwrócił się powoli i ponownie spojrzał na park .Przez chwilę wydawało mu się ,ze widzi ją siedzącą na ławce ,jednak szybko zorientował się ,ze to nie ona .Siedział ,czekając i patrzył ,jak starszy mężczyzna rzuca swojemu psu piłkę tenisową .Dziesięć minut później zaczął się zastanawiać ,czy wstać ,kiedy zobaczył ją idącą w jego stronę .Wstał ,a ona zatrzymała się i patrzyła na niego przez dłuższą chwilę .Powoli zbliżyli się do siebie i spotkali na środku placu .

-Myślałem ,ze już nie przyjdziesz -powiedział .

-Byłam blisko -odpowiedziała .

Zapadła cisza i Timothee powstrzymał chęć wyciągnięcia ręki i odgarnięcia kosmyka włosów z oczu .Gdyby mógł jej dotknąć ,wszystko byłoby dobrze .Aby jednak oprzeć się pokusie ,włożył ręce do kieszeni płaszcza przeciwdeszczowego .

-Chcesz iść na kawę ?-spytał -Jest takie miejsce w .

Aurora potrząsnęła głową .

-Nie ,tutaj jest nam dobrze .Zadam ci tylko pytanie i chcę ,żebyś był ze mną szczery .

Aranżowana  umowa  małżeńską.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz